26/08/2014

Epilog

Nikt tak naprawdę nie zrozumie jak to jest odzyskać osobę, którą jeszcze nie dawno uważałeś za zmarłą. Nikt nie zrozumie jak to jest być przez kilka lat samotną matką, mającą jedynie jednego przyjaciela do pomocy. Nikt nie zrozumie wielu rzeczy dopóki sam ich nie przeżyje. I tak było w moim przypadku. Myśląc o tym dosyć często, zdałam sobie sprawę, że nie potrafiłabym pomóc osobie, której przydarzyły się takie rzeczy. Sama sobie do końca nie potrafiłam pomóc, a co dopiero komuś. Gdyby ktoś opowiedział mi moją historię, która zdarzyła się jemu, a nie mi, byłabym w szoku, że coś takiego może się w życiu wydarzyć. Życie potrafi zaskakiwać na różne sposoby i nigdy nie wiesz, kiedy to na ciebie padnie. Żyjesz nie wiedząc, że twoje życie zmienia się o 180 stopni, a kiedy zauważasz to - jest za późno, aby cokolwiek odkręcać. Jedynie co możesz zrobić, to pogodzić się z takim, a nie innym losem. 
Siedząc już w naszym mieszkaniu, rozmyślałam o tym wszystkim co się działo przez te sześć lat i kilka miesięcy. Czasami odnosiłam wrażenie, jakby to był zwykły sen, z którego zaraz się wybudzę. Jednak nie było to sen. I nie wiedziałam, czy żałuję, czy nie. Z jednej strony żałuję, bo wciąż nie mogę poradzić sobie z tą pustką, którą czułam przez całe sześć lat. Kiedy o tym myślałam, skręcało mnie od środka i nie potrafiłam wybić sobie z głowy tych wszystkich rzeczy. Z drugiej zaś strony nie żałuję, bo okazało się, że Justin żyje i pomimo kilku sprzeczności losu, jakie życie nam przyniosło wciąż tu jesteśmy, szczęśliwi i razem. 
Poza tym nie mogłam się nadziwić faktu, jak Justin bardzo wydoroślał. I nie chodzi mi o wygląd, ale również o jego zachowanie. Ponosi sukcesy w swoim biznesie, który sam stworzył. Nie zachowuje się jak rozpieszczony gówniarz, którego poznałam i cóż, pokochałam. Zachowuje się jak mężczyzna, mający świadomość, że ma na głowie teraz swoją dziewczynę i własne dziecko. Wiedziałam, że każdego dnia starał się sprawić, abym zapomniała o sześciu latach nieobecności, jednak oboje wiedzieliśmy, że to nie jest dla mnie takie proste. Z czasem na pewno mi to minie, ale teraz jest jeszcze za wcześnie.
A czy można powiedzieć, że jestem szczęśliwa? 
Myślę, że tak. Myślę, że jestem szczęśliwa, bo niby czemu miałabym nie być? Mam faceta, córkę i niczego nam nie brakuje. Wszystko powoli zaczyna nam się układać; wszystko idzie w dobrą stronę. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem szczęśliwa. Uśmiecham się, śmieję, w dodatku robię to szczerze, a nie z przymusu. Więc to najlepszy powód do tego, bym mogła śmiało powiedzieć, że jestem szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy poczułam ciepłe dłonie oplatające moją talię oraz równie ciepłe i miękkie wargi muskające moją szyję. 
- O czym myślisz? - mruknął cicho Justin, siadając obok mnie. Wzruszyłam ramionami.
- O tym wszystkim, co się stało przez te kilka lat.
Kiwnął głową, a ja spojrzałam na niego. Był równie zamyślony jak ja. Ale wiedziałam, że nie chodziły mu po głowie wszystkie rzeczy, które się zdarzyły w przeciągu sześciu lat. Zazwyczaj do tego nie wracał.
- Mam dla ciebie niespodziankę - wypalił nagle i nasze oczy się spotkały. Zmarszczyłam delikatnie brwi, zastanawiając się jaką niespodziankę mi przygotował. Mam nadzieję, że nic nie drogiego, nie lubię kiedy mi coś kupuje.
- Och, jaką?
- Zobaczysz - uśmiechnął się i chwycił moją dłoń.

Stałam przed lustrem i powoli sunęłam dłońmi po mojej kremowej sukience, którą postanowiłam założyć. Justin mówił, że gdzieś wychodzi, więc postanowiłam się jakoś ubrać ładniej, bo wciąż nie wiedziałam, gdzie mnie zabiera i choć zżerała mnie ciekawość to nie dopytywałam. Chciałam, aby Justin cieszył się, iż jego niespodzianka wypaliła. Wiedziałam, że mi się spodoba. Byłam osobą, która nie potrzebowała wiele, by ją uszczęśliwić. Jak miałam czternaście lat i moja babcia kupiła mi na gwiazdkę sweterek, którego nigdy nie nałożyłam to i tak się ucieszyłam. To znaczy założyłam.. Jak jechałam do niej. A ucieszyłam się, ponieważ wiedziałam, że albo sama go uszyła, albo długo szukała w sklepie, by go znaleźć. To się dla mnie liczyło. Chęci. Do tej pory się liczą.
- Gotowa? - spytał szatyn, wchodząc do naszej sypialni. Ubrany był w jasne jeansy, białą koszulkę i czarną marynarkę. Wyglądał naprawdę dobrze i zaczęłam zastanawiać się, czemu i on się tak odwalił. Co on wymyślił?
- Jak zawsze - uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka i nałożyłam swoje czarne czółenka, po czym chwytając torebkę podeszłam do niego, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Mam nadzieję, że zbyt na to wszystko nie wydałeś dużo.
- Nie martw się, Sam - zaśmiał się i musnął subtelnie moje wargi. Mimowolnie uśmiechnęłam się i oblizałam usta. Wyszliśmy z sypialni i zeszliśmy na dół. Było cicho, wiedziałam, że Hope nie ma w domu i prawdopodobnie pilnuje ją Chris albo Ashton. Ostatnimi czasy chłopcy stali się strasznie chętnymi opiekunkami do naszej córki, co mnie trochę bawiło. Podobno faceci nie lubią opiekować się dziećmi.
Po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie, przy cicho włączonej muzyce. Zapięłam pas, chcąc zapewnić sobie większe bezpieczeństwo, a Justin po chwili ruszył spod naszego domu, wjeżdżając na pustą drogę. Nie wiem ile jechaliśmy, ale na pewno po kilkunastu minutach Justin skręcił w prawo wjeżdżając na wyjeżdżoną drogę w lesie. Uniosłam brwi zdziwiona tym, gdzie jedziemy. Cholera, co on wykombinował. 
Nagle wyjechaliśmy z lasu i wjechaliśmy centralnie nad jezioro. Wow. Jezioro w czasie wieczoru wyglądało o wiele piękniej niż za dnia. Zaparkował, odpięłam natychmiast pas i wyszliśmy z samochodu. Spojrzałam na chłopaka, który przyglądał mi się uważnie i chyba czekał na jakąś moją reakcję.
- To jest ta niespodzianka? - zapytałam, chcąc się upewnić. Kiwnął głową i podrapał się po karku.
- A co nie..
Nie dokończył, bo podeszłam do niego i cmoknęłam go w usta, uśmiechając się szeroko. Nie oszukiwałam z tym, że lubiłam drobne niespodzianki, a ta właśnie do takowych należała.
- Podoba mi się, spokojnie. Jest romantycznie i spokojnie - przyznałam z zadowoleniem. Chwyciłam jego dłoń i natychmiast poszłam na molo, by móc tam usiąść i zamoczyć nogi w wodzie. Uśmiechnął się na moją reakcję, ściskając mocniej moją dłoń i idąc tuż za mną. Przyglądałam się wspaniałym widokom i przysięgam, w nocy wszystko wydaje się bardziej magiczne. 
Podeszłam na koniec mola i wtuliłam się w chłopaka, czując jak szczęście i spokój wypełnia całą mnie. To był ten moment, kiedy byłam w końcu zrelaksowana i nie przejmowałam się kompletnie niczym. 
- Mam coś jeszcze - powiedział dosyć niepewnie, a potem nieco się odsunął i zaczął szukać czegoś w swojej kieszeni. Moje serce na moment zatrzymało się, a ja patrzyłam na jego ruchy. Po chwili wyjął niewielkie pudełeczko i uklęknął przede mną. Cała krew odpłynęła z mojej głowy, a do oczu napłynęły łzy. 
Czy ja śnię?
- Sam, czy.. Czy zgodziłabyś się, abym już na zawsze mógł się tobą opiekować jako mąż? - zapytał, a ja przytknęłam dłoń do ust, nie wierząc w to co słyszę. To chyba sen..
Cierpliwie czekał na moją odpowiedź, mimo że była ona wiadoma. Dla mnie i dla niego. Jednak byłam w takim szoku, że nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Łzy spłynęły po moich policzkach. Mówiąc wcześniej, że czuję się szczęśliwa nie miałam na myśli dosłownie. Dopiero teraz moja szczęście jest stu procentowe. 
Powoli kiwnęłam głową. I upadłam na kolana obok niego, wtulając się w niego z całej siły.
- Tak. - Szepnęłam. 
W końcu mieliśmy nasze szczęśliwe zakończenie.
Należało się nam.

~*~
okeeeeeeeeeeej
więc UNPREDICTABLE CZĘŚĆ DRUGA DOBIEGŁA KOŃCA
Jezu nie moge w to uwierzyć, przysięgam.
CHOLERNIE zżyłam się z tym opowiadaniem. W końcu ma już rok i kilka miesięcy. 
To jedyne opowiadanie które doprowadziłam do końca i cieszę się z tego powodu.

Chciałabym podziękować wam przede wszystkim.
Bo gdyby nie wy - nigdy nie skończyłabym tego opowiadania, rzuciłabym to wszystko i po prostu zaczęła jakieś inne. Ale to WY motywowaliście mnie do napisania kolejnego rozdziału i kolejnego.

Osobiście nie jestem zadowolona z drugiej części. Wyobrażałam sobie wszystko inaczej, ale pociągnęłam do końca i udało sie! Drugi w życiu epilog który napisałam, wow! 
I  cóż, chcę was uświadomić że drugi epilog również miał zakończyć się tragicznie, jednak nie mogłam się zdecydować kto miał skonczyc w tak tragiczny sposób więc zdecydowałam się na happy end. one są fajniejsze, nie?

Cóż mogę jeszcze powiedzieć. Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJĘ ZA PONAD 300 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ. ZA 2719 KOMENTARZY I 181 OBSERWATORÓW. 
TO DLA MNIE WIELKI SUKCES I MAM NADZIEJĘ, ŻE MOJE SUKCESY BĘDĄ W PRZYSZŁOŚCI JESZCZE WIĘKSZE.

Naprawdę nie wiem co mogę jeszcze dodać, haah.
Chciałabym podziękować pewnej mojej czytelniczce @saaalvame, która strasznie rzucała mi się zawsze w oczy w komentarzach. mam wrażenie, że jako jedna z nielicznych była tutaj od zawsze za co bardzo dziękuję że dotrwała razem ze mna do końca cfiuvhdfuivhfuvhifu

Kocham każdego kto tu zaglądał i komentował. KOCHAM KAŻDEGO KTO PRZECZYTAŁ CHOCIAŻ TROCHĘ TEJ OPOWIEŚCI która jest daleka od perfekcji, ale jednak. 

DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ BARDZO!!!! 
JESTEŚCIE NAJLEPSI 








JESTEŚCIE NAJLEPSI DZIĘKUJĘ!!!


(( przy okazji ZAPRASZAM WAS na mojego drugiego bloga: BBaby oraz niedługo zaczynam pracę nad nowym opowiadaniem również z Justinem w roli głównej: będzie to miłość zakazana, więc myślę, że sie wam spodoba. CIEKAWYCH ZAPRASZAM NA BROOKLYN BABY GDZIE NIEDŁUGO DAM LINK DO NOWEGO FF ))