dla wyjaśnienia: moment, kiedy będą się ścigać będzie ciut podobny do trzy metry nad niebem, gdyż kocham ten film całym serduchem i chciałam, żeby tu było coś podobnego, dlatego uprzedzam - proszę bez hejtów.
druga rzecz, to wiem, że 70% na przeżycie to dużo, dlatego tyle wzięłam.
zapraszam do czytania i komentowania, chujki.
Po powrocie do domu, wciąż wydawałem się być cały w skowronkach po tym co odpowiedziała Sam. Zgodziła się. Mimo swojego lęku, zgodziła się, żeby ze mną brać udział w tych wyścigach. A to wiele dla mnie znaczy. Dzięki temu, wiem, że mogę jej nie tyle co ufać, ale oddać całego siebie.. Jakkolwiek to brzmi. Nevermind. Po prostu fajnie żyć z myślą, że ktoś cię lubi w ten inny sposób i zgodzi się dla ciebie zrobić wszystko.
- Kurwa, Justin - jęknął Chris wyrywając mnie z zamyśleń. Spojrzałem na niego chłodnym i piorunującym wzrokiem i podniosłem się z pozycji leżącej do siedzącej.
- Czego - mruknąłem i obserwowałem jak mój przyjaciel siada na krześle i patrzy na mnie jak na idiotę.
- Wołam cię od dobrych dziesięciu minut, czy zszedłeś na dół? - spytał i nie oczekując mojej odpowiedzi, dokończył.- Oczywiście, że nie!
- Chris, zachowujesz się jak jakaś matka, albo żona - wywróciłem oczami, a ten posłał mi spojrzenie, które mówiło "jeszcze raz, a zabiję". Wstałem i poklepałem go po plecach, po czym rozejrzałem się po salonie. Telewizor był wyłączony, a pamiętam, że jakiś czas temu go włączałem. Za oknem było już ciemno, słońce chowało się za horyzontem, natomiast księżyc stopniowo ukazywał swój blask. Gdyby się przyjrzeć można by zauważyć kilka gwiazdek na niebie, które delikatnie świeciły, jakby wstydziły się czegoś.
- O co chodzi? - spytałem go odwracając się w jego stronę. Chris poprawił swoje włosy przeczesując je dłonią i popatrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
- Teraz już nic - wzruszył ramionami i wstał z krzesła nakładając swoją kurtkę. - Muszę lecieć. Wpadnij jutro, jeśli chcesz, żebym nie dodał wam czegoś do jedzenia - puścił mi oczko. Uśmiechnąłem się do niego blado i odprowadziłem go wzrokiem. Na śmierć zapomniałem, że jutro mam zabrać Sammy na jej niespodziankę. Szczerze to wymyślając to nie myślałem, że może jej się to spodobać. Byłem wręcz pewny, że będzie udawała radość, a tak naprawdę będzie myślała, dlaczego jestem takim idiotką, który wymyślił takie gówno. Ale nie moja wina, jestem tylko facetem, który nigdy jeszcze nie robił takich rzeczy. I jakby co zwalę wszystko na Chrisa, który podsunął mi ten pomysł.
Siedząc od kilku godzin w pokoju i rozmyślając nad całym życiem usłyszałem cichy trzask drzwi głównych. Zmarszczyłem brwi i zszedłem na dół, żeby zobaczyć kto to. Ujrzałem zapalone światło w kuchni, więc pośpiesznie tam poszedłem. Mama stała oparta o blat, tyłem do mnie. Jej ciało delikatnie drżało, jakby płakała. Kiedy usłyszałem cichy szloch byłem pewny, że płakała. Mimo, że nie mamy już tak dobrych relacji jak kiedyś to zrobiło mi się jej cholernie szkoda.
- Umm.. mamo? - zacząłem cicho, ale wystarczyło, żeby usłyszała i szybko odwróciła się w moją stronę, wcześniej ścierając łzy z policzek.
- Nie wiedziałam, że jesteś w domu - wymamrotała słabym głosem i jak gdyby nigdy nic podeszła do lodówki, z której wyjęła sok pomarańczowy.
- Duchem raczej nie jestem - uśmiechnąłem się blado myśląc, że mój "żart" rozśmieszy mamę. Kiedyś tak było.
- Jest już późno, idź spać - westchnęła i nalała sobie soku do szklanki, po czym odłożyła sok na miejscu w lodówce. Chciała mnie wyminąć, ale sprawnie stanąłem przed nią nie dając jej jak wyjść z kuchni. Zmarszczyłem brwi, kiedy spiorunowała mnie wzrokiem, który przepełniony był bardziej smutkiem niż złością. Chwyciłem ją za ramiona, obróciłem ją i podszedłem do stolika, przy którym siłą kazałem jej usiąść. Skrzyżowałem ręce na piersi i oparłem się o blat kuchenny obserwując każdy ruch mojej rodzicielki.
- Pójdę spać, o której będzie mi się chciało - burknąłem i zmierzyłem ją wzrokiem.
- Daj mi spokój, Ju... - zaczęła i wstała, ale widząc moje spojrzenie natychmiast usiadła przerywając swoją wypowiedź.
- Mamo... - zacząłem cicho czując się dziwnie, kiedy powiedziałem tak na nią. Przez kilka lat w ogóle się do niej nie odzywałem, a dzisiaj... Miałem wrażenie, że muszę z nią dzisiaj porozmawiać.. naprawić to co popsułem. Kobieta nie ukrywała zdziwienia, gdy usłyszała jak się do niej zwróciłem.- umm.. pamiętaj, że wciąż jesteśmy rodziną.
Na jej bladej, zmęczonej twarzy pojawił się delikatny i ciepły uśmiech, który skierowała wprost na mnie. Czyżby czekała na te słowa od tamtej pory? Nie odzywała się, dawała mi pole do popisu.
- Nie wiem czego płakałaś, ale ja, jako twój syn, czy tego chcesz, czy nie - w tym momencie się zaśmiała. Sam się uśmiechnąłem i podrapałem po karku.- po prostu nie lubię kiedyś płaczesz.
- Wiem to - znów się uśmiechnęła i wzięła głęboki oddech.- Nigdy tego nie lubiłeś, a jak widziałeś, że płakałam, to płakałeś razem ze mną.
Zaśmiałem się. Dobrze pamiętam te dni, kiedy mama płakała, a ja żeby nie było jej smutno też zaczynałem płakać. Po kilku sekundach zazwyczaj zaczynaliśmy się śmiać i wszystko wracało do normy.
- Przepraszam - wymamrotałem w końcu wciąż niepewny tego. Wszystko działo się tak kurewsko szybko, że sam nie nadążałem nad tym wszystkim. Ta sytuacja była dla mnie nowa i cholernie krępująca. Przez lata nie rozmawiałem z matką, a jak już coś mówiłem, to ucinaliśmy to w połowie zdania i tak dzień po dniu. Nie przejmowałem się tym, czy płakała cały dzień, co robiła. Nie obchodziło mnie to, że chodziła do pracy, żeby mnie utrzymać, mimo naszej kłótni. Byłem taki głupi pozwalając na to i przestając się do niej odzywać.
Uśmiechnęła się do mnie szeroko i wstała z krzesła podchodząc do mnie. Po raz pierwszy w życiu poczułem słone łzy, które kumulowały się w kącikach moich oczu. Pokręciłem głową, żeby nie pokazać jej, że jestem słabeuszem. Przygryzłem wargę czując, że niebezpiecznie drga, kiedy moja mama podeszła do mnie na tyle blisko, że znów mogłem przyjrzeć się dokładnie jej twarzy. Zawsze była piękna, czego zazdrościło jej tysiące kobiet. Niespodziewanie przytuliła mnie do siebie tak mocno, jakby bała się, że po tej chwili znowu ucieknę i sytuacja się powtórzy. Objąłem ją w pasie i przycisnąłem do swojego ciała czując po raz pierwszy bliskość matki i syna. To było takie zajebiste.
- Synku - wyszeptała, a jej głos drżał. Wiedziałem, że zaczęła płakać. Tym razem ze szczęścia. Schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi i poczułem jak łzy spływają po moich policzkach. Może i jestem słaby, ale po prostu tęskniłem za takimi chwilami. W głębi duszy nie mogłem się doczekać, aż znów będę mógł ją przytulić i kiedy w końcu to nastąpiło, nie wytrzymałem i no...
Oderwałem się od mamy po dobrych kilku minutach i wytarłem jej łzy z policzków.
- Idź spać - powiedziała łagodnie i pogłaskała mnie po włosach. Wywróciłem oczami i uśmiechnąłem się wiedząc, że wszystko wróciło do normy.
- Daj spokój - jęknąłem i pokręciłem głową. Zachichotała cicho i poklepała mnie delikatnie po policzku podchodząc do stołu i biorąc sok.
- Jest późno - dodała groźnie i ruszyła w stronę drzwi.- Dobranoc.
- Dobranoc - szepnąłem i kiedy zniknęła uśmiechnąłem się tak szeroko jak potrafiłem. Od jakiegoś czasu w końcu byłem szczęśliwy. Wiem, że długo to nie będzie trwało, bo dojdą problemy z Jadenem i Davem oraz z moją pracą, ale mimo wszystko. Cieszyłem się, że w końcu to przerobiliśmy i jest po wszystkim. Gdyby nie moja Sammy, zapewne wciąż wahałbym się nad przeproszeniem mamy. No bo w końcu to Sam pierwsza usłyszała z moich ust słowo "Przepraszam" i to ona pokazała mi, że to słowo nie oznacza, że się jest kretynem.
Po kilkunastu minutach w końcu zdecydowałem udać się do pokoju. Zgasiłem światło i wbiegłem po schodach po czym skierowałem się w stronę mojego pokoju. Kiedy do niego wszedłem od razu chwyciłem telefon i opadłem na łóżku.
Do Sammy:
Pogodziłem się z mamą..
Od Sammy:
Wciąż nie wiem o co poszło
Wywróciłem oczami i pokręciłem głową.
Do Sammy:
Jutro się dowiesz, ok?
Od Sammy:
Nareszcie (: Poza tym to cieszę się, że się z nią pogodziłeś. najwyższy czas!
Do Sammy:
No może. śpij dobrze, shawty.
Kiedy nie dostałem od niej sms'a wiedziałem, że przyjęła moje "dobranoc" i pewnie już słodko śpi. Chwyciłem nowe bokserki i wszedłem do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic.
*
Sam
Jasne promienie, które padały na moją twarz przez uchylone okno spowodowało, że zmuszona byłam wstać. Czy tego chciałam czy nie. Przeciągnęłam się kilka razy, zanim zeskoczyłam z łóżka. Podeszłam do okna i ujrzałam jak słońce chwali się swoimi promieniami. Delikatny powiew wiatru tylko uprzyjemniał dzisiejszą pogodę. Wyjęłam z szafy delikatną, jasnofioletową, powiewną sukienkę oraz nową bieliznę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do naszej łazienki, do której po chwili weszłam. Rozebrałam się z piżamy i wskoczyłam do prysznica. Odkręciłam kurki i uregulowałam odpowiadającą mi wodę. Poczułam jak krople wody spływają beztrosko po moim ciele, dzięki czemu od razu się rozluźniłam. Uwielbiałam poranny prysznic, który dodawał mi dużo energii na cały dzień. Nalałam na dłoń trochę truskawkowego szamponu, po czym wtarłam go dokładnie we włosy. To samo zrobiłam z balsamem, który wtarłam w ciało. Opłukałam się i wyszłam z kabiny opatulając się dokładnie puchowym ręcznikiem. Podeszłam do lustra i zaczęłam suszyć włosy, które po kilkunastu minutach były suche. Nałożyłam na siebie bieliznę, a później sukienkę i nałożyłam na twarz trochę pudru, oczy podkreśliłam eye-linerem oraz tuszem do rzęs, a na usta nałożyłam malinowej pomadki. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę pokoju, kiedy usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Zmarszczyłam brwi i zbiegłam na dół otwierając drzwi.
- Co tu robisz? - spytałam, kiedy ujrzałam przed sobą uśmiechniętą twarz Justina. Nie to, że się nie cieszyłam, ale myślałam, że pójdę do Chloe, z którą chciałam troszkę porozmawiać i poplotkować.
- Kocham ten twój entuzjazm, gdy mnie widzisz - powiedział sarkastycznie z nutą rozbawienia. Posłałam mu przepraszające spojrzenie, a ten objął mnie rękoma w pasie i przyciągając do siebie wpił się w moje usta. Ucieszyłam się, kiedy poczułam jego malinowe usta na swoich, więc chętnie oddałam pocałunek. Cmoknęłam go ostatni raz i odepchnęłam się delikatnie zapraszając go do mieszkania.
- No więc co tu robisz? - ponowiłam próbę spytania. Słysząc po raz drugi to pytanie zaśmiał się cicho i odwrócił w moją stronę.
- Stęskniłem się za twoim uśmiechem - wymruczał seksownym tonem głosu i oblizał usta. Uśmiechnęłam się zawstydzona i wyminęłam go czując się zażenowana.
- A tak serio? - dopytałam słabym głosem, wciąż czując jak moje policzki palą. Zajrzałam do lodówki, z której wyjęłam wczorajsze naleśniki oraz sok jabłkowy.
- Czy to zakazane, że chciałem cię po prostu zobaczyć? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Wzruszyłam ramionami i schowałam naleśniki zdając sobie sprawę, że nie jestem głodna.
- No oczywiście, że nie - posłałam mu ciepły uśmiech i napiłam się soku z kartonu. Schowałam go po chwili do lodówki trzaskając drzwiami. Justin zaśmiał się cicho, a jak posłałam mu pytające spojrzenie, on tylko machnął ręką i pokręcił głową.
- Poza tym mam dla ciebie niespodziankę - dodał, a na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Chyba nigdy nie widziałam go takiego rozweselonego. Pogodzenie się ze swoją mamą dobrze mu zrobiło. Wydawał się całkowicie innym człowiekiem. Takim pozytywnie nastawionym do życia. Dzisiejszy Justin był całkowitym przeciwieństwem Justina, którego po raz pierwszy zobaczyłam. Miło widzieć go takiego uśmiechniętego, niż takiego, który wyzywa wszystko co stanie mu na drodze.
*
- Powiedz mi, gdzie jedziemy - jęknęłam po raz kolejny, kiedy jechaliśmy od ponad piętnastu minut w nieznanym mi kierunku. Było może po szesnastej, a słońce wciąż było wysoko na górze. Zaczynałam się niecierpliwić, kiedy jazda nie miała końca. Byłam tak cholernie ciekawa co Justin dla mnie przygotował, że przez to ciągle wierciłam się na swoim miejscu.
- Mówię to po raz kolejny - westchnął i wziął głęboki oddech.- Nie. Powiem. Ci. Gdzie. Jedziemy. Bo. To. Ma. Być. Niespodzianka.
Znów jęknęłam i wywróciłam oczami w końcu się poddając. Oparłam głowę na oknie i patrzyłam jak mijamy miliony drzew. Właściwie to byliśmy praktycznie w jakimś lesie i coraz mnie to mi się zaczynało podobać.
Po kilkunastu minutach w końcu Justin zaparkował i wyszedł z samochodu obchodząc go i otwierając mi drzwi. Pomógł mi wysiąść i obrócił mnie zawiązując na oczach jakąś opaskę.
- Ej! - krzyknęłam protestując.
- Po prostu mi zaufaj - powiedział do mojego ucha. Przymknęłam oczy i kiwnęłam głową, a on zawiązał ją na supeł, po czym chwycił moją dłoń.- Będę tu cały czas.
- Wiem - uśmiechnęłam się w jego stronę. Chyba. Poczułam jak kładzie na moich policzkach swoje ogromne dłonie i przyciąga mnie do siebie muskając swoimi ciepłymi ustami moje. Zaśmiałam się cicho. Chwycił moją dłoń, znowu. Zaczęliśmy iść w jakąś stronę w ogóle mi nie znaną. Idąc przez jakieś zarośla co chwilę się potykałam o wystające korzenie, ale silna dłoń Justina powstrzymywała mnie od upadku. Kiedy poczułam miękką trawę wiedziałam, że jesteśmy na miejscu.
- Już jesteśmy - oznajmił Jus. A nie mówiłam?
Szliśmy jeszcze jakiś kawałek i w końcu przystanęliśmy. Justin odwiązał chustkę a moim oczom ukazał się chyba najcudowniejszy widok na świecie.
- Justin... - szepnęłam zaskoczona widząc przed sobą ogromny koc, a na nim przeróżne przekąski. Po lewej stronie był mały wodospad, który dodawał uroku temu miejscu. Po prawej stronie było przewrócone drzewo, dzięki któremu było gdzie usiąść. Odwróciłam się w stronę Jusa i spojrzałam na jego smutne oczy.- Sam to zrobiłeś?
Kiwnął głową i westchnął.
- Wiem, że to nie to, czego oczekiwałaś, ale... - przerwał, gdyż chwyciłam w dłonie jego twarz i przycisnęłam swoje usta do jego. Był zdezorientowany, ale objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie niebezpiecznie blisko. Zaczął oddawać mój pocałunek, który po raz pierwszy był chyba taki spokojny... taki czuły. Wplotłam dłonie w jego włosy i pociągnęłam za ich końce powodując, że Justin warknął cicho warknął w moje usta, zanim się w nie wpił. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Smakowałam jego ust, tak jakbym pierwszy raz je dotykała. Jego malinowe usta i zapach męskich perfum pomieszanych z wanilią powodowały, że kręciło mi się w głowie.
- Jest idealnie - wyszeptałam w jego usta, zanim kilka razy je musnął. Objęłam rękoma jego szyję i mocno się do niego wtuliłam.- Najlepsza niespodzianka na świecie.
- Podoba ci się? - Jus w swoim głosie nie udawał zdziwienia, ale można było też usłyszeć rozbawienie i radość. Kiwnęłam głową i musnęłam kilka razy ustami jego szyję, zanim schowałam tam swoją głowę.
aww. są tacy słodcy c:
ReplyDeleteczekam na rozdział z wyścigiem! :D
Poryczałam się na momencie z mamą Justina...
ReplyDeleteO matko..
ReplyDeleteNie no nie mogę..Ten rozdział jest bfhbdfyuwjbgihqe i taki bcubfiqbu i nie wiem jak mam określić to że mi się zajebiście podoba.
Zapraszam na mojego bloga.
Bardzo mi zależy nad tym byś go skomentowała.
ZAJEBISTE *o* ~@TakDirectioner
ReplyDeleteŚwietny rozdział ♥ aww :) nie mogę doczekać się nastepnego :)
ReplyDeleteUroczo razem wyglądają, a do tego dzięki Sam pogodził się z mamą :-) super
ReplyDelete@Syllvi_a
O jejciuu! *.*
ReplyDeleteRozdzial szybciej, niż pomyslalam piszac kilkadziesiat minut temu komentarz pod ostatnim rozdziałem. :D
Cudowna niespodzianka! Obie. Obie niespodzianki. ; >
Tak w sumie to trzy, bo jeszcze to, ze pogodził się z mamą. #SooooProud
Rozdzial idealny, tak jak Justin ( chyba lepszego komplementu nie mogłabyś uslyszec. C: Nie że sie chwalę, ale taka prawda)
Piknik! Mialam taka przeczucie. ;p Ale myślałam, że będzie w tym 'niesamowitym' miejscu nad urwiskiem... Ale wodospad też może być. Heheh.♡.♡
Tssaa... Pomysł Chrisa. XD A miał wszystko ka niego zgonić. Nie zrobil tego. :(
Chcialabym, żeby sie Sam zaprzyjaznila z kolegami Jussa, a on plwiedzil jej wszystko-all the true. :)
Powtórzę to: kocham ta kobiete ktora zwie sie Pattie i jest mama, zajebisCza piekarką, czy tam ta od ciast :3
Heheh, czekam na ten moment, gdy zaproponuje naszej Samancie mieszkanie z nimi, gdy ojciec-takie mam przeczucie- dednie. :>
I oczywiscie na następny krok wykonany ze strony Biebera. ⌒.⌒
Akw naaaajbardziej, to wyczekuję nowego rozdziału. <33
Życzę Weny! Takkkk duuużo! Soooo much! ;*/~~ @HorankiTeszczo
BTW: o co chodzi z tym przed rozdziałem? Jaki wyścig? Nie ma tu nic takiego. :c
Deleteawwww kocham cię za to że piszesz to opowiadanie. ono doprowadzą mnie do łez. kocham cię i dziękuję
ReplyDeleteAwww...Justin jest tutaj taki słodki <3 Naprawdę miło się czyta :) Już niemogę doczekać się tego jak będzie wyścig... ;> Pozdrawiam i życzę duuuzo wenki <3
ReplyDeleteAwwwww jak slodko xoxo
ReplyDeleteaww ♥ jakie to słodkie ♥ aż miłoo *.* czekam na nn ♥
ReplyDeleteooooooooooooooooo ♥
ReplyDeleteawwww... jak romantycznie :3
ReplyDeleteciekawe po co zabrał tam Sam xd
czekam na nn :D
jeju jacy Oni są słodcy *____* i jeszcze ten moment z mamą Jus'a <3 wzruszyłam się jak to czytałam.
ReplyDeleteczekam z niecierpliwością już na rozdział z wyścigiem. (moze dlatego, że też kocham "Trzy metry nad niebem" i jestem ciekawa jak to opiszesz? <3) tak więc. czekam na NN i życzę weny! <3
@saaalvame
Awww, kocham ten rozdział. *-*
ReplyDeleteJak pięknie.. to jak się pogodził z mamą było cudowne i jak się wzruszył.. i ta niespodzianka niesamowita.. Cieszę się, że Justin był tutaj taki szczęśliwy i rozpromieniony. Czekam na kolejny :* / @justinsladyx
ReplyDeleteawwww czy tylko ja szczerzyłam się do ekranu jak głupia? oni są przeuroczy, jejku. kocham cię i czekam na kolejny :)
ReplyDelete@flashkidrauhl
przeuroczy.
ReplyDeleteawww słodki rozdział <3
ReplyDelete/@ClaykaBelieber
Jest świetne :D Sama chciałabym taką niespodziankę, aww.
ReplyDeleteAwwwww
ReplyDeleteAwwwww jak słodko <3333
ReplyDeletejak zwykle genialny rozdział fghjk
ReplyDeletemegamega rozdział ! strasznie słodki i wgl <3 kocham ;*
ReplyDeleteKjnbvksdvmdsndk. <3 BOOSKIE. *___*
ReplyDeleteWszystko idealnie. Bardzo mi sie podobało. Też lubię 3MSC <3 @slitMadziK
ReplyDeleteawww, cudowny *,*
ReplyDeleteszkoda, że w takim momencie skończyłaś :C
@magda_nivanne
przyznam się szczerze, że z lekka zamuliłam i byłam do tyłu aż 12 rozdziałów. O.o wgl nie wiem jak to możliwe! ale czytając je wszystkie na raz.. to było coś.. wciągające niczym nieziemsko ciekawa książka.. cały czas chcę się wiedzieć co będzie dalej i dalej.. już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.. czekam z niecierpliwością.. ;D <3
ReplyDelete(http://just-remember-mee.blogspot.com/)
po prostu MEGA ! i jakie to słodkie i wg. ahhhh :D nie mogę się doczekać nexta ! :D pisze szybko raz raz ! :DD <33333333333333333
ReplyDeletexoxo
Awrr,jacy oni słodcy ♥
ReplyDeleteCzytam te opowiadanie od samego początku,ale nie miałam okazji ani razu skomentować jakiegokolwiek rozdziału. Postanowiłam teraz to zrobić.Kobieto,jesteś niesamowita!
ReplyDeletePodoba mi się taki rodzaj fabuły:niegrzeczny chłopak zmienia się pod wpływem zupełnie innej wg.jego oczekiwań dziewczyny.Przy niektórych uroniłam łzę lub śmiałam się wniebogłosy.Masz talent i byłoby cudownie,gdybym tak nagle w księgarni ujrzała twoją książkę.A wiadomo? :D
Jezu jak słodko *.* Rrozdział jak zwykle zajebisty. ^^
ReplyDelete@TheSecondHope
Awwww ale slodkie
ReplyDeleteAwww!! To takie slodkie i romantyczne ;-) czekam na kolejny rozdzial <3
ReplyDeletezygam tecza hahaha :***
ReplyDeleteAwwwww. *_*
ReplyDeleteMam cichą nadzieję, że w następnym będzie wyścig. ;) Również jestem wielką fanką "3 metry nad niebem". <333
Nie wiem co innego napisac jak:
ReplyDeleteAawwwwwwwwwwwww... (:
o jejjjjj <3 Kocham to! Cudowneee *.*
ReplyDelete@Danger12345678
Nominowałam Cię do 'The Versatile Blogger' więcej na http://tlumaczenie-locked-up.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html?zx=d83ff1e172b5f73c
ReplyDeletekochaaaaam to no
ReplyDeleteuwielbiam to<3
ReplyDeleteKocham twoje opowiadania <3 Czekam na następny rodział :) i nie moge sie doczekać
ReplyDeleteZostałaś nominowana do The Versatile Blogger więcej info na http://tommoratter.blogspot.com/p/the-versatile-blogger_4783.html gratulacje;)
ReplyDeleteAww, jakie to słodkie *-*
ReplyDeleteBoski*.*
ReplyDeleteJa też uwielbiam 3 mery nad niebem więc mi to nie przeszkadza <3
Świetnyy :D Zresztą jak zwykle. :)
ReplyDeletekobieto kocham ciebie i twoje opowiadanie nadrobilam wszystkie rozdzialy w 2 dni :))
ReplyDeleteJAK PRZESTANIESZ TO PISAC TO CIE ZNAJDE, PRZYWIAZE DO KRZESLA I NIE PUSZCZE DOPOKI NIE KONTYNUUJESZ <3<3
~~twitter.com/zousaa
Chceee kolejny rozdzial. Blagam to jest takie swietne ze moglabym to cytac calyyy czas i przez cale zycie
ReplyDeletevhgcgkxfxckhm<3333
ReplyDelete