Justin
Nie mogę jej powiedzieć czym się zajmuje. Wystarczy, że nienawidzi, kiedy biorę narkotyki. Gdyby dowiedziała się, że je sprzedaję i zabijam ludzi, kiedy nie oddali pieniędzy to by ode mnie uciekła. Nie chciałaby mnie po prostu znać. A ja do tego dopuścić nie mogę. Po prostu nie mogę. Byłbym debilem, gdybym jej powiedział jaką mam pracę, dobrze wiedząc jakby na to zareagowała. Sammy zazwyczaj najpierw coś robi, a dopiero potem myśli. Czyli nie chciałaby ode mnie wyjaśnień, dlaczego to robię i w ogóle, tylko uciekłaby jak najdalej ode mnie.
Wziąłem głęboki oddech i przyśpieszyłem czując w sobie wiele emocji, których po prostu nie umiałem wyjaśnić. Byłem dumny z Chrisa, bo rzucił tę pracę. Mówił, że nie było łatwo. Szef chciał z początku go po prostu zabić, ale Christian obiecał mu, że nikomu go nie wyda. Beadles nie jest typem plotkary, a tajemnice zawsze zachowuje dla siebie. Może właśnie dlatego, to on jest moim przyjacielem. Mogę na nim polegać w każdej chwili i wiem, że mnie wydupi.
Zaparkowałem przy niewielkim domku, w samym środku ogromnego lasu. Uwielbiałem przebywać w tym miejscu, ale nie mogłem się zatrzymać, kiedy miałem robotę do wykonania. No i przede wszystkim fakt, że Sam jest w moim domu i pewnie zastanawia się co przed nią kryję. Chyba powinienem jej powiedzieć. Skoro jesteśmy razem, to powinienem być z nią szczery. Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia co robić, bo pierwszy raz jestem w takiej sytuacji. Jeszcze nigdy nie miałem takiej prawdziwej dziewczyny, która po prostu zawładnęła moim sercem. Mówię jak jakiś debil, ale taka była prawda. Przyzwyczaiłem się do jej obecności, wręcz potrzebuję jej obok siebie, bo gdy jej nie ma czuję się taki niepotrzebny. Może dlatego boję się powiedzieć o tym co robię. Nie chcę jej po prostu stracić.
- Justin! - usłyszałem męski, ochrypły i dobrze znany mi głos. Obróciłem się na pięcie i zobaczyłem Chaza, idącego w moją stronę. Nie mieszkał tutaj, ale przebywał dosyć często.
- Nareszcie jesteś! - dodał i uśmiechnął się szeroko przybijając ze mną piąteczkę, a następnie przytulając mnie po męsku.
- Przyszedłem po to co zawsze - odparłem bez owijania w bawełnę. Nie miałem czasu na pogaduszki.
- Chodź - machnął ręką i zaczął iść przede mną w kierunku domku. Weszliśmy do środka, a do moich nozdrzy doszedł przyjemny zapach trawki i marihuany. Nie wińcie mnie - po prostu lubię ten zapach. Nie wiem czy to przyzwyczajenie, czy uzależnienie. Strzelam, że to pierwsze...
- Przygotowany na wyścigi? To już za dwa dni - powiedział podekscytowany.
- Chyba - wzruszyłem ramionami.- Chcę po prostu wygrać z Dave'm i Jaden'em i pokazać im, że to ja jestem zwycięzcą, a nie oni.
- A co z twoją lalunią? - uśmiechnął się łobuzersko, ale zmroziłem go wzrokiem.
- Nie mów tak o Sam - warknąłem i pogroziłem palcem. Podniósł ręce do góry i podszedł do szafki, z której zaczął wyjmować towar.
- Wybacz. No więc co z Sam?
- Tak sobie myślę, że proponowanie jej tego było złym pomysłem - mruknąłem drapiąc się po skroni.
- Myślę, że to dobrze. No bo będziesz wiedział, że obok ciebie jest osoba, którą kochasz i będziesz chciał wygrać - wyjaśnił, na co ja zmarszczyłem mocno brwi.
- Wkurzasz mnie czasami - zaśmiałem się i wziąłem od niego towar, po który przyjechałem.
- Przyjdź dzisiaj się ścigać - odparł, kiedy już prawie byłem przy drzwiach. Odwróciłem się w jego stronę patrząc na niego ciekawym spojrzeniem.- Czterokołowce - dodał, a ja kiwnąłem głową.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do swojego auta. Schowawszy towar w bezpieczne miejsce odpaliłem silnik i wyjechałem. Sięgnąłem dłonią do kieszeni, z której wyjąłem telefon. Nie ma mnie w domu już prawie od godziny, a czeka mnie jeszcze rozwiezienie tego gówna i zabranie bachorom pieniędzy.
Sam
Westchnęłam głośno i weszłam do mieszkania starając się rozgościć. To było trudne, gdyż mimo wszystko to dom Justina i jego mamy. Nie jestem typem człowieka, który po słowach "rozgość się" idzie do lodówki, bierze pierwsze lepsze piwo, siada na kanapie w salonie i kładzie nogi na stole. Nieśmiało weszłam do kuchni, z której niepewnie wyjęłam sok pomarańczowy i nalałam sobie do szklanki. Wbiegłam po schodach i skierowałam się do pokoju Justina. Nie byłam pewna, czy na pewno mogłam tam wejść bez jego zgody, ale pomyślałam o tym dopiero wtedy, gdy znalazłam się w jego pomieszczeniu. Chciałam usiąść na łóżku i po prostu w ciszy poczekać na mamę Justina, ale coś przykuło moją uwagę. A dokładnie zdjęcie wiszące na tablicy korkowej. Było zasłonięte kilkoma kartkami A4 też przypiętymi na tablicy. Podeszłam tam i odczepiłam zdjęcie, które ukazywało młodszego Justina, który miał ogromnego hair flipa, uśmiech na pół twarzy i iskierki w oczach. Obok niego stał mężczyzna, który obejmował od tyłu Pattie. To musiał być jego ojciec. Uśmiechnęłam się do zdjęcia i usiadłam na jego łóżku. Wyglądał na takiego szczęśliwego.
- Co oglądasz? - usłyszałam cichy, ale bardzo matczyny głos Pattie. Natychmiast obróciłam głowę w jej stronę i przygryzłam wargę powstrzymując wpełzający uśmiech na mą twarz. Podeszła do mnie i wzięła ode mnie zdjęcie od razy się uśmiechając.
- Zdjęcie było robione w wakacje - przysiadła obok mnie wciąż patrząc na zdjęcie.- To były pierwsze duże wakacje Justina. Kilka dni potem Jeremy zmarł.
- Jeremy...
- Jego tata - przerwała mi dokańczając za mnie. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.- To był dla nas szok i ogromny cios w plecy. Ledwo sobie dawałam radę, ale musiałam być silna dla Justina - uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Zmienił się po śmierci swojego ojca. Szybciej dorósł i co gorsza zacząć zadawać się z takimi ludźmi jak Jeremy. Ale nie potrafiłam go od tego powstrzymać.- westchnęła delikatnie kręcąc głową.- Kiedy był starszy pokłóciliśmy się właśnie o to...
- Czyli? - przerwałam jej i poczułam się głupio. Zaśmiała się i chwyciła moją dłoń mocno ją ściskając.
- Justin był w bardzo złym humorze...
Pattie's POV
Siedziałam w fotelu popijając swoją ulubioną herbatę i wgapiając się w telewizor. Było dobrze po drugiej w nocy, a Justina wciąż nie było. Czy to źle, że jako matka, tak bardzo się martwię o swojego syna? Zawsze chciałam dla niego jak najlepiej. Chciałam, żeby był szczęśliwy, ale po śmierci Jeremy'ego mój syn po prostu się załamał. Ja starałam się być silna, aby pokazać Justinowi, że da się żyć z myślą, że twój mąż lub ojciec nie żyje. Mimo, iż Jeremy brał narkotyki, przez co przedawkował i je sprzedawał, a czasem musiał zabić miał ogromne serce, które oddał całkowicie swojej rodzinie. Porzucił swoją pracę, mimo, że lekko nie było, ale jego uzależnienie od narkotyków było poważniejsze niż nam się wydawało. Chciał dla mnie i dla Justina jak najlepiej. Zapewnić mu dobrą szkołę, dobre ubrania, dobre jedzenie. A mi chciał dać całą swoją miłość i pieniądze, które kiedyś zarobił. Po jego śmierci Justin przestał się uśmiechać - mimo, że jego uśmiech powodował lepszy humor u każdego pesymisty - a jego oczy przybrały ciemny kolor tęczówek. Były jakieś nieobecne, jakby był tylko ciałem, a duchem gdzieś daleko. Gdy stał się starszy zaczął wychodzić późnymi wieczorami, a wracał gdzieś nad ranem. Zazwyczaj pijany, lub... naćpany. Chciałam go od tego odciągnąć, bo bałam się, że skończy tak jak jego ojciec. Powiedział, że zaczął pracować, ale nie chciał powiedzieć jaka to praca. Przestaliśmy rozmawiać tak jak kiedyś, nasz wspólnie spędzony czas rozpoczynał się na śniadaniu, a kończył na odłożeniu talerza do zmywarki. Czuję się winna, że pozwoliłam własnemu synowi robić to co robił. Każdego wieczoru przychodził z nową dziewczyną, która w pełni mu się oddawała. To mnie obrzydzało. Nie rozumiałam dlaczego to robił. Często przychodził do domu nieobecny, naćpany. To mnie bolało. Czułam się najgorszą matką na świecie.
- Wróciłem - burknął wyrywając mnie z zamyśleń. Odwróciłam powoli głowę w jego stronę wiedząc, że zastanę go w takim samym stanie jak prawie każdego dnia. Ale jakie było moje zdziwienie, kiedy Justin stał prosto, jego oczy nie były czerwone, a na twarzy nie widniał głupawy uśmieszek. Był zły, ale nie pijany, czy naćpany. Posłałam w jego stronę ciepły uśmiech i wstałam podchodząc do niego.
- Czemu tak późno? - spytałam.
- Powinnaś się do tego przyzwyczaić - mruknął cicho zdejmując z siebie skórzaną kurtkę.
- Nie potrafię - westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy.- Masz tylko 16 lat, pamiętaj, że jestem twoją matką i będę się mar...
- Nie potrzebuję twojej litości! - krzyknął na mnie, aż poczułam na całym ciele dreszcze.
- Synku...
- Nie mów tak do mnie, kurwa! - warknął i wściekły zdjął, a raczej rzucił buty w kąt.
- Justin język - skarciłam go.
Zaśmiał się cicho.
- Będę mówił co chcę, robił co chcę i żył jak chcę, a tobie gówno do tego!
- Jestem twoją matką, Justin! - pisnęłam zdezorientowana tym wszystkim. Co w niego wstąpiło?!
- Powiedz mi coś, czego nie wiem.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie dał mi nawet dojść do słowa.
- Nienawidzę mojego życia i nienawidzę Cię za to, że mnie urodziłaś, wiesz? Mam w dupie takie życie, bez ojca. Na początku byłem wyśmiewany z tego powodu, ale znalazłem sposób, żeby zamknąć ich ryje do końca ich życia.
- Nie mów, że ty...
- Nie zabiłem ich - prychnął nie dowierzając, że właśnie to chciałam powiedzieć.
- Więc...
- Stałem się kimś ważnym. Podziwianym. Mam zajebistą pracę, która daje mi pieniądze na utrzymanie tego cholernego domu. Mam swojego hobby, które już na zawsze będzie moim zainteresowaniem. Jestem przystojny, dzięki czemu wszystkie laski włażą do mojego łóżka. I mam w dupie to, że mam 16 lat, jestem doroślejszy niż ty! - krzyknął, a ja poczułam jak słona ciecz pojawiła się w kącikach oczu.
- Justin...
- Czasami żałuję, że jesteś moją matką. To ty powinnaś mnie utrzymywać, a nie ja ciebie - warknął kręcąc z rozbawieniem głową.- Chciałbym, żebyś zniknęła. Chciałbym cię nie znać. Wolałbym być sam na tym pieprzonym świecie, bo szczerze to mi już nie zależy!
Nie dając mi dojść do słowa wbiegł po schodach na górę i głośno trzasnął drzwami.
Siedziałam wmurowana w łóżko nie mogąc wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa. Byłam zszokowana tym, że Justin był zdolny powiedzieć coś takiego swojej matce. Okej, ja jeszcze przeżyję. Jestem tylko zwykłą dziewczyną, która wepchała się w jego życie i mógł mnie wyzywać, bo widocznie to przynosiło mu ulgę. Ale mówić coś takiego do swojej matki? Do osoby, która męczyła się z tobą przez dziewięć miesięcy, a później wychowywała i była przy tobie dzień i noc? Nawet nie zauważyłam, kiedy słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Mocno przytuliłam do siebie Pattie, która również zaczęła płakać. Takie wspomnienia musiały ją boleć.
- Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa, kiedy mnie przeprosił - uśmiechnęła się do mnie przez łzy, kiedy się ode mnie oderwała.- Nie ważne, że to było po kilku latach. Tak naprawdę wybaczyłam mu te słowa tego samego dnia.
- Kiedy poznałam Justina bałam się, że mnie skrzywdzi, ale obiecał mi, że nic mi nie zrobi. I poza tym, że mnie wyzywał nigdy mnie nie uderzył. Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna - westchnęłam i przygryzłam wargę.- Otacza się między niebezpiecznymi ludźmi i to dziwne, że to przy nim czuję się bezpiecznie, ale wiem, że gdyby działa mi się krzywda, on zrobiłby wszystko, żeby mnie ochronić. Mimo, że powiedział o kilka słów za dużo w twoją stronę, nie znaczy, że cię przestał kochać. On zawsze cię kochał i wciąż kocha, tylko był urażony śmiercią ojca. Myślał pewnie, że to wina jego i całego świata, a wyżywał się na tobie.
- Wiem to, kochanie - pokiwała głową, a ja mocno ścisnęłam jej dłoń.- Tak bardzo się cieszę, że pojawiłaś się w jego życiu.
Uśmiechnęłam się czując jak rumieniec zalewa moje policzki. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele, a malutkie motylki zaczęły buzować w moim brzuchu.
- Zmieniłaś go.
Pokręciłam szybko głową
- Nie zmieniłam go. On był cały czas taki, tylko chował swojego prawdziwego siebie pod jego pseudo charakterem.
- W takim razie dobrze, że obudziłaś w nim prawdziwego Justina - puściła mi oczko i wytarła łzy z policzków wstając z łóżka.
- Pomożesz mi przy obiedzie? - zapytała całkowicie zmieniając temat.
- To pytanie retoryczne - zaśmiałam się i wyszłyśmy z pokoju Justina.
Justin
Szedłem powoli i spokojnie w stronę ciemnego zaułka. Tam zazwyczaj spotykałem się z tymi bachorami, które leciały po marihuanę jak ćmy do światła. Dłonie miałem schowane w przednich kieszeniach, a na nosie miałem swoje okulary przeciwsłoneczne mimo, że słońca nawet nie było. Odstawiłem swój samochód nieco dalej od miejsca, w którym miałem się spotkać. Wolę, żeby nie wiedzieli czym jeżdżę. Mogliby to użyć przeciwko mnie, a tego nie chcę. Po co mi jakieś dodatkowe problemy?
Wszedłem do ciemnego zaułku i od razu zobaczyłem dwie postury mężczyzn. A raczej chłopców. Wywróciłem teatralnie oczami i podszedłem do nich chrząkając cicho.
- Dawać forsę - burknąłem nie chcąc się bawić z nimi w kotka i myszkę.
- A masz to o co prosiliśmy? - spytał się mnie pryszczaty chłopak. Stary, zainwestuj w jakieś kosmetyki.
- Wątpisz we mnie, cwelu? - warknąłem, a moja szczęka mocno się zacisnęła. Nienawidzę takich głupich bachorów.
- Nie mamy pieniędzy, jutro Ci damy - powiedział drugi chłopak, blondyn. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową podchodząc do niego. Chwyciłem go za kołnierz bluzy i przygwoździłem go do ściany.
- Mam w dupie, że nie macie pieniędzy. Jeśli chcecie to gówno macie mi dać pieniądze!
- Jutro ci damy - odezwał się ten pryszczaty.
- Zamknij ryj, pryszczu - syknąłem, a ten natychmiast się uciszył i nieco oddalił. Swój wzrok przeniosłem na przestraszonego blondyna, który bacznie lustrował mnie wzrokiem.
- Albo dajesz mi pieniądze, albo cię skurwielu zabiję, bo jeśli mam się fatygować dla takich debili, jak wy, to wolę was zabić. Będę miał chociaż jakąś frajdę.
Wiedziałem, że to pomoże, bo zazwyczaj po takich słowach mieli ochotę się rozpłakać. Oni nie byli wyjątkami. Pryszczaty od razy sięgnął dłonią do kieszeni i podał mi kilka banknotów. Puściłem blondyna i przeliczyłem uśmiechając się nonszalancko.
- Za mało.
- Nie mam więcej - jęknął blondyn, a ja zmroziłem go wzrokiem.
- Nie mam ochoty bawić się z wami w kotka i myszkę, dlatego albo dajecie mi pieniądze, albo... - przerwałem wyjmując z tylnej kieszeni broń i przykładając go do skroni blondyna.- albo was zastrzelę.
Kiedy to wypowiedziałem, blondyn histerycznie zaczął szukać pieniędzy. Odsunąłem się od niego i z niedowierzaniem patrzyłem jak wyjmuje coraz to większe sumy.
- Nie macie więcej, tak? - warknąłem i podałem im woreczek. Byłem zły, że próbowali mnie oszukać. Zacisnąłem dłoń w pięść i przywaliłem blondynowi prosto w nos. Odszedłem stamtąd i skierowałem się prosto do swojego samochodu. Poczułem wibrację w przedniej, prawej kieszeni. Wyjąłem telefon i odblokowałem ekran iPhone'a.
Od: Sammy
Do: Sammy
Wszedłem do ciemnego zaułku i od razu zobaczyłem dwie postury mężczyzn. A raczej chłopców. Wywróciłem teatralnie oczami i podszedłem do nich chrząkając cicho.
- Dawać forsę - burknąłem nie chcąc się bawić z nimi w kotka i myszkę.
- A masz to o co prosiliśmy? - spytał się mnie pryszczaty chłopak. Stary, zainwestuj w jakieś kosmetyki.
- Wątpisz we mnie, cwelu? - warknąłem, a moja szczęka mocno się zacisnęła. Nienawidzę takich głupich bachorów.
- Nie mamy pieniędzy, jutro Ci damy - powiedział drugi chłopak, blondyn. Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową podchodząc do niego. Chwyciłem go za kołnierz bluzy i przygwoździłem go do ściany.
- Mam w dupie, że nie macie pieniędzy. Jeśli chcecie to gówno macie mi dać pieniądze!
- Jutro ci damy - odezwał się ten pryszczaty.
- Zamknij ryj, pryszczu - syknąłem, a ten natychmiast się uciszył i nieco oddalił. Swój wzrok przeniosłem na przestraszonego blondyna, który bacznie lustrował mnie wzrokiem.
- Albo dajesz mi pieniądze, albo cię skurwielu zabiję, bo jeśli mam się fatygować dla takich debili, jak wy, to wolę was zabić. Będę miał chociaż jakąś frajdę.
Wiedziałem, że to pomoże, bo zazwyczaj po takich słowach mieli ochotę się rozpłakać. Oni nie byli wyjątkami. Pryszczaty od razy sięgnął dłonią do kieszeni i podał mi kilka banknotów. Puściłem blondyna i przeliczyłem uśmiechając się nonszalancko.
- Za mało.
- Nie mam więcej - jęknął blondyn, a ja zmroziłem go wzrokiem.
- Nie mam ochoty bawić się z wami w kotka i myszkę, dlatego albo dajecie mi pieniądze, albo... - przerwałem wyjmując z tylnej kieszeni broń i przykładając go do skroni blondyna.- albo was zastrzelę.
Kiedy to wypowiedziałem, blondyn histerycznie zaczął szukać pieniędzy. Odsunąłem się od niego i z niedowierzaniem patrzyłem jak wyjmuje coraz to większe sumy.
- Nie macie więcej, tak? - warknąłem i podałem im woreczek. Byłem zły, że próbowali mnie oszukać. Zacisnąłem dłoń w pięść i przywaliłem blondynowi prosto w nos. Odszedłem stamtąd i skierowałem się prosto do swojego samochodu. Poczułem wibrację w przedniej, prawej kieszeni. Wyjąłem telefon i odblokowałem ekran iPhone'a.
Od: Sammy
Justin, cholera nie ma cię ponad 3 godziny. Martwię się
Przepraszam, właśnie jadę do domu. Kocham cię...
Od: Sammy
Ugh, ja ciebie też.
Jest zła. Gorzej trafić nie mogłem.
~*~
no i jest 28 rozdział. cholera, dwa rozdziały do końca opowiadania :(
muszę wam powiedzieć, że jest to pierwsze opowiadanie, które dokańczam sama z siebie. kocham to opowiadanie i bardzo się z nim zżyłam, tak jak z wami.
co do drugiej części. mogłabym ją pisać, ale mam świetny pomysł na kolejne opowiadanie i myślę, że też by się wam spodobało. i jestem w kropce. bo chciałabym zacząć tamte opowiadanie, ale także drugą część. no i ugh... Nie wiem :D
Napisz zwykłe "czytam" w komentarzy, to dla mnie ważne.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
O rany rany rany, ale smutna ta część z Pattie :((
ReplyDeleteAle przynajmniej wiadomo o co Justin pokłócił się z mamą.
Jak to koniec? Już? Kurcze, nie jestem na to gotowa :P
@ameneris
Świetny jak zawsze i do tego wspomnienia Pattie, bardzo mi się to spodobało. Mam chrapkę na to twoje nowe opowiadanie, bo na pewno byłoby ciekawe :-)
ReplyDelete@Syllvi_a
Czytaaam :) świetne jest to opowiadanie.
ReplyDeletePs. Może zacznij pisac 2 części, a jak ci sie znudzi, albo nie będziesz miała pomysłów to założysz nowego bloga :)
boze to jest takie ndoihoivjwc:c rób kontynuacje tego proszę :c
ReplyDeleteczytam
ReplyDeletecudowny ten rozdział i to co Pattie mówiła yaaay =)
ReplyDeletemoże zaczniesz pisać nowe opowiadnie, a jak skończysz to wrócisz i napiszesz II część Jammy? może ta przerwa da Ci więcej pomysłów i ten blog będzie jeszcze cudowniejszy? :))
kc, @roks_m <3
świetny rozdział, nie moge się doczekać nn, świetnie piszesz, kocham to fanfic
ReplyDeletecuudo *-*
ReplyDeletePisz drugą część ! :))
czytam (:
ReplyDeleteJAK ZWYKLE CUDNY ROZDZIAŁ! MAM NADZIEJĘ NA 2 CZĘŚĆ. MOŻESZ NAM OPOWIEDZIEĆ O CZYM MA BYĆ KOLEJNE OPOWIADANIE JEŚLI BY NIE BYŁO 2 CZĘŚCI TEGO BLOGA?
ReplyDeleteA nie możesz pisać drugiej części jak i nowego opowiadania ? O Sam bd. dodawała raz na tydzień i z tamtym podobnie chociaż zrobisz jak zechcesz bo to twoje opowiadanie a co do rozdziału to świetny jak zawsze.
ReplyDeleteCudoooo! *-*
ReplyDeleteO rajusiu ! xD Ja się też uzależniłam od tego opowiadania. <333
ReplyDeleteO Jeny ! Rozdział jak zawsze ciekawy ;)
ReplyDeletejak zwykle genialny rozdział asdfghjkl
ReplyDeleteCzytam :)
ReplyDeleteswietny ,mam nadzieje ze zalozysz nowe jakies tlumaczenie z niebezpiecznym Justinem,Jasonem . :**
ReplyDeleteszkoda ze tak szybko koniec ;c @madziula02
ReplyDeleteCudny <3
ReplyDeletepiękny szkoda ze koniec
ReplyDeleteJuż koniec?! Proszę cię zrób kontynuację <3 Uwielbiam to opowiadanie, jest świetne!!! Czytam :)
ReplyDeletekocham kocham kocham ! lagam pisz druga czesc ! nie wytrzymam jak skonvzysz i nie bedzie dalej ;( czyyytam i czekam na nn <3
ReplyDeletenatu xx
Wczoraj wieczorem dopiero zaczelam czytac a tak sie wciagnelam ze wlasnie skonczylam troche mi smutno ze konczysz to opowiadanie bo zadko mozna spotkac tak dobrego bloga ale wszystko co dobre szybko sie konczy napewno bd czytac nastepnego bloga ktorego bd pisac poniewaz bardzo mi sie podoba twoj styl pisania.
ReplyDeletePozdrawiam
Zachwycona:)
Tylko 2 rozdziały?!
ReplyDeleteJeju jak mozesz nam to robić :c
@TheSecondHope
Pisz druga cześć <3
ReplyDeleteszczerze? to ja bym wolała drugą część..no ale ty już decydujesz ;> rozdział świetny..tylko sam błagam nie zabij Justina hahahaha <33
ReplyDeleteBłagam napisz drugą częśc bo ja uwielbiam to opowiadanie..
ReplyDeleteRozdział świetnyy.. Nie wierzę? Justin i takie coś.? No ni ważne że przeprosił mamę..;)
Czekam na nn.
Jak zawsze świetny.:)))))) Pisz drugą część. Tak ładnie proszę...:> ♥
ReplyDeletesuper <3
ReplyDeletekijuh8yg7tf6rdes4drftgyhu ♥ cudowny *.*
ReplyDeleteGenialny <3
ReplyDeleteczytam xx
ReplyDeleteOMG nie moge uwierzyć , że jeszcze tylko 2 rozdziały ... :(
Cuuudoooo... *,*
ReplyDeleteCzytam, błagam napisz drugą czesc.!
ReplyDeleteJak Justin mógł powiedzieć coś takiego do mamy? Cieszę sie ze sie zmienił. Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału kocham ta opowieść i nie chce by sie kończyła. Dziekuje ci ze piszesz ;)
ReplyDeleteCzytam *.*
ReplyDeleteKocham Cię,to opwiadanie..zżyłam się znim.
ReplyDeleteSkocz to opowiadanie happy endem.. i zaczni nowe.
haha, zartuje.Zrobisz jak bedziesz uważać ,,, ale prosze niekończ tej histori dramatem.. i cudowny rozdział-jak zawsze.
Czytam i kocham to opowiadanie <3
ReplyDeleteranyy cudowny *_* ja bym chciała 2 część ;)
ReplyDeleteCzytam *.* kocham to opowiadanie jestes meeega <3
ReplyDelete@MartaSwaggy68
Sekreciki? No nie ładnie Justin
ReplyDeleteUwielbiam to czytać.
Chciałabym 2 część
Czekam na nn xxx
nominowałam Cię do Always The Best Blogs. Więcej tutaj:
ReplyDeletehttp://do-not-say-anything.blogspot.com/p/nominacje.html
Czytam ;)
ReplyDeleteczytam <3 kocham <3 uwielbiam <3
ReplyDeletePisz drugą część <3 Kocham to opowiadanie i Ciebie też <3
ReplyDeleteJesli masz pomysł na kolejne opowiadanie to pisz kolejne c: chociaż to jest niesamowite robiąc ze masz wenę na to kolejne więc moze okazać sie jeszcze lepsze od tego x. Nawiasem mówiąc wspaniały rozdział mimo ze czytam to opowiadanie od początku to jest to mój pierwszy komentarz haha
ReplyDeleteto może ułóż sobie jakiś grafik i staraj się prowadzić drugi blog i drugą część o ile dasz radę :)
ReplyDeletepisz 2 blagam <3
ReplyDeleteJejku pis 2 czesc :((((
ReplyDeletejejku bomba ! heheh czekam na next :D ciekawe jak się sprawa potoczy heh :D:D no i z jednej strony nie moge się doczekać kolejnego opowiadania a z drugiej kontynuacji tego hmmmmm a może by tak jedno i drugie ? hahahhahaa o bosz ale jestem zachłanna no ale cóż :* pisz szybciutko :D
ReplyDeletexoxo ♥.
JEKU, TO OPOWIADANIE JEST TAKIE CUDOWNE. TY JESTEŚ TAKA WSPANIAŁA. NIE KOŃCZ GO, PROSZĘ. PISZ 2 CZĘŚĆ TEGO. A JAK CHCESZ TEŻ TAMTO PISAĆ, TO PISZ 2 OPOWIADANIA. TO I TAMTO. (: PROSZĘ. XOXO
ReplyDeletewow *___* prawie się popłakałam jak czytałam 'opowieść' Pattie. ;< czekam teraz na NN <3 - czyżby wyścig? *__* hahah :D
ReplyDeleteno i... chcę nowe opowiadanie, ale chciałabym też przeczytać 2 część. i to są trudne sprawy, bo się nie mogę zdecydować. ;< dobrze by było, gdybyś pisała i jedno i drugie, ale wiem, że to jest trudne. sama musisz zdecydować :)
@saaalvame
czytam
ReplyDeleteczytam:)
ReplyDeleteRozdział świetny KOCHAM CIE ,NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU *o* @kochamcie3609
ReplyDeletesuper rozdział , zapraszam do siebie http://life-can-bieber.blogspot.com/
ReplyDelete<3
ReplyDeletePisz mi drugą część bo zabije heee :)
ReplyDeleteKocham <3 Błagam pisz druga część ♥
ReplyDeletekocham i czytam i wgl wszystko <3
ReplyDeleteuwielbiam*_*kocham*_*
ReplyDeletebłagam pisz 2 część .. jakoś sobie nie wyobrażam że to by miał być całkowity koniec tej historii
@magda_nivanne
cudowny rozdział <3 nie wierzę, że jeszcze 2 rozdziały... ja bym była za drugą częścią ale zrobisz jak zechcesz :)
ReplyDeleteczytam - Torii
ReplyDeleteJesteś genialna :*
ReplyDeleteKocham. Czytam. Jesteś świetna. :D
ReplyDeleteChcę być informowana TT: @iwantonlyyou1
ReplyDeleteŚwietny blog <3
wedlug mnie powinnas zaczac pisac drugie opowiadanie, nie zeby to bylo slbe, swietne jest, ale jestem ciekawa czy drugie bedzie tak samo udane jak to. :D kc.
ReplyDeleteCHCEMY 2 CZĘŚĆ <3
ReplyDeleteJejku cudownie piszesz <3 czekam na następny rozdział
ReplyDeleteCUDOWNE XX NIE PRZESTAWAJ PISAĆ TEGO TYLKO PISZ 2 CZĘŚĆ, MASZ BARDZO PIĘKNY STYL PISANIA KTÓRY SIE BARDZO DOBRZE CZYTA, NIE TRZEBA SIE ZASTANAWUAĆ O CO CHODZI <3
ReplyDeletechcemy 2 część :)
ReplyDeleteawwwwww, druga część? fghjkfghjkdfcghj
ReplyDeleteAwww <3 czekam czekam na nastepny rozdzial
ReplyDeleteAaa to jest wspaniale czekam na next i Weny życzę
ReplyDeletezajebisty @XPWera
ReplyDeleteCzytam :) to jest zajebiste
ReplyDeleteCzekam na następny rozdział i mam nadzieję, że będzie druga część! ~@TakDirectioner
ReplyDeleteBoskie <3 czekam na następny rozdział :D
ReplyDeleteBoskie :D Jesteś moją boginią :*
ReplyDeleteŚwietne!!!
ReplyDeleteŚwietne jest :)
ReplyDeleteCzytam <3
ReplyDeleteczytaaam*_*
ReplyDelete