Po zjedzonym śniadaniu poszłam do pokoju ubierając krótkie, jeansowe spodenki, oraz białą bluzkę na ramiączkach. Wchodząc do łazienki chwyciłam szczotkę do włosów i rozczesałam włosy, następnie obmyłam twarz i umyłam zęby, a na koniec nałożyłam na siebie makijaż składający się z eye-liner'a, mascary, pudru i błyszczyka.
Zbiegłam na dół i wypuściłam Killera na dwór.
- Wróć niedługo.- powiedziałam do psa, a on jakby kiwnął głową i pobiegł. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Nie musiałam się martwić, że Killer wróci za wcześnie, bo takie spacery kończą się wieczorem.
Ja i Chloe mieszkałyśmy blisko siebie, więc nie musiałam długo iść. Nim się obejrzałam, a już byłam pod jej domem. Ostrożnie zapukałam, a po chwili Evans otworzyła drzwi.
- O, cześć - uśmiechnęła się promiennie jakby nic się nie stało.
-Cześć, przyjaciółko.- dałam nacisk na ostatnie słowo.
- Coś się stało?
- To chyba ja powinnam się o to zapytać.- skrzyżowałam ręce, a mój ton głosu nie był przyjemny.
Chyba zrozumiała o co mi chodzi, bo bez słowa wpuściła mnie do środka. Usiadłam na kanapie w salonie i obserwowałam każdy jej ruch.
- No więc, słucham? - spytała siadając na fotelu.
- Nie. To ja słucham.
Wywróciła oczami.
- Jakiś chłopak mnie wyciągnął z tłumu, dał trochę marihuany, lub coś podobnego, a później chyba wylądowaliśmy w łóżku.
Nie patrzyła na mnie. Wytrzeszczyłam oczy nie mogąc uwierzyć co zrobiła.
- Ja się zamartwiałam, nie wiedziałam gdzie jesteś, a ty po prostu poszłaś się ruchać z jakimś nieznajomym typkiem?!
- No... tak.
- Boże...- jęknęłam kręcąc głową.- A nie odzywałaś się, ponieważ...?
- Ponieważ zgubiłam telefon.- powiedziała od razu krzywiąc się.- Sam, przepraszam - uśmiechnęła się nieśmiało.
Westchnęłam przeciągle, chowając twarz w dłoniach.
- A ty wróciłaś do domu?- spytała nagle.
Powoli spojrzałam na nią, czując jak rumieńce pojawiają się na moich policzkach.
- Przenocowałam u Justina...
- Biebera?!- przerwała mi od razu, a ja jedynie kiwnęłam głową.
- I co w związku z tym?
- To Justin Bieber!- pisnęła.- Ale powoli... Jak to przenocowałaś u niego?
- No... Jak ty sobie gdzieś poszłaś, ja pomyślałam, że pójdę nad staw i tak zrobiłam. Kiedy chciałam stamtąd idź on się nagle pojawił, znikąd!- skrzywiłam się przypominając sobie tamtą noc.- Przestraszyłam się na tyle, że wpadłam do wody...
Chloe wybuchnęła śmiechem, przez co ją spiorunowałam wzrokiem.
- Przepraszam, no mów.
- Pomógł mi wyjść, bo przecież nie umiem pływać. Dał mi swoją kurtkę, bo cała się trzęsłam i wymieniliśmy kilka zdań. Oczywiście trochę się pokłóciliśmy co mu się nie spodobało, bo...- nie mogłam jej powiedzieć co zrobił.- bo zaczął się na mnie drzeć jak pojebany.
Chloe zrobiła większe oczy. Uwierzyła.
- Powiedziałam mu, że będę szła, a on powiedział, że przecież nie mam jak wrócić do domu i niemalże siłą zaciągnął mnie do swojego mieszkania. Tam spotkałam jego mamę, która myślała, że jestem jego kolejną panienką na noc, ale rano z nią chwilę rozmawiałam. No i właściwie to tyle...
- Boże, Sam! Ile dziewczyn na twoim miejscu chciałyby być! - pisnęła podekscytowana całą sytuacją. Czym tu się niby podniecać?
- Ale to kretyn, a nie chłopak. To, że ma ładną buźkę nie znaczy, że jest fajny. Jest cholernie porypany i wiesz co jest dziwne?- spytałam i nie czekając na jej reakcję dokończyłam.- Nie można przy nim wywrócić oczami, czy się wydrzeć, bo ten dostaje jakiegoś szału i się rzuca na ciebie...
- Rzucił się na ciebie?
- Można tak powiedzieć - mruknęłam.- Dobra, nieważne. Następnym razem masz mnie nie zostawiać, ok?
- Dobra, dobra - zachichotała i podeszła do mnie mocno mnie przytulając.
Perspektywa Justina.
- Kurwa mać.- syknąłem, kiedy usłyszałem jak mój telefon wibruje. Nie otwierając oczu wymacałem telefon. Sprawnie odblokowałem go i przesunąłem po ekranie w celu zaakceptowania połączenia.- Czego - burknąłem, kiedy przyłożyłem iPhone'a do ucha.
- Cześć, stary, gdzie jesteś? - usłyszałem wesoły głos Chrisa. Dlaczego on wiecznie ma dobry humor?
- Wydaje mi się, że w swoim własnym domu, w swoim własnym pokoju i we własnym łóżku - mruknąłem.
- To otwórz te cholerne drzwi, bo dobijam się od dobrych dziesięciu minut.
- Sam sobie je otwórz, Beadles.- na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Było tak od razu - zachichotał i rozłączył się. Nie miałem ochoty wstawać, chciałem przespać chociażby miesiąc.
Słychać było ciche otworzenie drzwi, a po chwili coraz głośniejsze kroki. Nagle moje drzwi od pokoju z impetem się otworzyły. Chris nic nie mówiąc wziął rozbieg i skoczył na mnie zgniatając mnie i łamiąc wszystkie kości.
- Stary, schudłbyś. - warknąłem i zrzuciłem go z siebie. Byłem zmuszony do otworzenia oczu, co zrobiłem niechętnie. Usiadłem na łóżku, czując, że jestem cholernie nieogarnięty.
- Imprezki imprezkami, ale mamy dzisiaj robotę, kochanie.
- Niby jaką?- jęknąłem.
- Jak to jaką? A narkotyki same się sprzedadzą?
- Pierdolenie - mruknąłem cicho zwlekając się z łóżka.- Mam ważniejsze rzeczy do roboty.
- Niedawno to było dla ciebie najważniejsze...
- Teraz już nie jest.- parsknąłem i podszedłem do szafy wybierając białą bluzkę i czarne spodnie. Nałożyłem na siebie zestaw jak zwykle zapominając o pasku. Wszedłem do łazienki i zacząłem układać swoje włosy.
- Nie ważne - Chris machnął ręką i położył się na łóżku.- Zrobimy szybko swoją robotę i zajmiesz się panienkami.
- Nie o laski mi chodzi.- podniosłem głos, ale szybko się wyciszyłem.- No może chodzi, ale o jedną.
- Nataszka?- zachichotał Beadles, a ja wyjrzałem piorunując go wzrokiem.
- Tą dziwkę mam w dupie.- odparłem spokojnie myjąc twarz, a później zęby.
Kiedy wyszedłem chwyciłem skórzaną kurtkę i zilustrowałem przyjaciela.
- Idziesz, czy nie?- spytałem, a on natychmiast się podniósł. Uśmiechnął się szeroko, a ja kręcąc głową wyszedłem z pokoju. Otworzyłem drzwi i czekałem, aż Chris pierwszy wyjdzie. Kiedy tak się stało zamknąłem drzwi i skierowaliśmy się do mojego autka. Otworzyłem drzwi i wsiedliśmy. Natychmiast odpaliłem silnik i wyjechałem.
Handlowanie narkotykami była cholernie prosta i beznadziejna. Prawdę powiedziawszy to nienawidzę tej roboty. Jest mi niepotrzebna, do zdobycia pieniędzy użyłbym innych metod, ale nie mam żadnego wyboru. To przez mojego ojca, bo gdyby nie on, byłbym innym człowiekiem. No... Przynajmniej nie byłbym uzależniony od narkotyków, ale to już inna bajka.
Włączyłem radio, z którego sączyła się spokojna muzyka. Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy i całkowicie skupiłem się na drodze. Mimo spokojnej i przespanej nocy miałem w sobie trochę alkoholu we krwi. Ale nie wywierało to na mnie jakiejś presji, czułem się jak najbardziej spokojnie. Nie bałem się o swoje życie, ani o Chrisa. Co ma być to będzie. Jeździłem nawet, kiedy nie kontaktowałem, a nic się nie stało. Miałem wszystko pod kontrolą.
- Stary, zwolnij, mamy dużo czasu.- zaśmiał się Chris, który przywołał mnie na ziemię. Automatycznie nieco zwolniłem wiedząc, że tak naprawdę Beadles nie czuje się komfortowo. Mimo, że był dziwnym i nieprzewidywalnym kolesiem to bał się szybkiej jazdy. Całkowite przeciwieństwo mnie. Dla mnie normalną prędkością było 150km/h. Dla innych to podchodziło pod zbyt szybką i niebezpieczną jazdę. Kretyni.
Naszym pierwszy przystankiem była nic innego, jak szkoła. Tam, ci frajerzy zawsze byli chętni i kupowali ile zawartość portfela im na to pozwalała. Nie ważne, kiedy byśmy przyjechali.
Jakaś grupka chłopaków od razu nas zobaczyła i ruszyła w naszym kierunku. Kiedy dotarli spytali się, czy mamy to co zwykle. Kiwnąłem jedynie głową i mówiąc im cenę wytrzeszczyli oczy.
- W zeszłym tygodniu było o wiele mniej! - wrzasnął jeden łapiąc się za głowę. Zaśmiałem się cicho pod nosem.
- Bierzesz, czy nie.- warknąłem nie chcąc użerać się z tymi kretynami. Jeden westchnął głośno i każdy wyjął pieniądze. Cała piątka (bo tyle ich było) dali po 20funtów (od osoby) plus jeszcze kilka funtów za naszą fatygę, po czym dostali od nas swoją zdobycz. Mruknęli coś pod nosem i odeszli.
- Jeszcze tylko co najmniej dwie godziny.- powiedziałem z udawanym entuzjazmem. Chris głośno westchnął, dając mi do zrozumienia, że i on jest zmęczony całym tym gównem.
*
U Chloe przesiedziałam dobre cztery godziny. Wciąż nie mogę uwierzyć, że poszłam razem z nieznajomym do łóżka, a później jak gdyby nigdy nic poszła sobie. Spodziewałabym się po każdym takiego zachowania, ale nie po mojej Chloe. Ona zawsze była ta miła, dobra, pomocna, GRZECZNA. Nigdy nie sprawiała kłopotów, a od kilku tygodni ciągle chodzi na imprezy, pije... Śpi z kim popadnie. To już nie jest ta sama Chloe, co kiedyś. Zmieniła się.
Kiedy wróciłam do domu, ojciec już czekał z założonymi rękoma. Piorunował mnie wzrokiem od stóp do głowy, widocznie niezadowolony moją nieobecnością.
- Gdzie byłaś?- spytał oschle, a ja wywróciłam oczami.
- U Chloe.
- Kłamiesz, idiotko.- warknął, a po moim ciele przeszły ciarki. Jedyną osobą, której się bałam był mój ojciec. Nawet wtedy, kiedy Justin złapał mnie za szyję się nie bałam.
- Tak, kłamię. Tak naprawdę byłam u tego chłopaka i się pieprzyliśmy.- wysyczałam wściekła. Może i się go bałam, ale zawsze miałam niewyparzony język.
- Bez pierdolenia mi tu.- mruknął, wiedząc, że żartuję. Podniosłam do góry jedną brew i chciałam już pójść na górę, kiedy złapał mnie za nadgarstek.- Wychodzę dzisiaj z Carly, nie będzie mnie w nocy.
- A to nowość.- burknęłam, a on ścisnął mocniej mój nadgarstek. Skrzywiłam się czując ogromny ból.- Puść, to boli.
- Nie życzę sobie takiego tonu przy mnie, zrozumiano?!- krzyknął, a ja lekko się podkuliłam. Kiwnęłam jedynie głową, a on natychmiast puścił moją rękę. Łapiąc się za bolące miejsce pobiegłam na górę nie chcąc dalej użerać się ze swoim ojcem. Powoli otworzyłam drzwi od swojego pokoju i stłumiłam krzyk, który prawie wyrwał mi się niechciany. Zakryłam usta dłonią, kompletnie nie wiedząc co zrobić.
- No cześć.- Justin uśmiechnął się szeroko zeskakując z parapetu.
~*~
Kolejny rozdział napisany! Chciałam Wam podziękować (znowu) za tak cudowne opowiadania. Cieszę się,że w końcu przestaliście pisać, że to podobne do Dangera. Naprawdę nie mam ochoty, ciągle tego czytać :D Nie ważne, jak wam podoba się ten rozdział?
PS. Niedługo piszę testy gimnazjalne, więc w następnym tygodniu jak zaszaleję, to pojawią się DWA rozdziały, a jak nie to JEDEN :) Ale po testach normalnie będę już pisac :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
1. Jeśli podoba wam się opowiadanie - dodaj się do obserwowanych.
2. W zakładce "Informowani" piszcie swoje twittery, a będziecie informowani :)
ZAJEBISTE, CHCĘ NASTĘPNY *O* @NICKIDONUT
ReplyDeletezajebiste jak zwykle, a masz przerąbane za to że w takim momencie przerwałaś :P
ReplyDelete@luvmybiebs_ :)
zajebiste ale uduszę Cię czemu w takim momencie skończyłaś? umrę z ciekawości teraz :p
ReplyDelete@3PolishBelieber
Zajebiaszczo :D
ReplyDeleteświetnie piszesz! czekam na nn!
ReplyDeleteo matko :o się dzieje :D
ReplyDeletedawaj nexta migiem ;)
twój blog jest świetny!!! <3
jak mozna urwac w takim momencie :((((( @shazzus
ReplyDeleteale zajebiscie,mmm :) ale ojciec pojebany max:D
no i musiałaś skończyć w tak zajebistym momencie? <3
ReplyDeletezawsze nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :/ . Cudny ten rozdział
ReplyDeletenaprawde bardzo dobry rozdział i z niecierpliwością czekam na następny<3
ReplyDelete"- No cześć.- Justin uśmiechnął się szeroko zeskakując z parapetu." Omg omg omg co tam się będzie działo sjsbdgdjskdbh czekam na kolejny :) @californiadems
ReplyDeleteja chce kolejny :3333 to jest zajebiste <33
ReplyDeleteZabiję! Zabiję Cię za tę końcówkę! Aaaaaa..! Teraz mnie przez Ciebie cholernie ciekawość zżera. Dlaczego tak skończyłaś. :'( xD
ReplyDeleteZ coraz większą niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. ♥♥♥
Jak można tak zakończyć chcesz żebym na zawał zeszła :P Już nie mogę się doczekać następnego <3
ReplyDeleteBOMBA! <3 KOCHAM TO OPOWIADANIE I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU <3 UWIELBIAM TO CZYTAĆ <3
ReplyDelete@Katie1223PL
Mega rozdział, ale musiałaś go skończyć akurat w takim momencie? xd już nie moge się doczekać następnego :D
ReplyDeleteBOSKIE. CHCE JUŻ NASTĘPNY. JAK MOGŁAŚ ZAKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?:( XD ;3
ReplyDeleteChcę kolejny rozdział , jesteś niesamowita <3
ReplyDeletesuuper, czekam na kolejny ;>
ReplyDelete1. Jeśli masz gadu koniecznie do mnie napisz. TO ROZKAZ (Moje to: 1406201)
ReplyDelete2. Miło mi, że jesteśmy w tym samym wieku : )
3. Kurde, to opowiadanie jest tak mega zajebiste, że ja już nie wytrzymam do szóstego rozdziału więc możesz dodać kolejny już dziś.
4. Czy ja ci już mówiłam, że jesteś świetna ? JESTEŚ ŚWIETNA !!!!!
[JUSTINBIEBER-CLARE.BLOGSPOT.COM]
Zajebiście ci to wychodzi. Opowiadanie jest po prostu genialne. Dawaj ciąg dalszy jak najszybciej :D
ReplyDeleteJezuuuu ! Cudo! Dawaj jak najszybciej!
ReplyDelete@Danger12345678
Błagam dodaj dzisiaj rozdział :) Jestem strasznie ciekawa co teraz będzie.
ReplyDelete@3PolishBelieber
uwielbiam to opowiadanie i się często wkurzam ze to nie jest FF i że nie mogę czytać kolejnego rozdziału po ang tylko muszę czekać ;') uwielbiam to :))
ReplyDeleteświetny :*
ReplyDelete@biebergirl_001
http://becauseofyou-jb.blogspot.com/
Świetny :**
ReplyDeleteświetne gsfdhgafdhgsadfa *-* /@zxcvre
ReplyDeleteZajebisty rodział i w ogóle opowiadanie. Czekam na następne. :*
ReplyDelete1. Zajebisty rozdział
ReplyDelete2. Zajebisty blog
3. Nie mogę się doczekać NN ♥
4. ASDFGHJKL JUSTIN ♥
boskie boskie boskie ! <3
ReplyDeletejuż nie mg się doczekać jak zareaguje na widok Justina *_*
superrr czekam na nastepny :3
ReplyDeleteKONIEC NAJLEPSZY! XD ♥
ReplyDeleteAAA matko! Jesteś świetna! :D - @JullkaS
ReplyDeleteInspirowane Dangerem ale i tak boskie <3
ReplyDelete