28/04/2013

Nine

- Gdzie jest ten skurwiel, który śmie nazywać się twoim ojcem? - wysyczał ze spokojem patrząc groźnie na mnie. Bałam się takiego Justina. Sto razy bardziej wolałam go jako tego spokojniejszego, z którym spokojnie można było porozmawiać.
 Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, po czym zaczęłam go pchać w stronę pokoju, ale on nawet nie drgnął. Rozpaczliwie szukałam czegoś, dzięki czemu mogłabym go zatrzymać. Kompletnie nie wiedziałam co mogłabym zrobić. Widziałam, jak klatka Justina unosi się do góry i do dołu, jego pięści były mocno zaciśnięte, tak samo jego szczęka, a z oczy ciskały pioruny. Wyglądał przerażająco, jak prawdziwy zabójca.
- Justin...- szepnęłam, kiedy ruszył do przodu, powodując, że cofnęłam się do tyłu. Złapał mnie lekko za ramiona i pchnął w prawą stronę. - Justin.
 Powtórzywszy to w końcu na mnie spojrzał.
- Proszę, zostaw to mi...
- Zrozumiałbym wszystko, ale nie faktu, że to twój ojciec.- warknął kręcąc głową.
- Nie jest to twoja sprawa.- powiedziałam normalnym głosem wciągając go do pokoju.- Nie mieszaj się w to i lepiej będzie jak już pójdziesz.
- Wyganiasz mnie?- jego głos przepełnił jad, przez co zadrżałam.
- Jeśli ojciec cię zobaczy, to mnie zabije...
- Prędzej ja go zabiję.
 Spiorunowałam go wzrokiem, na co odpowiedział mi tym samym. Pchnęłam go w stronę okna i w końcu puściłam jego nadgarstek.
- Idź już, Justin.
- Wrócę jeszcze.
 Westchnęłam cicho, wiedząc, że te słowa mają w sobie tyle prawdy. Wiedziałam, że dotrzyma "obietnicy" i zjawi się tu szybciej niż bym mogła się spodziewać.
 Ponagliłam go, a on niechętnie wyszedł na balkon i wyskoczył.
- Długo mam jeszcze czekać?! - usłyszałam krzyk ojca dochodzący z jego pokoju.
  Wzdrygnęłam się i poszłam do kuchni przygotowując im spaghetti. Weszłam do środka pokoju taty i od razu zobaczyłam Carly. Na oko wyglądała na 18-20 lat. Leżała w łóżku okryta białą kołdrą, a jej blond włosy swobodnie leżały na jednym ramieniu. Miała mocny makijaż, a jej czerwone usta dodawały jej uroku. Trzeba przyznać, że jest naprawdę śliczną dziewczyną, ale niezwykle głupią. Zmierzyła mnie wzrokiem. Ojciec natomiast siedział na skraju łóżka i masował jedną jej stopę.
- No nareszcie, kurwa. Ile można czekać?- warknął nie odwracając się w moją stronę.
- Przepraszam.- szepnęłam tylko i postawiłam jedzenie na stoliku.- Smacznego.
 Carly zaśmiała się głośno, kiedy wychodziłam. Kątem oka zobaczyłam, że ojciec usiadł na nią, a jego ręka powędrowała pod kołdrę. Obrzydliwe. 
 Trzasnęłam drzwiami i powędrowałam do swojego pokoju na nowo włączając muzykę. Wiedziałam, co zaraz będą robić. Położyłam się na łóżku i dopiero teraz poczułam ogromny ból w kręgosłupie i na ramionach. Syknęłam cicho starając się zignorować ból, ale nie pomagała nawet myśl o Hawajach. Niechętnie podniosłam się i wstałam kierując się do łazienki. Po drodze zdjęłam bluzkę i spodnie, i w samej bieliźnie weszłam do pomieszczenia. Do wanny wlałam dosyć gorącej wody i kiedy była już pełna zdjęłam bieliznę i weszłam do wody. Poczułam ogromną ulgę, kiedy położyłam się w wannie. Zamknęłam oczy, wiedząc, że w ten sposób zapomnę o wszystkich otaczających mnie na chwilę rzeczach.
  Czy ja naprawdę zasługuję na to wszystko co w moim życiu się dzieje? Nigdy nie potrzebowałam wiele do szczęścia, ale los widocznie gotował dla mnie same nieszczęścia.

Justin
 Siedziałem na jej balkonie i paliłem już trzeciego papierosa. Gdyby nie tytoń już dawno rozniósłbym tego skurwiela. To jest jego córka, a on traktuje ją jak dziwkę... Zupełnie jak ja ją traktowałem jakiś czas temu. Tyle, że ja jej nie znałem. To jest różnica.
 Kiedy Sam weszła do swojego pokoju zobaczyłem jej zmęczenie. Miała dosyć, a ja zapragnąłem ją stąd zabrać. Chciałem znowu wejść do środka i ją zabrać, chociażby na jakąś dobrą imprezę, ale wiedziałem, że zaraz mnie wygoni. Siadłem tak, żeby mnie nie widziała, ale żebym ja widział ją. Dzięki temu mogłem się jej przyglądać, co było dosyć chore, ale nie miałem dzisiaj nic innego do roboty. Poza tym ona powodu, że się uspokajam. Chociaż jak sobie teraz myślę, że poszedłem stamtąd nawet nie uderzając jej ojca to mam ochotę coś rozwalić.
 Przywróciłem się na ziemię, kiedy ujrzałem jak Sam wstaje. Miałem wrażenie, że jeszcze chwila, a dziewczyna się rozpłacze. Wydała się taka niewinna i słaba. A prawda była taka, że Sam była naprawdę dzielna i silna. Obserwowałem każdy jej ruch.
 Przygryzłem wargę powstrzymując uśmiech, kiedy zdjęła luźną koszulkę ukazując czarny stanik. Gdy zdjęła dresy, pokazując również czarną koronkę, nie umiałem powstrzymać uśmiechu. Zachichotałem cicho i wyciągnąłem telefon.


 " Czarna bielizna? kusisz... "

Zaśmiałem się nieco głośniej i, żeby nie wyjść na napaleńca napisałem drugiego smsa.

 " Bądź gotowa o 20. tym razem mnie nie spławisz, shawty. "

Sprawnie zeskoczyłem z barierek na trawę i zadowolony z widoków, które przed chwilą widziałem podszedłem do swojego samochodu. Wyjechawszy spod domu Sam ponownie wyjąłem telefon i wybrałem numer Chrisa, po czym kliknąłem na zieloną słuchawkę i przyłożyłem iPhone'a do ucha.
- Ktoś tu się w końcu odezwał.- usłyszałem wesoły głos przyjaciela. Mimowolnie uśmiechnąłem się i wywróciłem oczami. 
- Masz wolną chatę o 20? 
- Ja bym nie miał?- odpowiedział pytaniem, a ja się cicho zaśmiałem.
- Zrób imprezę.- poprosiłem, na co on wybuchnął śmiechem.
- Mówisz, masz.
- Poważnie?
- Poważnie.
- Kupię rzeczy i zaraz u ciebie będę.- mruknąłem i się rozłączyłem.

*
Sam
 Kiedy przeczytałam sms'a o mojej bieliźnie nie dość, że spaliłam buraka, to do wieczora nie mogłam się na niczym innym skupić. Czy to nie żenujące? Obsesyjnie sprawdzałam, czy nie ma go na balkonie. Kiedy zaś przeczytałaś drugiego sms'a kompletnie nie wiedziałam, gdzie chciałby mnie zabrać. Wiedziałam, że choćbym chciała się wywinąć nie mogłabym. I nie chciałabym. 
 Wieczorem zrobiłam delikatny makijaż złożony zaledwie z tuszu do rzęs, pudru i błyszczyku. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Z szafy wyszukałam beżową sukienkę, bez ramiączek. Była luźna, więc chwyciłam brązowy, cienki sznurek i związałam w talii. Nałożyłam kilka białych i brązowych bransoletek, a na nogi nałożyłam brązowe buty z grubym, masywnym i drewnianym obcasem. Podeszłam do lusterka i uśmiechnęłam się widząc samą siebie. Ucieszyłam się, że dzięki pudrowi nie widać małego siniaka przy oku, który zrobił ojciec. Nie chciałabym, aby Justin to zobaczył, bo wiem, że by się wściekł. Usłyszałam pukanie do drzwi od mojego pokoju, więc pośpiesznie zdjęłam buty i nałożyłam szlafrok po czym otworzyłam drzwi.
- Zabieram Carly na kolację, więc będzie za kilka godzin.- burknął ojciec niechętnie na mnie patrząc.
- Ja już idę spać, więc nie pukaj, bo nie usłyszę.
 Uniósł jedną brew do góry i cofnął się idąc w stronę schodów. Spojrzałam na zegarek i widząc dwudziestą modliłam się, żeby Justin nie stanął samochodem obok naszego domu. Siedziałam cicho w pokoju nasłuchując, czy ojciec już pojechał. Kiedy usłyszałam pisk opon odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że jego już nie ma. 
- Gotowa?- usłyszałam zachrypnięty głos Biebera. Odwróciłam się pośpiesznie czując jak serce podchodzi mi pod gardło.- Znowu cię przestraszyłem? - zachichotał, na co kiwnęłam głową.
 Zdjęłam szlafrok i nie zwracając uwagi na szatyna nałożyłam swoje buty. Otworzyłam delikatnie okno, wiedząc, że będę potrzebowała jak wejść później i odnalazłam kluczyki. 
- No chodź.- ponagliłam chłopaka, który wciąż stał w moim pokoju, kiedy ja trzymałam drzwi gotowa, aby je zamknąć na klucz. Potrząsnął głową i uśmiechnął się łobuzersko podchodząc do mnie.
- Robisz to specjalnie? - spytał, a ja uniosłam brwi ku górze zamykając drzwi, a kluczyk chowając do torebki, w której znajdował się telefon i portfel. Zachichotał i zilustrował mnie wzrokiem.- Jaką masz bieliznę?
- Justin! - pisnęłam przypominając sobie sms'a. Poczułam jak moje policzki pieką, więc odwróciłam głowę i zeszłam ze schodów.
- Jestem ciekawy.- mieszkanie wypełniło się jego głośnym śmiechem, przez co spaliłam jeszcze większego buraka. Justin co chwilę chichotał, co mnie zaczynało powoli denerwować, ale zignorowałam to do pory, w której usiadłam w samochodzie.
- Wiesz, że takie podglądanie podchodzi pod pedofilię?- mruknęłam mierząc go wzrokiem.
- Pedofilem jeszcze nie jestem, spokojnie.- to, co powiedziałam rozbawiło go, bo wnętrze jego samochodu wypełniło się jego głośnym śmiechem. Zaczynał mnie denerwować. Raz potrafił być takim chujem, że tego opisać się nie da, a raz ma ZBYT dobry humor. Coś mi tu nie pasowało. Odkąd się znamy, nigdy nie był w tak dobrym humorze.
 Westchnęłam cicho i obserwowałam jak Justin odpala silnik i wyjeżdża na drogę. Właściwie to nie wiem gdzie jedziemy i czy mi się spodoba, ale odwrotu już nie było. 
 Przez szybką jazdę Justina na miejscu byliśmy po jakichś piętnastu minutach. Kiedy ujrzałam znany mi dom, nieco się zdziwiłam.
- Co robimy obok domu Chrisa? - spytałam, na co on znowu zachichotał. 
 Z mieszkania słychać było głośną muzykę, a ludzie zjeżdżali się swoimi samochodami pod jego dom. 
Ale ze mnie idiotka.
- Idziemy się rozerwać, Sammy.- wyszedł z samochodu i trzasnął drzwiami. Zrobiłam to samo i po chwili byliśmy w zatłoczonym domu. Uśmiechnęłam się wiedząc, że właśnie tego potrzebowałam przez ostatnie dni. Poczułam jak czyjaś dłoń oplata moją. Mój wzrok padł na dłoń, a później na twarz Justina. Obserwował chłopaków, którzy ewidentnie się na mnie gapili, co mi nie przeszkadzało. Przybliżył mnie do siebie bardziej puszczając moją dłoń i oplatając tą samą ręką moją talię.- Musiałaś się tak ubrać? - syknął w moją stronę. 
 Proszę was, wytłumaczcie mi co z nim jest nie tak. Jaki normalny człowiek raz jest za bardzo uśmiechnięty i cieszy się każdą chwilą, a po chwili włącza mu się guziczek "bądź sukinsynem dla każdego kogo spotkasz" ? Chyba tylko Justin tak ma. Wywróciłam oczami, czego na moje szczęście nie zauważył i wyrwałam się.
- Zazdrosny? - skrzyżowałam ręce i spojrzałam na niego. Ilustrował mnie od góry do dołu.
- Nigdy nie jestem zazdrosny.- warknął i chwytając mój nadgarstek zaprowadził na miejscy przy barku. Chwycił mnie za biodra i posadził na krzesełku. Kilka świateł idealnie padało na jego twarz, więc mogłam zauważyć, że jego źrenice są mocno poszerzone. Wytrzeszczyłam oczy, zrozumiałam dlaczego był taki szczęśliwy.
- Justin? - zaczęłam niepewnie, ale po chwili złość mną opanowała, kiedy przypomniałam sobie, że on prowadził samochód.- Czy ty coś brałeś?
- Może tak, może nie... - wyszczerzył się.
- Możesz nie żartować i mi odpowiedzieć?! - wrzasnęłam, na co on złapał moją szyję w dłoń i przybliżył swoją twarz do mojej.
- Chuj cię to obchodzi! - warknął i mnie puścił. 
 Myślałam, że się choć trochę zmienił, jednak się myliłam. Tacy jak oni nie potrafią się zmienić. Nawet jeśliby próbowali. Odepchnęłam go od siebie i zeskoczyłam z krzesełka. Trzymając kurczowo swoją torebkę przepychałam się przez tłum ludzi. Nie będzie mnie tak traktował. Przyzwyczaiłam się do takiego traktowania przez ojca, ale nie mam innego wyjścia. Nie wyprowadzę się, nie ucieknę. Muszę tam siedzieć i znosić kaprysy taty. 
 Poczułam jak ktoś łapie mój nadgarstek i przyciąga do siebie. Wiedziałam kto to, ponieważ jego dotyk jest taki... inny. Jego ciepłe dłonie poznam wszędzie.
- Zostaw mnie.- wymamrotałam czując, że jestem zbyt blisko niego. 
- Przepraszam.- szepnął wpatrując się we mnie.- Trochę wziąłem, żeby się rozluźnić i nie myśleć o twoim ojcu i o tym co się u ciebie stało.
- Żałuję, że poszłam wtedy nad ten staw i ciebie spotkałam. Wszystko byłoby inne, gdyby nie ty.- poczułam jak łzy zbierają się w kącikach oczu. Nie wytrzymywałam, musiałam mu wygarnąć, nawet jeśli ze złości miałby mnie zabić.- Jestem przyzwyczajona do zachowania ojca, zawsze taki był, ale nie zniosę dwóch takich samych osób. Nie jesteś lepszy niż on. Niezrównoważony, nieobliczalny dupek, który myśli o sobie.- słowa wychodziły z moich ust z zawrotną prędkością, a Justin stał i słuchał tego co mówię.- Lepiej by było, gdybyśmy zakończyli to wszystko.
- Tyle, że ja nie chcę.- odezwał się w końcu i ciągnąc mnie za sobą wyszedł z mieszkania. Znowu chwycił mnie za biodra i posadził mnie na murku. Bieber stanął naprzeciwko mnie.
- Ty może i nie chcesz, ale czy pytałeś mnie czego ja chcę?
- Nie, bo znam odpowiedź.- mruknął nie patrząc na mnie.- Myślałem, że lubisz moje towarzystwo, co ci się tak kurwa nagle odmieniło?
- Bo przypominasz mi mojego ojca?! - powiedziałam sarkastycznie, energicznie wyrzucając ręce do przodu.- Jesteście tacy sami! Nie panujecie nad złością i wyżywacie się na mnie...
- Nigdy się na tobie nie wyżyłem, nie pierdol! - warknął piorunując mnie wzrokiem.
- Pierwszy dzień naszego spotkania - przypomniałam mu.- Prawie mnie udusiłeś. Albo u ciebie, kiedy przygwoździłeś mnie do ściany, zupełnie tak jak dzisiaj mój ojciec. A co było pięć minut temu? 
- Dobra, starczy.- burknął i ręką przejechał po swoich włosach. Byłam wściekła i miałam ochotę płakać. Jedyne czego potrzebowałam to wsparcia i zrozumienia.- Przepraszam, okej? 
- Nie, nie jest okej. Chcę wrócić do domu.- szepnęłam spuszczając głowę. Chciałam to wszystko zakończyć . 
- Sam...- jęknął i dłonią złapał mój podbródek.- Przepraszam, kurwa no... Dzięki tobie i tak jestem spokojniejszy, nie możesz zakończyć naszej znajomości!
- Dlaczego? - spytałam, a on na chwilę odwrócił głowę, po czym znowu na mnie spojrzał.
- Bo cię kurwa polubiłem! 

Justin
- Czekaj... Co? - jej zdziwiona mina nieco mnie rozbawiła, ale nie potrafiłem się teraz uśmiechnąć. Sam byłem zdziwiony tym co powiedziałem. Nie była to do końca prawda, ale na pewno ją polubiłem. Gdy byłem u Chrisa dużo rozmawialiśmy i sam mi przyznał, że jestem nieco spokojniejszy. Nie unoszę się już tak, jak coś mi nie pasuje. Kiedyś, a właściwie tydzień temu było inaczej. Potrafiłem zabić osobę, która mnie wkurzyła, nawet błahostką.
 Kiedy Sam powiedziała, że jestem podobny do jej ojca miałem ochotę sam sobie przywalić. Jakim chujem musiałem być, że brunetka teraz patrząc na mnie widzi swojego ojca. Muszę to naprawić i muszę jej pokazać, że nie jestem taki.
- Lubię cię.- powtórzyłem nieco ciszej, ale Sam to usłyszała, bo uśmiechnęła się delikatnie.- Nie chcę kończyć tej znajomości, rozumiesz?
 Kiwnęła głową, a ja poczułem ulgę. Przez chwilę przestraszyłem się, że ją stracę. Czy to nie dziwne?
- Zapomnijmy o dzisiejszym dniu i się zabawmy, co? - spytałem, na co ponownie kiwnęła głową. Sprawnie zeskoczyła z murku i otrzepała się po czym wyprostowała się i spojrzała na mnie.
 Chwyciłem ją za nadgarstek i weszliśmy w tłum ludzi. Szukałem Chrisa, którego nie mogłem odnaleźć. Postanowiłem pójść do kuchni, gdzie na pewno będzie z grupką znajomych biorących narkotyki. Chris z pozoru miły i grzeczny chłopak, tak naprawdę był jednym z najlepiej bawiących się kolesi. Uśmiechnąłem się, kiedy go zobaczyłem.
- Chris, kutasie! - krzyknąłem, a on odwrócił się w moją stronę i pomachał mi. Zauważył za mną Sam i uśmiechnął się łobuzersko.
- Cześć, chuju.- odparł i podszedł do nas. Przywitał się ze mną żółwikiem i podszedł do brunetki, która lustrowała mojego przyjaciela.- Jestem Chris.
- Sam.- powiedziała cicho. Zachichotała, kiedy chłopak chwycił jej drugą dłoń i musnął swoimi ustami. Zacisnąłem swoją pięść, jednak zignorowałem złość, która zaczęła się pojawiać. Wziąłem głęboki oddech i go wypuściłem uspakajając się od razu.
- Bez pierdolenia, Chris - warknąłem, a on trochę się odsunął wciąż się uśmiechając.- Masz?
- Ja bym nie miał?
- Nie wiem, może już wam się skończyło.- wzruszyłem ramionami i podszedł bliżej ciągnąc za sobą Sammy. Na stole ujrzałem biały proszek, który był rozsypany i ułożony w długa kreskę, a obok niego ten sam proszek, ale w siateczce. Kilku zjaranych już chłopaków poszło się bawić w najlepsze, a nasza trójka została.
- Chris, kochanie! - usłyszeliśmy jakiś piskliwy głosik. Blondynka, która miała piersi większe niż zapewne swój mózg podeszła do Beadlesa i wtuliła się do niego.- Chodźmy może gdzieś? - uśmiechnęła się uwodzicielsko, na co uniosłem jedną brew.
- Już idziemy.- wyszczerzył się i objął ją w talii. Chwycił piwo w dłoń i pomachał nam.- Adios Bitchachos!
 Wywróciłem oczami i kiedy zniknęli nam z oczu spojrzałem na narkotyki.
- Nawet nie próbuj.- usłyszałem cichy głosik Sam. Uniosłem głowę, przez co widziałem teraz twarz brunetki.
- Dlaczego?
- Bo to niezdrowe.
- Ja w tym siedzę od dwóch lat, nic mi nie będzie.- uśmiechnąłem się i pewny siebie wciągnąłem zawartość, która leżała na stoliku. Chwyciłem woreczek w jedną dłoń, a drugą wycierałem nos. Rozsypałem trochę i ułożyłem w długą, prostą kreskę.- Spróbuj, shawty.
- Nie.- pokręciła energicznie głową cofając się nieco. Chwyciłem szybko jej nadgarstek przyciągając ją do siebie.
- Znajdziesz się w lepszym świecie, zapomnisz o wszystkich problemach, będziesz sobą... Czy nie tego właśnie potrzebujesz? - szepnąłem do jej ucha, a ona zadrżała i pokiwała głową.- To nie jest trucizna. Zaufaj mi, shawty.
- Chyba ci ufam.
- Zrób to na sto procent.- puściłem ją lekko i gestem ręki zachęciłem do zrobienia tego, co ja przed chwilą.
- Może masz rację? - spojrzała na mnie niepewnie.
- Grzeczna dziewczynka.

~*~
Się chyba troszkę dzieje, co? nie wiem, co myśleć o tym rozdziale, zostawiam to wam :)
jak zobaczyłam dzisiaj 47 komentarzy to myślałam że pierdolnę szczęśliwa. dziękuję wam, bardzo, bardzo! miałam wiele blogów, ale nigdy nie marzyłam o takiej ilości komentarzy.
to chyba znaczy, że wam się podoba, co? :)
jeśli lubicie bloga reklamujcie go na blogu, bądź napisze na twitterze. śmiało podajcie swojego twittera z wiadomością że zareklamowaliście, a zrobię shoutout i zareklamuję tutaj oraz na twitterze waszego bloga :) 
ps. mam fajny pomysł na nowego bloga z Justinem, ale boję się, że wam się nie spodoba. nowe opowiadanie będzie zupełnie z innej bajki. justin nie będzie sławny, nie będzie w gangu, nie będzie jarał... 
nie ważne zresztą na razie.
jeśli podoba ci się rozdział = skomentuj, chcę wiedzieć ile osób to czyta :)
jeśli podoba ci się blog = dodaj się do obserwowanych.

ps. podawajcie swoje blogi, na pewno zajrzę i jak mnie zainteresują to zrobię zakładkę "polecam" i się tam znajdziecie :)

52 comments:

  1. zajebiste, szybciej pisz xd. uwielbiam to :D

    ReplyDelete
  2. Anonymous4/28/2013

    Cudowne *-*

    ReplyDelete
  3. cudooooowny omg kbsoaodoadoija<3

    ReplyDelete
  4. jejku, ale mnie zaskoczyłaśtym rozdziałem. ja osobiście nawet dla Justina nie zaczęłabym ćpać, ale cóz. jestem ciekawa co będzie dalej ;)

    ReplyDelete
  5. Chyba każdy mój komentarz tutaj będzie się zaczynał od: ASDFGHJKLASDFGHJKLASDFGHJKLKJHGFDSDFGHJKLKJHGFDGHJKL I dobrze Ci radzę, nie spierdol tego opowiadania, bo zrobię Ci krzywdę! Jest świetne, Twój język i styl pisania asfdghjkhgfdghjhgfd. Boże, to jest idealne. Sądzę, że to będzie kolejna historia, którą z chęcią sobie wydrukuję i będę wracać z przyjemnością *,* Czekam na dziesiątkę! I nie podoba mi się to, że Justin wciąga ją w dragi! :<

    @wind_kisser
    [reckless-dreams.blogspot.com]

    ReplyDelete
  6. Anonymous4/28/2013

    kzamwmpo swietnie piszesz! kurna nie nie nie niech on jej w to nie wciąga nie nie nie

    ReplyDelete
  7. asdfghjklasdfgjhgfddfghj . no zajebisty . ;D . pisz dalej ;* - thisswaggirl_JB

    ReplyDelete
  8. Anonymous4/28/2013

    to jest kllwjhgrjkal. kiedy będzie kolejny?! kocham to opowiadanie

    ReplyDelete
  9. Ojj, Justin przegiął nakłaniając Sam do narkotyków. Mam nadzieję, że naćpana nic nie odwali, czy coś :) No i cieszę się, że tak szybko dodałaś nowy rozdział! :D

    [ Co do szablonu, na tt zbyt często nie zaglądam, więc lepiej będzie dogadać się na gg. Jak coś to mój numer i napisz, czego oczekujesz od szablonu i kto ma na nim być: 47254702 :) / chance-purpose.blogspot.com ]

    ReplyDelete
  10. Moim skromnym zdaniem uważam że twój blog jest zajebisty. Dodaj szybko NN :D

    http://thelovestoryforyou.blogspot.com/

    ReplyDelete
  11. Anonymous4/28/2013

    świetny rozdział :) z resztą jak każdy :) @luvbiebsswaag

    ReplyDelete
  12. Anonymous4/28/2013

    ten blog jest cudowny. kocham jak to piszesz. świetny rozdział <3

    ReplyDelete
  13. Anonymous4/28/2013

    OMG *.* KURWA ZAJEBISTE OPOWIADANIE :D Chyba sie donyslasz ze czekam na NN prawda? ;) Wiec.pisz szybciutko

    ReplyDelete
  14. Anonymous4/28/2013

    Justin na tym balkonie mnie rozwalił. Ale mam nadzieję, że Sam niczego nie odwali po tych dragach. Uwielbiam Twoje opowiadanie i wręcz nie mogłam się doczekać nowego rozdziału. Jest niesamowite, jedno z moich ulubionych <3 zaraz zareklamuję Twojego bloga na moim tt (@justinsladyx) i zapraszam do siebie rollin-with-love.blogspot.com :) Czekam na kolejny rozdział! :*

    ReplyDelete
  15. Anonymous4/28/2013

    pisze zza grobu, pozdrawiam ;)
    @badassprenses

    ReplyDelete
  16. Gabi:)4/28/2013

    Hfdrfwudeywysehdtdwfwwetyat megaaaa *_*
    Ubóstwiam i szybko żądam następnego <3

    ReplyDelete
  17. Jezuuu *-* omg jak Ty zajebiście piszesz, nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    ReplyDelete
  18. Anonymous4/28/2013

    KURWA KURWA TY PISZ TE DRUGIE OPOWIADANIE I NIE PIERDOL ZE SIE NIE SPODOBA!!!!!! MI SIE JUZ PODOBA :D
    A CO DO ROZDZIALU TO GLUPI ZE ZACHECAL JA DO NARKOTYKOW -.- HAHAHA ALE CIEKAWE CO BEDZIE DALEJ ;D

    ReplyDelete
  19. Anonymous4/28/2013

    a i z ta bielizną to laziłam po domu i tak sie brechtałam hahahahaha

    ReplyDelete
  20. OMG OMG OMG chyba nie wytrzymam do kolejnego :-D

    ReplyDelete
  21. Anonymous4/28/2013

    Co to za pytanie?oczywiście że polubiłam,nawet pokochałam!ten rozdział jest świetny taki zresztą jak reszta:)pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz pisz błagam cię no:))

    ReplyDelete
  22. OMG, OMG, OMG. ten Justin sprowadza ją na złą drogę, nie fajnie :c ale nie mg doczekać się następnego :D:D

    @roks_m ♥

    ReplyDelete
  23. Anonymous4/28/2013

    OMG OMG ile akcji teraz :D świetne !! *-*

    @zxcvre

    ReplyDelete
  24. Anonymous4/28/2013

    fdhfbsh ale się dzieje teraz xd zajebiste zresztą jak zawsze :D czekam na następne *.* p.s. jeśli byś pisała następnego bloga to ja z miłą chęcią go będę czytała. :)

    ReplyDelete
  25. Aaa ten blog jest cudowny <3 czekam na nn!
    tt: @PolishSweety

    ReplyDelete
  26. Anonymous4/28/2013

    qwerutgsjkcmxp,'rt<3 niesamowity

    ReplyDelete
  27. gfhcj dawaj następne <3 niesamowite <3

    ReplyDelete
  28. W ciagu 3 godzin przeczytalam wszystko. Podoba mi sie cala historia. Czekam.na kolejny rozdzial. Nie moge sie doczekac. Pisz dalej ^^

    ReplyDelete
  29. OMG! Zajebiste, no! Dawaj następny! ♥

    (http://just-remember-mee.blogspot.com)

    ReplyDelete
  30. Ej ona tego nie wciągnie prawda ?? Opowiadanie jest świetne !!!

    ReplyDelete
  31. Anonymous4/28/2013

    czytam i uwielbiam :)

    ReplyDelete
  32. CZEKAM NA NASTĘPNY, O BOŻ, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ :O ♥

    ReplyDelete
  33. Anonymous4/28/2013

    OMG! OMG! OMG! ja chcę więcej! now! <3

    @saaalvame

    ReplyDelete
  34. Anonymous4/28/2013

    Hddsssbdhdnd chce wiecej *_*

    ReplyDelete
  35. Czyżby ktoś próbował Sam wciągnąć w narkotyki nie ładnie, nie ładnie. Już nie mogę się doczekać następnego :*

    ReplyDelete
  36. ją popieprzyło ?
    @_fidelidad

    ReplyDelete
  37. Anonymous4/28/2013

    Mega! Czekam na nn. ♥♥
    @juliaa210

    ReplyDelete
  38. Anonymous4/28/2013

    Lepiej myśl nad kolejnym rozdziałem bo umieram! Ciekawe co będzie jak Sam weźmie to co jej proponował Jus. Awww dawaj NN *.*

    ReplyDelete
  39. Boskie ciekawe jak bedzie sie po tym zachowywać

    ReplyDelete
  40. Anonymous4/28/2013

    OMB! świetny, kocham twojego bloga, tw rozdziały są takie zajebiste!!! z niecierpliwością czekam na następny !! <3 ~ @patulaofficial

    ReplyDelete
  41. super :*
    @biebergirl_001
    www.becauseofyou-jb.blogspot.com

    ReplyDelete
  42. Anonymous4/29/2013

    JEZU DZIŚ PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY AAAAAAAAAAAAAAAA! KOCHAM TO BOŻE NAJLEPSZE OPOWIADANIE EVER OMG

    ReplyDelete
  43. hej czekam na nexta bo jestem ciekawa co dalej a i zapraszam do mnie mam nadzieję, że wpadniesz dasz koma i polecisz go: changedmyworldnathansykes.blogspot.com/?m=0

    ReplyDelete
  44. Anonymous4/29/2013

    OMFG, najlepsze opowiadanie EVER.
    W PEWNYM MOMENCIE PŁAKAĆ MI SIĘ CHCIAŁO! ;p
    ALE MAM NADZIEJĘ ŻE SAM NIE ZACZNIE BRAĆ NARKOTYKÓW ;O

    @damnhotbieber_

    ReplyDelete
  45. Anonymous4/29/2013

    MAM NADZIEJĘ ŻE W NN BĘDĄ SIĘ KOCHAĆ *______*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Anonymous4/29/2013

      też mam nadzieję hahah

      Delete
  46. Anonymous4/29/2013

    ejbfjwrgbsekjtrhekjnfdxkjhtdekth kes O BOŻE! CUDOWNY! DZIĘKUJĘ ZA TEN BLOG,ŻE POŚWIĘCASZ SWÓJ CZAS,ŻEBY GO PISAĆ DZIĘKUJĘ!DZIĘKUJE! dziękuję!

    ReplyDelete
  47. Przeczytałam wszystkie rozdziały od samego początku i, kurde, świetna historia! Od razu polubiłam Justina, który nie jest zbyt miłym typkiem. Strasznie podoba mi się on w roli takiego złego, nieprzewidywalnego, agresywnego chłopaka. Podoba mi się to, jak jego humor potrafi się zmienić w jednej chwili i mam nadzieję, że przez Sam nie stanie się po jakimś czasie takim lepszym facetem :D No, a to, że namawia ją do narkotyków, to już w ogóle niezłe jest xD Naprawdę czyta się bardzo przyjemnie i z pewnością będę tu często zaglądać.
    Dodaję również Twojego bloga do zakładki "ulubione blogi" :)
    Pozdrawiam!

    http://przyszlosc-to-przeszlosc.blogspot.com/

    http://west-coast-nigga.blogspot.com/

    ReplyDelete
  48. Anonymous4/30/2013

    No to zaczyna się dziać :D

    ReplyDelete
  49. Anonymous4/30/2013

    OMOMOM zajebiste opowiadanie! Trafiłam przypadkiem ale zostanę :D
    Czekam na ciąg dalszy uh uh :D

    ana.

    ReplyDelete
  50. Cudowne ! Kocham te opowiadanie <3 Czekam na następny rozdział ;**

    ReplyDelete
  51. Anonymous7/09/2013

    uff :)))) Działo się xD - coffehl

    ReplyDelete