30/04/2013

Ten

 Zastanawialiście się może kiedyś jak to jest, kiedy nie wiesz co masz kompletnie zrobić? Kiedy jakiś głosik w głowie nie pozwala ci zrobić, zapewne największego błędu, ale jakaś moc ciągnie cię do tego, by to zrobić? Kiedy stoisz przed trucizną i z jednej strony chcesz się wycofać, ale wiesz, że ucieczki nie ma? Boisz się uciec, bo wiesz, że za tobą stoi potężny, umięśniony chłopak, który w sekundkę mógłby cię zabić? Nie? Ja właśnie tak mam. Teraz. Myślę, że jakbym miała teraz uciekać, on złapałby mnie i zabił. Nie ważne czy rękoma, czy nożem, czy pistoletem. Zabiłby mnie, bo nie chcę słuchać jego poleceń. Co się dziwić, sama się zgodziłam na to całe gówno. To ja dobrowolnie pojechałam z nim, nawet nie wiedząc gdzie. A teraz stoję w domu, podczas imprezy. Dokładniej w kuchni, obok Justina, który co chwile mówi mi, żebym spróbowała tego białego proszku. Że dzięki niemu zapomnę o wszystkich problemach. Właściwie to nie jest zły pomysł. Myśl o zapomnieniu chociaż na chwilę o ojcu, który gdyby mógł to by mnie zabił była dosyć kusząca. "Wyluzujesz się." - coś, czego dawno mi brakowało. Wyluzowania się.
- Tylko raz...- zapewnił mnie podchodząc do mnie i wyjmując banknot w postaci papierku. Zwinął go w rulonik i mi go podał.- Obiecuję, że znajdziesz się w lepszym i bardziej kolorowym świecie.
 Przygryzłam wargę nie wiedząc co zrobić. Jedna część mnie niemalże wołała, żebym to wciągnęła i zapomniała o Bożym Świecie, zaś druga część mnie kazała mi uciekać tak daleko, jak nogi mi na to pozwolą. A z biegania nie jestem dobra. Nawet nie wiem czy udałoby mi się uciec chociażby z tego mieszkania pełnego spoconych ludzi. Spojrzałam na Justina, kiedy dotknął swoją dłonią moje ramię. Uśmiechnął się szeroko nie spuszczając ze mnie wzroku.
- No dalej, tylko raz.- powtórzył, a ja cicho westchnęłam.
 Wiedziałam, że się teraz wpakowałam w niezłe gówno i wiem, że dopóki tego nie wciągnę, on nie da mi spokoju.
 Pochyliłam się i przysuwając banknot do nosa wciągnęłam całą zawartość za pierwszym razem. Miałam ochotę kichnąć, czując, że strasznie dużo tego proszku jest w moich nozdrzach. Zdziwiłam się, kiedy nic takiego się nie działo i już miałam iść dalej, kiedy zakręciło mi się w głowie.
- Zaraz minie - odparł i chwycił dwie puszki piwa, podając jedną mi.

Justin
 Podsuwając jej kokę myślałem raczej o tym, żeby wyluzowała i dobrze się bawiła. Mi też to było potrzebne, przez jej ojca. Po prostu jej w jakiś sposób pomogłem, więc dlaczego mam wyrzuty sumienia? Mógłbym zrobić inną rzecz, żeby zapomniała o swoich problemach, ale nie mogłem. Wolałem nafaszerować ją tym gównem.
 Bez pierdolenia, Bieber. Dzięki tobie laska w końcu się zabawi i oboje będziecie szczęśliwi. Widzisz? Same plusy.
 Ten irytujący głosik w mojej głowie miał rację. Zdecydowanie.
 Spojrzałem na Sam, która dokańczając swojego browara, zachwiała się przez co musiałem interweniować.  Jej oczy spotkały się z moimi, a jej usta były wysoko uniesione w górze tworząc uśmiech. Przypomniało mi się, jak po raz pierwszy sięgnąłem po biały proszek.

Szedłem gdzieś za tatą, nie za bardzo wiedząc gdzie. Mówił, że mi się spodoba miejsce, w które mnie zabiera, ale miałem dziwne przeczucie, że to będzie cholernie złe miejsce. Oddaliwszy swoje przeczucia na bok podążałem za ojcem, który coraz bardziej się uśmiechał. Chwilę później ujrzałem niewielki budynek, z którego dało się słyszeć głośną muzykę. Chyba byliśmy na miejscu. 
Uniosłem do góry brwi i spojrzałem pytająco na ojca.
- Spodoba ci się, synek.- wyszczerzył się, na co wywróciłem oczyma. 
On nie zdaje sobie sprawy, że mam 16 lat i imprezy nie są dla mnie czymś obcym. Ale wolałem zachować to dla siebie. 
Weszliśmy do środka, a ojciec od razu podążył do cichszego miejsca. Tam siedziała grupka facetów, którzy w ręku trzymali piwo. Niektórzy palili papierosy, a reszta coś wciągała. 
No tak, mogłem się domyślić, że zabiera mnie do swojego raju. Dla niego to raj, dla innych głupota. 

 Głupota, czy nie. Skusiłem się, przez namowy ojca i tak zostało mi do teraz. Gdybym wiedział co będzie z moim życiem, nie pchałbym się i dałbym innym plemnikom miejsce. No ale cóż, to mnie urodzono. Mogę być wdzięczny, że dzięki matce jestem jeszcze... w miarę normalnym kolesiem. Ojciec i jego świat wystarczająco mnie popsuł, ale jest jedyna rzecz, której nie żałuję w życiu. Wyścigi. To zdecydowanie najlepsze, co przytrafiło mi się w życiu. To jest lepsze niż narkotyk. Ta szybkość, prędkość, chęć wygrania jest lepsza niż bycie na haju. To dlaczego wciąż wracam do narkotyków? James. To zdecydowanie ten sukinsyn. Zwykłe imię, a powoduje u mnie tyle złości. 
 James Parker. Trzydziestoletni kutas, który jest szefem szefów, przyjaciel mojego ojca. Zarządza wszystkim co złe. Gangami, handlarzami narkotyków, mordercami etc. Przez mojego ukochanego tatę (wyczujcie ten sarkazm) miałem ten zaszczyt spotkania go (znów sarkazm). Nie miałem wyjścia i musiałem coś wybrać. Nie rozumiem płatnych zabójców. No bo... Jaki to ma sens? Co prawda nie jestem bez winy. Wybierając handlarstwo narkotykami musiałem liczyć się z tym, że mógłbym zabić osobę w każdej chwili. Każdy ten zawód jest cholernie pojebany. Nie ważne co bym wybrał, musiałbym zabijać. Ale nie chciałem być w gangu, to nie dla mnie. 
 Jestem pod władzą Jamesa i nie mogę nic z tym zrobić. A dzięki komu to wszystko? Dzięki mojemu tatusiowi. Nienawidzę go.
 Nie wiem jak długo musiałem się zamyślić, a po narkotykach mam tak bardzo często, ale kiedy się ocknąłem Sam nie było obok mnie. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Przekląłem swoją nieuwagę w myślach i zacząłem się rozglądać. Dziewczyna była no... nietrzeźwa i mogła być wszędzie. Mogła robić wszystko nie kontrolując tego. 
 Ale ze mnie kretyn, kurwa.
- Sam! - wydarłem się tak jak potrafiłem, jednak przez głośną muzykę niewiele zdziałałem. Jeszcze tego mi brakowało, żebym ją musiał niańczyć. Wyszedłem z kuchni upewniwszy się, że jej tam na pewno nie ma, po czym zacząłem szukać ją w tłumie.- Boże, Sam... - jęknąłem i pacnąłem się otwartą dłonią w czoło. Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Większość ludzi zebrana była wokół wielkiego stołu, po którym tańczyła... no niech będzie, tańczyła Sam. Pomińmy fakt, że robiła to zajebiście i cholernie seksownie. Faceci gwizdali i klaskali. Jeden nawet próbował wskoczyć na stolik i dołączyć do niej, ale ktoś go zepchnął. Powinienem podziękować tej osobie, bo sam bym to zrobił, przy okazji roztrzaskując mu twarz. Widziałem też, jak inne dziewczyny krzywo się patrzyły na Sammy i za wszelką cenę chciały zwrócić uwagę swoich facetów na siebie. Cóż, trzeba przyznać, że Sam nieźle radziła sobie w roli... tancerki? No nie ważne. Zacząłem pchać się w stronę stolika, jednak, kiedy nie chcieli mnie puścić zaczął ich odpychać, tak, że jeden po drugim upadali na podłogę. Piorunowali mnie wzrokiem, ale nie obchodziło mnie to. Musiałem się pośpieszyć, bo widziałem, jak Sam zaczyna szaleć i rozpina sukienkę.
No pojebana...
Wskoczyłem na stół i w porę chwyciłem jej nadgarstki, po czym je puściłem, a suwak zapiąłem. Spojrzała na mnie. Zupełnie nie kontaktowała, nie wiedziała co się z nią dzieje. A to wszystko moja wina.
Gratuluję, Bieber.
Nie mogę jej winić, za to co tu wyprawiała, bo tak jakby nie była sobą. To narkotyki wyssały jej racjonalne myślenie. Każdy kto pierwszy raz próbował miał tak samo. Nie kontrolował się. Z czasem musisz brać więcej, bo to co wcześniej brałem nie wystarczało. Stawałeś się uzależniony.
Wydawała się być taka beztroska, jakby faktycznie nic ją teraz nie obchodziło. Jej źrenice były mocno rozszerzone, uśmiech nie schodził z twarzy, policzki były lekko zaróżowione, a włosy delikatnie opadały jej na oczy, z powodu ich potargania. Była taka piękna, nawet pod wpływem narkotyków.
Znowu ocknąłem się z rozmyślań, kiedy Sam dotknęła swoją ciepłą i taką kruchą dłonią mój policzek. To takie dziwne uczucie, ale mi się spodobało. Było inne. Nigdy czegoś takiego nie doznawałem. Zwykły gest, a potrafił zmienić wszystko.
Potrząsnąłem głową i jedną rękę wsunąłem z nogi, a drugą położyłem na plecach, po czym uniosłem ją i sprawnie zeskoczyłem ze stołu. Kretyni zaczęli na mnie buczeć, ale kiedy napotykali mój groźny wzrok ucichali. Gdyby wzrok mógł zabijać, już dawno by nie żyli.
- Nie złość się, Justin - zachichotała, co spowodowało, że spojrzałem na nią. Ciągle się uśmiechała i zaczynało mnie dziwić, że buzia ją nie bolała od ciągłego uśmiechania się.- Masz ładne oczy, wiesz? - kontynuowała, a ja od razu odwróciłem wzrok nieco speszony.
Tak, Justin Bieber.. ten Justin Bieber speszył się jednym, głupim komplementem, który nie był na serio. Była pod wpływem narkotyków. Poza tym nigdy nikt nie prawił mi komplementów, z tego powodu, że każdy się mnie bał, a dziewczyny spławiałem po zaledwie jednej nocy. Jedyne komplementy od dziewczyn jakie dostawałem to te związane z wcześniejszym seksem.
- Gdzie idziemy? - znowu zachichotała co zaczynało mnie irytować. Ale nie mogłem wściekać się na nią, skoro to nie jej wina.
- Jak najdalej stąd - bąknąłem pod nosem, ale zdołała to usłyszeć.
- Dlaczego? Nie podoba ci się tu? - jęknęła niezadowolona z mojej decyzji.
- Nie po tym co zrobiłaś...
 Nie odezwała się. Chyba się nie obraziła, nie?
Wyszedłem z mieszkania, kiedy naprzeciwko mnie stanął Chris. W ręku trzymał kieliszek wódki, którą podał Sam. Dziewczyna chętnie wzięła i od razu wypiła kończąc głośnym westchnięciem. Nie zdążyłem nawet zareagować, bo jej szybkość nieco mnie zadziwiła.
- Kurwa, Chris! - warknąłem, a on aż lekko drgnął.
- No co, stary, niech się dziewczyna bawi - wyszczerzył się dając w zapomnienie jego drgnięciu sprzed kilku sekund.
- Nie widzisz w jakim ona jest już stanie? - wysyczałem przez zęby, na co on uniósł ręce w obronnym geście.
- Dobra, sorry... Wychodzicie? - zmienił temat.
- Jakbyś nie zauważył - mruknąłem pod nosem wymijając go.
- Nie wiem o co ci ostatnio chodzi, ale masz mnie szeroko w dupie ostatnio - burknął, przez co się zatrzymałem.- Jedynie na mnie warczysz i nic poza tym - kontynuował.
- Nie zachowuj się jakbyś był moją żoną.- wywróciłem oczami. Ewidentnie poczułem się jak w starym małżeństwie.
- Mówię poważnie, Bieber - skrzyżował ręce na piersi. O, teraz będzie strzelał focha.
- Ja też, Beadles - burknąłem i poszedłem dalej.- Porozmawiamy jutro w naszej super pracy - powiedziałem sarkastycznie i zniknąłem z oczu Chrisa.
Miałem ochotę coś rozwalić, poważnie. Nie dość, że nie wiem co zrobić z nietrzeźwą Sam, to w dodatku Chris bawi się w moją żonę i odpierdala jakieś cyry. Serio? Akurat teraz?! Czy to nie może poczekać, no nie wiem... Chociażby do jutra?
Kiedy odnalazłem mój samochód otworzyłem drzwi od pasażera i posadziłem Sam na miejscu. Jej ręce nieco drżały, więc wiedziałem, że sama nie zapnie pasów. Westchnąwszy wyciągnąłem pasy i nachyliłem się, by je zapiąć. Usłyszałem jak Sam mocno wciąga powietrze, a potem powoli je puszcza.
- Pachniesz też ładnie - wymamrotała, a jej język zaczął się plątać. Uroki narkotyków i alkoholu. Odwróciłem głowę w jej stronę i spodobała mi się ta bliskość między nami. Nasze twarze dzieliły zaledwie kilka centymetrów i gdyby to nie była Sam już dawno rzuciłbym się na nią. Nie chodzi o to, że jest nieatrakcyjna, bo gdybym to powiedział, kłamałbym. Po prostu.. To Sam. No ale, kurwa. To było silniejsze. Te jej puste oczy wpatrujące się we mnie, uśmiech, który od... dłuższego czasu nie schodził jej z twarzy i te perfumy. Zapewne playboy.
Raz się żyje, kutasie.
Chwyciłem w swoje zimne dłonie jej twarz i przycisnąłem swoje usta do jej. Jej chwilowe zdziwienie odeszło w niepamięć, a zastąpiła niezwykła pewność siebie. Odepchnęła się od fotela i chwyciła dłonią za mój kark prowadząc do środka samochodu. Usiadła na miejscu kierowcy, a ja na jej wcześniejszym. Sprawnie wsunąłem swój język do jej buzi po czym rozpoczęliśmy walkę. Nie wiem ile to trwało, ale nagłe pukanie do okna kazało nam przerwać. Z miną mordercy spojrzałem na osobę, która wciąż pukała i zobaczyłem jakichś frajerów, którzy szczerzyli się jak pojebani.
- Stary, rozepnij jej tą sukienkę, a później stanik i tak się bawcie - powiedział jeden, na co zareagowałem jednoznacznie. Wyszedłem z samochodu i podszedłem do chłopaka przyciskając go do samochodu.
- Po pierwsze... Stary - powtórzyłem jego określenie na mnie.- nie mów tak do mnie, po drugie nie podgląda się. Jeśli chcesz się zabawić to tam masz dziwki, a nie patrzysz jak kretyn i nic w życiu nie robisz. A po trzecie jeśli będziesz chciał rozpiąć jej sukienkę to to zrobię, a tobie gówno do tego - splunąłem i zamachnąłem się uderzając go w twarz. Upadł na ziemię, ale po chwili wstał lekko sie chwiejąc. Złapał się za bolące miejsce i zaczął uciekać.
- Żebym cię więcej nie widział, kutasie! - krzyknąłem groźnie w jego stronę. Odwrócił się przestraszony i przyśpieszył razem ze swoimi kolegami. Otworzyłem drzwi od strony kierowcy i zauważyłem, że Sam leżała na tylnych siedzeniach patrząc w okno. Nie zwróciła na mnie uwagi, nawet nie zareagowała kiedy wszedłem i powiedziałem jej imię.- Mówię do ciebie, kurwo - wysyczał i wtedy raczyła na mnie spojrzeć. Podniosła się łapiąc za głowę. Na jej twarzy nie było już uśmiechu, za to w oczach stanęły łzy. Przeczesałem dłonią swoje włosy.- Umm.. Przepraszam.
 Nie odpowiedziała tylko machnęła ręką.
- Po co mnie wołałeś? - wychrypiała odwracając głowę i z powrotem się kładąc.
- Chciałem cie powiadomić, że jedziemy do mnie. Nie odwiozę cię w takim stanie do domu.
- Poradzę sobie - odparła spokojnie bawiąc się palcami.
- Wiem, że sobie poradzisz... Chcę cię trzymać jak najdalej od ojca - wyznałem, a jej głowa odwróciła się w moją stronę wpatrując się we mnie.
- Jeśli chodzi ci o to, że mój ojciec jest niebezpieczny, to uwierz przy tobie czuję się bardziej niebezpieczna niż przy nim - wysyczała. Wiele razy mówiłem jej, w jaki sposób ma się odnosić do mnie, ale dałem już temu spokój. Zdążyłem przyzwyczaić się, że jest to Sam - dziewczyna, która ma niewyparzony język, własne zdanie i nie daje się podporządkować innym.
- Naprawdę tak uważasz? - spytałem, poczułem takie dziwne ukłucie w sercu.
Może i byłem typem osoby nieobliczalnej i niebezpiecznej, ale ja przynajmniej nigdy nie uderzyłem dziewczyny i uderzyć nie mam zamiaru. Nie jestem aż tak zdesperowany.
- Nie.- westchnęła, a ja poczułem ulgę. Miałem nadzieję, że zapomni o tym co stało się chwilę temu. I nie mówię tu o tym, że ją wyzwałem. O pocałunku. To się nie miało zdarzyć.
Kiedy nic więcej nie odpowiedziała odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. Dodałem gazu i po kilkunastu minutach byliśmy w moim domu.

*

- Kurwa, Chris przez telefon chcesz się kłócić? Masz okres, czy co? Co cię tak nagle napadło?
Słysząc podniesiony głos Justina zbudziłam się. Otworzywszy oczy zauważyłam chodzącego po całym pokoju Justina. Miałam wrażenie, że ma mnie w dupie i nie obchodzi go to czy śpię, czy nie. Pomińmy fakt, że nie pamiętam skąd wzięłam się w jego pokoju.
 Jedyne co pamiętam to jak byliśmy w domu tego Chrisa. Chwilę, dosłownie chwilę mieliśmy okazję zatańczyć, a później poszliśmy do kuchni... Chyba kuchni. Tam byli znajomi Justina, którzy wciągając coś uciekli się bawić. Tym sposobem zostałam sama z Bieberem. Wciągnął biały proszek tak jak jego koledzy i zaczął mnie zachęcać. Pamiętam, że strasznie swędział mnie nos i właściwie to tyle. Resztę pamiętam jak przez mgłę, oprócz jednego zdarzenia.
Kiedy chciałam się podnieść poczułam ogromny ból w czaszce. Był nie do zniesienia. Syknęłam cicho czując, że z każdym ruchem ból się zwiększał. Czułam się, jakby potrąciła mnie ciężarówka, albo pociąg. Justin odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Przyjadę po trzynastej, tak jak się umawialiśmy - dodał i odłożył telefon na szafkę nocną. Widząc mnie całą obolałą wyszczerzył się łobuzersko. Usiadł na łóżku, obok moich nóg i wpatrywał się we mnie z tym uśmieszkiem. Gdybym mogła obdarłabym mu ten uśmiech.
- Co cię tak cieszy - mruknęłam. Tylko na mruknięcie mogłam sobie pozwolić, bo gdybym warknęła moja głowa by eksplodowała.
- Twoja skrzywiona mina - zaśmiał się.
- Och, zamknij się. To twoja wina - odcięłam się.
- Pamiętasz wszystko? - miałam ochotę się zaśmiać, ale ten cholerny ból głowy mi to uniemożliwiał. Jego mina wyrażała ogromne zaskoczenie i zdziwienie.
- Nie - odparłam, nie wiedząc, czemu odetchnął z ulgi.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytał, a ja wtedy poczułam, że robi mi się nie dobrze.
Nie zważając na ogromny ból wstałam z łóżka i ignorując go pobiegłam do łazienki, siadając przy kiblu. Zwymiotowałam wszystko, a raczej alkohol i to co wciągałam. Chwilę męczyłam się, żeby wstać, bo moje nogi niesamowicie drżały i były jak z waty. Jeśli tak ma wyglądać teraz każda moja impreza, to chyba przystopuję. Ale jest jeden, duży plus. Zapomniałam. Tak, jak mówił Justin. Przypomniało mi się, jak mówił, że jeśli wciągnę ten proszek zapomnę o ojcu i o wszystkich problemach. I tak się stało. Czułam sie beztroska i wolna. Nie obawiałam się, że ojciec może wyważyć drzwi i nie zastać mnie w pokoju. Nie bałam się, że mógłby mnie znaleźć i zabić. Byłam tylko ja. Bawiłam się świetnie, mimo, że nie pamiętałam co robiłam.
Kiedy już wstałam, chwiejnym krokiem podeszłam do umywalki, po czym obmyłam buzię i całą twarz. Nie miałam szczoteczki, a czułam ten nieprzyjemny smak, więc wystawiłam wskazującego palca, drugą ręką chwyciłam pastę i przydusiłam, a mała zawartość pasty poleciała na palca. Obmyłam dokładnie zęby i wypłukałam buzię. Wytarłam się ręcznikiem, który wisiał obok umywalki i wtedy na nowo poczułam ogromny ból głowy. Wyszłam z łazienki, a Justin siedział wciąż na tym samym miejscu.
- Masz coś od głowy? - jęknęłam, a on kiwnął i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z szklanką wody i tabletkami od głowy. Podziękowałam i wzięłam od razu dwie, wiedząc, że jedna na pewno nie pomoże. Poprawiłam swoją sukienkę, która była mocno pognieciona.
- No więc, serio nic nie pamiętasz?- ponowił pytanie.
- Trochę mi się przed chwilą przypomniało i jestem pewna, że to twoja wina - odparłam szukając butów.
- Są na dole - powiedział domyślając się czego szukam.
- Ale i tak dziękuję, bo jak mówiłeś - zapomniałam o otaczającym mnie świecie.
- Chyba za bardzo - westchnął na co uniosłam jedną brew do góry.
- Co masz na myśli?
- Co mam na myśli? - zaśmiał się, kiwnęłam głową, czego pożałowałam.- Tego nie pamiętasz tak?
- Ale czego? - zaczęłam się niecierpliwić.
- Tego, że robiłaś niemalże striptiz na stole - mruknął.- Nieźle się poruszasz.
- Co robiłam?! - pisnęłam nie zważając na ogromny ból w całej głowie.
- Dobrze słyszałaś. - wzruszył ramionami. Schowałam twarz w dłoniach nie mogąc uwierzyć, że tańczyłam przed tyloma ludźmi i się rozbierałam.
- Rozebrałam się? - jęknęłam cicho.
- Gdybym w porę cie nie zauważył, zapewne byś to zrobiła.
- Ja pierdole - szepnęłam, czując jak moje policzki zaczynają parzyć.
- A tak poza tym to nic nie pamiętasz innego? - spytał.
- Pamiętam tylko jedną rzecz. - powiedziałam, a moja dłonie znowu zajęły się sukienką.
- Co takiego?
- Pocałowałeś mnie.

~*~
Od Autorki: B O Ż E... ponad 50 komentarzy?! iughfduihdfubhfd 
K O C H A M  W A S mocno! Dziękuję też za ponad 14tys. wejść, wooow!
Ale teraz do rzeczy. Mamy już DZIESIĄTY rozdział, więc pomyślałam sobie, że niech tu się trochę dzieje. No i chyba się dzieje, co? Zdziwieni? A może nie? 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli podoba ci się blog = dodaj sie do obserowanych
Jeśli podoba ci sie rozdział = skomentuj.
Komentarze mnie motywują, tak btw.
No i chciałam podziękować wszystkim, którzy polecają mojego bloga :)
Może i mojego bloga nie czyta BARDZO dużo osób (ale jest was i tak fchuuuuuj dużo) ale od dzisiaj pod każdym rozdziałem będę polecać dwa blogi, które MI się spodobają i będa warte czytania.
Dzisiejsze dwa to: Chance purpose i Cheat past

58 comments:

  1. Anonymous4/30/2013

    Świetny świetny świetny ! Cudowny wręcz .

    ReplyDelete
  2. Anonymous4/30/2013

    O boże... Jakie emocje pod koniec to nie do opisania. *_*

    ReplyDelete
  3. Nic więcej niż fhufhsjnfdiugth nie mogę powiedzieć *.* Zajebisty !

    ReplyDelete
  4. Jezus, jak ja kocham ten paring *-* nazywam ich Jammy :3 czekam na następny :D

    ReplyDelete
  5. POCAŁOWAŁ JĄ *-*
    Jeny co będzie dalej?! ♥
    Nie mogę się doczekać!

    ReplyDelete
  6. Anonymous4/30/2013

    jedyne co mogę napisać to ajfbngirnrosdngtimddoe *-* zajebisty! nie mogę się doczekać następnego rozdziału! @luvbiebsswaag

    ReplyDelete
  7. Belieberka.♥4/30/2013

    JEEEEEEEEEEEEEEEEJ. POCAŁOWAŁ JĄ!♥

    ReplyDelete
  8. Jeeeej , pocałowali się *___* To było słodkie, zwłaszcza jak na Justina :D
    No i jak zwykle świetne, ale pewnie nie raz to jeszcze usłyszysz ;)

    ReplyDelete
  9. Anonymous4/30/2013

    Omg, pocałowali się! A to jak Justin zabrał ją z tego stołu, a potem z tymi gośćmi przy aucie było cudowne. Justin jest słodki, ale pomimo tego kocham go jako bad boya. Kocham Twoje opowiadanie, pewnie się już domyślasz, że czekam na kolejny rozdział <3 / @justinsladyx

    ReplyDelete
  10. Już nie mogę się doczekać następnego!
    A ten? Ten jest po prostu zajebisty.
    Ja pierdole. Tyle się działo, że szok. O.o

    ReplyDelete
  11. ja pierdole, jestes genialna<3 czekam na następny! @kasnkjs

    ReplyDelete
  12. Anonymous4/30/2013

    Jezu! <3 ten pocałunek... awwwwwwwww *________* chcę już więcej! <3

    @saaalvame

    ReplyDelete
  13. Wow ciekawe co on powie :) boskie czekam na nn:)

    ReplyDelete
  14. Anonymous4/30/2013

    OMGOMGOMG

    ReplyDelete
  15. oomajgasz. nie da sie tego opisać mhmmmm ♥

    ReplyDelete
  16. omfg chce kolejny rozdział asdfghjkl;
    @NakedBieberauhl

    ReplyDelete
  17. Gggggggggggggggggggfvvv jej co on zrobi co jej ojciec zrobi tyle pytań zero odpowiedzi ŚWIETNE !!!!!!

    ReplyDelete
  18. Gabi:)4/30/2013

    Kolejny świetny rozdział <3
    Masz talent *_*

    ReplyDelete
  19. Anonymous4/30/2013

    Aawwww jksdbhagfvsjhbfdjhbfjhsfkslaA *.*
    Najlepsze opowiadanie ever! Wszystko opisane indealnie, no po prostu perfekcyjnie! ;D Dodawaj NN jak najczęściej możesz, prroszę ;P

    ReplyDelete
  20. Anonymous4/30/2013

    Hkfkddjhbdriogdsvbkougnvssjlitefcjkffjteggteigbsjrwghhfngr to mam tyle do powiedzenia xd

    ReplyDelete
  21. świetny rozdział, czekam na kolejny <3

    ReplyDelete
  22. Dlaczego w takim momencie,no:/ Rozdział znakomity jest moim zdaniem jak wszystkie,podoba mi się to opowiadanie serio,jedno z najlepszych<3

    ReplyDelete
  23. Anonymous5/01/2013

    0 Boże ! Masz świetny pomysł :)
    Przeczytałam całe opowiadanie 2 razy, tak mnie wciągło że masakra. z niecierpliwością czekam na nowy :)
    prosze informuj mnie na tt
    @magda_nivanne

    ReplyDelete
  24. Anonymous5/01/2013

    Jfiruyeueruehejerhhrh wiecej!

    ReplyDelete
  25. Anonymous5/01/2013

    Aaaaa OMFG KIEDY NN? *.* NIE MOGE SIE DOCZEKAC ~ @Doninika

    ReplyDelete
  26. Anonymous5/01/2013

    SZYBKO NASTĘPNY ! JEST ŚWIETNY ! KOCHAM TEGO BLOGA ! <3

    ReplyDelete
  27. Jak najszybciej następny,prosze!!!!!!!!! <3 Kocham,kocham,kocham *-*

    ReplyDelete
  28. Anonymous5/01/2013

    boze jakie cudno szybko dodaj nowy

    ReplyDelete
  29. Anonymous5/01/2013

    nowy nowy nowy !!!!!!!!!!!!!!!11

    ReplyDelete
  30. Anonymous5/01/2013

    jhgfdfghjkl;lkjhgfdsdfghj nowy!!!

    ReplyDelete
  31. to jest takie świetne *-*

    ReplyDelete
  32. Po pierwsze - prosiłabym Cię żebyś dalej mnie informowała, ale już nie na wind_kisser (musiałam zmienić nazwę *potok moich łez*) a na @nightchild7. Zdecydowanie zasługujesz na te wszystkie wyświetlenia i komentarze, nie sądzę, by to był jednorazowy wybryk Sam z tą koką ;) Bo przecież nawet po jednym razie można się od tego uzależnić. Uwielbiam to, że czytając uśmiecham się pod nosem - łączenie czegoś poważnego z zabawnymi komentarzami chociażby Justina jest niesamowite. Czekam na 11 i dochodzę do wniosku, że tylko ja jestem taka okropna, że po czternastu rozdziałach #Jemsy dalej się nie całowali haha. Buziaki! :)

    @nightchild7
    [our-restless-souls.blogspot.com/]

    ReplyDelete
  33. Anonymous5/01/2013

    boże jakie to boskie ! czekam na kolejny

    ReplyDelete
  34. Anonymous5/01/2013

    Aww.. ale słodko <3. Dodam cię do ulubionych ;). http://kelsey-justin.blogspot.com/

    ReplyDelete
  35. Anonymous5/01/2013

    boże, dziewczyno masz talent! ♥ czekam na kolejny c; @tinypenguin_ ♥♥♥♥♥♥♥

    ReplyDelete
  36. Ja pierdole... nic innego z siebie wydusić nie umiem... *.*
    Zakochałam się <3
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Buziaki <3

    @aania46

    ReplyDelete
  37. Anonymous5/01/2013

    Zajebisty!!! Dodaj szybko nastepny!! Moj tt @alexaoffic

    ReplyDelete
  38. Anonymous5/01/2013

    DAWAJ SZYBKO NASTĘPNY! *_________________________*





    @DAMNHOTBIEBER_

    ReplyDelete
  39. Woww ♥ Podoba mi się *-* Ale się działo.. :)
    Ps. Ładny nagłówek. :)
    @biebergirl_001
    www.becauseofyou-jb.blogspot.com

    ReplyDelete
  40. Anonymous5/01/2013

    OMFGHNEWKSDMCLKDMCKJEWSNCWKSJDC WSADNEWSKJNDCKWSJ CUDOWNE <3333333333333333333333333333333333333333333333 CHCE WIĘCEJ *-*

    ReplyDelete
  41. Anonymous5/02/2013

    jezu chce następny rozdział! jvrjuifdhkfcuirjeaskn<3333

    ReplyDelete
  42. o ja cię, ale świetny blog. czekam na kolejny rozdział :D
    + mogłabyś mnie informowac o nowym rozdziale?
    @xCookieBieberx

    ReplyDelete
  43. Anonymous5/02/2013

    O Boże, świetne! Dodawaj szybko następny bo nie wytrzymam ! :D

    ReplyDelete
  44. O BOŻE! POCAŁOWALI SIĘ! *FANGIRLING*
    Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak uwielbiam czytać tego bloga. Zwłaszcza przed snem..chcę już kolejny!
    Pozdrawiam, @needLiamhug <3

    ReplyDelete
  45. Anonymous5/02/2013

    Boski. ♥ Ciekawe co będzie dalej. Nie mogę się doczekać.. ♥
    @juliaa210

    ReplyDelete
  46. Aww speszony Justin słodkie. Podoba mi się w takich opowiadaniach to, że Justin po jakimś czasie mięknie i staje się słodki, opiekuńczy i troskliwy. Piszesz ciekawie, a więc z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.

    ReplyDelete
  47. Dzisiaj pewna dziewczyna podesłała mi twojego bloga i chyba będę ją całować za to po stopach jest on po prostu ZAJEBISTY !
    Mogła byś informować mnie o NN na Twitterze?
    @IgrzyskaSmierci

    ReplyDelete
  48. LKSLSDFJLSFJLKJ K O C H A M T O

    ReplyDelete
  49. Anonymous5/03/2013

    Jedno z najlepszych opowiadań, jakie kiedykolwiek czytałam. BOSKIE! omfg! <3

    ReplyDelete
  50. Anonymous5/03/2013

    Przeczytałam wszystko w jeden dzień i absolutnie kocham cie za to opowiadanie ;) Z niecierpliwościa czekam na nastepny

    ReplyDelete
  51. Anonymous5/03/2013

    Dawaj dawaj dawaj :**

    ReplyDelete
  52. dskfmxkjlmsdz zajebiste ! <3

    ReplyDelete
  53. Anonymous5/03/2013

    jejciuuuuuu to było zajebisteeee chce wiecej *.* OMG OMG OMG!!!!!!!

    ReplyDelete
  54. Wow boskie ciekawe jak zaraguje Justin jak ją zobaczy... Czekam na nn:)

    ReplyDelete
  55. Cudowne nie czytałam lepszego !! :*

    ReplyDelete
  56. Anonymous7/09/2013

    Ciekawe co w następnym xD Idę czytać ;)))- coffehl

    ReplyDelete
  57. Anonymous7/20/2013

    Zajebisty rozdział.!Uzależniłam się od twojego opowiadania.:pp Jest jak narkkotyk.:33

    ReplyDelete
  58. Anonymous9/08/2013

    Nie mozna zwymiotowac narkotykow. Dialogi sa do dupy

    ReplyDelete