04/05/2013

Eleven

- Pocałowałeś mnie.
 Słysząc to niemalże zakrztusiłem się własną śliną. Nie, nie i jeszcze raz nie! Ona miała tego nie pamiętać. Nie wierzę, że ze wszystkich rzeczy zapamiętała akurat to. Poza tym to nie było nawet szczere... to znaczy, ten pocałunek nie był na serio. I ja, i ona byliśmy pod wpływem alkoholu no i narkotyków.
 Chrząknąłem cicho i wyszczerzyłem się arogancko, tak jak to miałem w zwyczaju.
- A co, podobało ci się? - poruszyłem zabawnie brwiami.
 Sam lekko się zarumieniła i odwróciła głowę przygryzając wargę. Pierwsza zasada, żeby wyjść z tak niezręcznej dla ciebie sytuacji? Zgrywaj debila, który wydaje mu się, że jest zajebisty... Dobra, żartowałem; ja ogólnie jestem zajebisty.
- Umm.. nie - przerwała na chwilę i dzielnie na mnie spojrzała.- po prostu to pamiętam.- dodała szybko i spuściła głowę unosząc palce u nóg do góry.
- No, ale nie podobało ci się? - część druga zgrywania idioty. Zrobiłem smutną minę, kiedy na mnie spojrzała.
- Ugh, ja nic nie pamiętam - jęknęła znowu odwracając głowę, a jej policzki ponownie oblał rumieniec. Kłamiesz! - Pamiętam, że mnie pocałowałeś i potem pamiętam, że chwilę płakałam, a potem film mi się urwał.
- Nie wiem czemu płakałaś - powiedziałem udając, że mi się smutno zrobiło. Dobrze wiedziałem, czego płakała. Przeze mnie.
- Nie ważne - machnęła ręką i skrzyżowała ręce na piersi.- Odwieziesz mnie do domu? - spytała mnie nieśmiało.
 Kiwnąłem głową po czym wstałem. Byłem już przebrany, więc od razu podszedłem do drzwi, które otworzyłem. Brunetka bez słowa wyszła z pokoju i zbiegła na dół. Schowałem dłonie w tylnych kieszeniach i luźnym krokiem podążałem za dziewczyną. Mama krzątała się po kuchni i kiedy nas usłyszała spojrzała na naszą dwójkę.
- Dzień dobry - odezwała się nieśmiało Sam, a moja mama odpowiedziała jej tym samym posyłając jej ciepły uśmiech. Tak dawno nie widziałem tego uśmiechu. Oczywiście mnie moja kochana mamusia obdarzyła podejrzliwym wzrokiem, po czym prychnęła i odwróciła się wyjmując ciasto z piekarnika. Tak, mamo ja ciebie też.
  Główne drzwi były otworzone przez Sam, która spokojnym krokiem szła w stronę mojego samochodu. Trzasnąłem tak mocno, jak potrafiłem drzwiami i podbiegłem do brunetki. Wyjąłem kluczyki z kieszeni i otworzyłem drzwi. Wsiadłem na swoje miejsce, a Sam na swoje. Odpaliłem silnik i wjechałem na drogę kurczowo trzymając kierownicę.
- Kiedy pogodzisz się z mamą? - usłyszałem jej cichy i nieśmiały głos. Wzruszyłem ramionami nie patrząc w jej stronę.
- Zapewne nigdy - odparłem spokojnym - o dziwo - głosem. Sammy odwróciła swoją głowę w moją stronę i badawczo na mnie patrzyła.
- Dlaczego?
- Nie twoja sprawa - warknąłem, a brązowooka szybko odwróciła głowę. Kątem oka zobaczyłem jak jej klatka uniosła się do góry, a po jakiś kilku sekundach opadła.
- Przepraszam - szepnęła.
 No tak, wywołaj u mnie wyrzuty sumienia, faktycznie Sam. Westchnąłem cicho i wywróciłem oczami nieco przyśpieszając.
- Nie chcę na razie o tym rozmawiać - odparłem spokojniej i ucieszyłem się, kiedy mój głos był taki.. nie mój.
- Okej, rozumiem - kiwnęła głową i zaczęła bawić się palcami.
 Nasze domy dzieliło zaledwie 15 minut, więc chwilę później byliśmy na miejscu. Stanąłem dalej od jej domu i patrzyłem jak odpina pas.
- Sam? - zawołałem jej imię, kiedy chciała wyjść. Odwróciła głowę w moją stronę.- Um.. - podrapałem się po karku.- ten pocałunek nic nie znaczył jak coś.
 Jej brwi delikatnie uniosły się góry, przygryzła delikatnie wargę od środka. Po chwili kąciki jej ust delikatnie uniosły się do góry.
- Wiem - odparła cicho i otworzyła drzwi.
- Sam? - zawołałem ją znowu. Ponownie spojrzała na mnie tym razem unosząc mocniej jedną brew do góry.- możesz o tym zapomnieć?
- Ale o czym? - spytała, na co parsknąłem śmiechem.
- Dzięki - zaśmiałem się cicho, czym mi zawtórowała.
- Do zobaczenia, Justin - uśmiechnęła się smutno (przynajmniej takie miałem wrażenie) i trzasnęła drzwiami idąc do domu.

Sam
 Obeszłam dom i wdrapałam się po drzewie. Owe drzewo było bardzo blisko mojego pokoju i balkonu, a gruba i długa gałąź tylko ułatwiała mi się przedostanie tam. Zeskoczyłam z gałęzi i otrzepałam się, po czym ostrożnie weszłam przez okno. Wiem, że miałam drzwi od balkonu, ale je zamknęłam. Zamknęłam okno, kiedy weszłam do środka pokoju i poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę, która napełniała wannę. Przez ten czas zdjęłam wczorajsze ubrania i spojrzałam na siebie w lusterku. Widać było, że płakałam, bo makijaż był nieco rozmazany, ale nie był bardzo widoczny. Mój wzrok automatycznie zatrzymał się na moich ustach. Nie mogę zrozumieć, dlaczego właśnie to zapamiętałam. Miałam całkowitą pustkę jeśli chodzi o ten wieczór. Ale to pamiętam dokładnie. To takie dziwne... Poza tym nie powinno się to nigdy zdarzyć. Zrobię tak jak Justin powiedział - zapomnę. Oboje zapomnimy i będziemy udawać, że nic nigdy się takiego nie zdarzyło.
 Kiedy woda napełniła wannę wystarczająco, weszłam i poczułam ogromną ulgę. Uwielbiałam leżeć w gorącej wodzie. Zawsze po ciężkim dniu - lub nocy - kładłam się w gorącej wodzie, która mnie uspokajała. Dzięki niej moje myśli były "poukładane", wszystko było w porządku. Tak, to zdecydowanie najlepsza część w moim życiu.

*

Godzinę później zadowolona wyszłam z wanny, po czym okryłam się miękkim ręcznikiem. Drugim wytarłam mokre włosy, które po chwili rozczesałam. Chwyciłam nową bieliznę, którą wzięłam przed wejściem do łazienki i nałożyłam na siebie. Wysuszyłam włosy i wyszłam z pomieszczenia w mojej czarnej, koronkowej bieliźnie. Podeszłam do szafy i położyłam dłoń na biodrze zastanawiając się co wybrać. Po długich rozmyślaniach chwyciłam krótkie, jeansowe i podarte spodnie, oraz długą, nieco zniszczoną bluzę z cyferką 6. Nałożyłam bluzę, a potem spodenki i spoglądając w lustro stwierdziłam, że nie jest tak źle. Ucieszył mnie fakt, że moja głowa już tak bardzo nie bolała. Wyszukałam w szufladzie tabletkę od bólu głowy i popijając wodą, która od tygodnia stoi obok łóżka łyknęłam ową tabletkę. Usłyszałam krzyki ojca dochodzące zapewne z kuchni, więc wyszłam z pokoju chcąc wiedzieć o co chodzi. Oparłam się o framugę i zobaczyłam ojca, który chodził po kuchni z telefonem przy uchu.
- Mam to w dupie, nie mam teraz pieniędzy! - warknął, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Obrócił się i zobaczył mnie. Spiorunował mnie wzrokiem, przez co przygryzłam wargę i wycofałam się nie chcąc konfrontacji. - Kurwa, Mike - jęknął. - Za tydzień będę miał, ale nie dzisiaj. Jestem bez grosza.
 Przystanęłam na schodach wciąż przysłuchując się rozmowie.
- Dobra, dobra... No tak, za tydzień będę miał.- westchnął głęboko po czym ucichł.- A ty, czego nie otwierałaś mi drzwi, kiedy pukałem?! - warknął podchodząc do mnie. Widząc jak szybko przemieścił się z kuchni tutaj drgnęłam, zamykając oczy.- Patrz na mnie kiedy do ciebie mówię! - syknął.
 Otworzyłam oczy, czując jak łzy pojawiają się w kącikach oczu.
- S-spałam - wymamrotałam i poczułam ogromną gulę w gardle.
- Dlaczego wciąż kłamiesz, suko? - wrzasnął na cały dom. Właściwie to zapewne słychać go było na osiedlu.
- Nie kłamię! - pisnęłam, czując, że za chwilę mnie uderzy.
- Mnie nie okłamiesz, Sam! - wysyczał przez zęby i zbliżył się do mnie. Chwycił brutalnie mój podbródek i uniósł go do góry powodując, że musiałam patrzeć na niego. Starałam się powstrzymywać łzy, ale po jakimś czasie poddałam się i dałam im spływać po twarzy.- Co ryczysz, myślisz, że przez to cię zostawię?
 Pokręciłam głową, a on zaśmiał się gardłowo.
- A wiesz co cię czeka, kiedy kłamiesz? - spytał nieco milej, jednak w jego głosie nadal słychać było złość.
 Znów pokręciłam głową.
- Nie kłamię - wyszeptałam, przez co znowu się zaśmiał, a po chwili zmroził mnie wzrokiem.
- Pierdolisz - warknął i nim się obejrzałam, a mój lewy policzek piekł niemiłosiernie. Puścił moją twarz, a moja dłoń automatycznie powędrowała do bolącego miejsca. Wydałam z siebie cichy pisk.- Następnym razem, lepiej, żebyś była w domu.
 Łzy leciały ciurkiem, a ja miałam po raz kolejny ochotę zabić najpierw jego a potem samą siebie.
 Pobiegłam po schodach i powędrowałam do pokoju trzaskając drzwiami. Miałam go serdecznie dosyć, chciałam, żeby to wszystko się już skończyło. Gdybym miała teraz makijaż, zapewne cały by zjebał, przez łzy.
 Wzięłam kilka oddechów, chcąc jak najszybciej się uspokoić. Przechodzę przez to dzień w dzień, a z każdym dniem jestem coraz bardziej zmęczona tym wszystkim. Przez te kilka lat, powinnam wpaść w rutynę, a zamiast tego, każdego dnia boję się coraz bardziej. To się robi nieco uciążliwe, ponieważ każdego dnia tracę wiarę w ludzkość.
 Kiedy wystarczająco się uspokoiłam położyłam się na łóżku, chcąc spędzić tak czas, jednak mój chwilowy spokój zakłócił telefon, który wciąż brzęczał. Westchnęłam głośno i wyszukałam telefonu w torebce, która leżała obok mojego łóżka. Kiedy już znalazłam, nawet nie spojrzałam kto dzwoni tylko przyłożyłam telefon do ucha. Przymknęłam oczy.
- Halo? - wymamrotałam cicho, czując, że głośniej nie mogłabym mówić.
- Co robisz? - usłyszałam wesoły głos mojej przyjaciółki. Ona to dopiero ma wyczucie czasu.
- Leżę - odpowiedziałam jej. Nie miałam siły i chciałam po prostu zasnąć i już się nie obudzić. Czy to źle?
- A nudzi ci się? - energia z niej tryskała, można to było zauważyć po głosie.
- Nie - odparłam od razu. Niemalże widziałam w głowie jak teraz wywraca oczami.
- Nie daj się prosić, Samantho.
 Dobrze wiedziała, że nie lubię swojego pełnego imienia i zawsze go używała, żebym się zgadzała na to co ona zaplanuje. Ale nie dzisiaj.
- Zależy co - jęknęłam.
- Poznałam takiego fajnego faceta, nazywa się Dave i zaprosił mnie dzisiaj na tak jakby randkę - ucięła na chwilę.- powiedział, że zabiera mnie w fajne miejsce i żebym wzięła ze sobą koleżankę, bo nie ma co zrobić ze swoim kumplem...
 Ostatnie słowa wypowiedziała cicho i nieco nieśmiało. Poza tym imię Dave coś mi mówiło i miałam wrażenie, że spotkałam się niedawno z chłopakiem o tym imieniu. Kiedy wysilałam się na jakiekolwiek myślenie poczułam nagły, ogromny ból głowy. Westchnęłam wiedząc, że teraz sobie nie przypomnę.
- Ja odpadam - powiedziałam po chwili, a Chloe głośno westchnęła.
- Błagam cię, Sam. Ta randka będzie do dupy, jeśli obok nas będzie się kręcił jego kolega...
- To po co go bierzecie?
- Bo jedziemy gdzieś, gdzie muszą być we dwójkę... Saaaam! - jęknęła znowu.
 Po raz kolejny się poddałam.
- O której to.
- Dwudziesta - w jej głosie słychać było zadowolenie i ulgę i wiedziałam, że teraz się uśmiecha.- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
- Będziesz całowała moje stopy przez całe swoje nędzne życie, zobaczysz - wymamrotałam, na co dziewczyna się zaśmiała. Pokręciłam głową.
- Podjedziemy pod ciebie, bądź gotowa.
- Zatrzymajcie się nieco przed domem, wiesz czemu - westchnęłam.
- Wiem, wiem, do zobaczenia - pisnęła podekscytowana i się rozłączyła.
 Przykryłam się kocem, a głowę schowałam pod poduszką. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Justin
 Mówiłem już, jak bardzo nienawidzę swojej roboty? Rozwożenie i sprzedania tym kretynom narkotyków nie jest jeszcze zła. To oni siebie niszczą, a ja dostaję za to pieniądze, ale najgorsze jest to, że, gdy jakiś małolat nie ma pieniędzy do końca tygodnia, ja muszę strzelić mu kulką w twarz. I to ja zawsze muszę wykonywać brudną robotę, Chris zawsze i się patrzy. Zazwyczaj wykrzywia się w grymasie. Nigdy nie dotykał broni i wciąż się dziwie, czemu tu pracuje.
 Właśnie to dzisiaj musiałem zrobić. Zabić dokładnie pięciu dzieciaków, którzy wciąż nie dostarczyli pieniędzy za narkotyki. Ta praca jest pojebana, ale jestem do tego przyzwyczajony. Na samym początku bałem się kogokolwiek zabić, ale kiedy pierwszy raz strzeliłem do człowieka, tak od tamtej pory robię to regularnie. Nie wywiera to na mnie już żadnej presji a tym bardziej emocji. Stało się to monotonią w moim życiu.
- Dave dzisiaj się ściga.
 Słysząc słowa mojego przyjaciela odwróciłem głowę w jego stronę, po czym znowu patrzyłem na drogę. Przyśpieszyłem słysząc to imię.
- Skąd wiesz? - spytałem, gdy się nieco uspokoiłem.
- Na moje imprezy przychodzą różni ludzie - zaśmiał się cicho, przez co zgromiłem go wzrokiem.- Wyścig zaczyna się około dwudziestej czwartej, kiedy psy uspokoją się z ogarnianiem swoich spraw.
- Z kim się ściga?
- Jadenem - odparł szybko, po czym zaczął wystukiwać palcami jakąś melodię.
- Dwóch skurwysynów będzie się ścigało? - zaśmiałem się szorstko.- Muszę tam być.
- Mogę z tobą jechać? - zapytał, a ja kiwnąłem głową.
 Właściwie to nigdy nie zabrałem Chrisa na wyścigi, miałem wrażenie, że jego mało co takie rzeczy obchodzą. Po co mam go na siłę zabierać, skoro tylko zmarnuje swój czas i mój. Ucieszyłem się, kiedy zapytał się, czy może ze mną jechać. To znaczy, że go to interesuje.
 Dalsza droga przeminęła w ciszy, a kiedy byliśmy na miejscu przygotowałem swoją broń i wyszedłem. Zamknąłem samochód i schowałem broń idąc spokojnie ulicą, która nie wyglądała na przyjazną. Na moje szczęście było mało ludzi, praktycznie w ogóle. Bloki były zaniedbane, tak jak ulice. Weszliśmy do jakiegoś zaułku, gdzie stał chudy chłopak, który miał kaptur na sobie. Słysząc nas, spojrzał w naszą stronę i przełknął ślinę.
- Masz to na co czekam od tygodnia? - spytałem szorstko blondyna. Jego ciało co jakiś czas drżało, usta tak samo. Przełknął głośno ślinę i pokręcił głową.
- Będę miał dopiero jutro - wymamrotał, na co się zaśmiałem.
- Wiesz, że jutro jest za późno? - powiedziałem spokojnym głosem podchodząc do niego.
- Obiecuję, że jutro oddam, dzisiaj nie mam... Jestem spłukany - jęknął, kiedy znowu podszedłem do niego na tyle blisko, że stykaliśmy się ciałami. Wyciągnąłem broń i przyłożyłem go do jego skroni.
- Daliśmy ci tydzień, Rick - warknąłem, a on od razy zadrżał. Złapałem go za kołnierzyk i lekko uniosłem do góry- Miałeś okrągłe siedem dni, na zdobycie pieniędzy, ale tego nie zrobiłeś. Nie ładnie składać obietnic i ich nie dotrzymać.
- Przysięgam, że jutro oddam - wymamrotał.
- Mówiłem już, że jutro jest za późno, sukinsynie - wrzasnąłem do niego i nacisnąłem spluwę. Chłopak ucichł, a ja puściłem go. Upadł bezwładnie na ziemię.- Jeszcze tylko czterech - westchnąłem odwracając się do przyjaciela. Kiwnął głową i pobiegliśmy do mojego samochodu, po czym jak najszybciej odjechaliśmy.

~*~
Od autorki: chciałam bardzo podziękować za prawie 19K wejść i tyyyyle komentarzy! Jesteście cudowni. 
Nie wiem kiedy będzie 12 rozdział, ale postaram się napisać jak najszybciej. 
Jeśli podoba ci się rozdział - skomentuj (!)
Jeśli podoba ci się blog - dodaj się do obserwowanych.

Byłoby mi miło, gdybyście zareklamowali mojego bloga. Często wchodzę na twittera i widzę jak polecacie mojego bloga i staram się każdemu dać za to kilka shoutoutów :)

PS. Jakbyście nazwali Justina i Sam? Jammy? Piszcie swoje propozycje w komentarzu.
PS2. Nie piszcie w komentarzu o prośbę o informowanie was. Gubię się wtedy. Chcecie być informowani to tutaj: informowani
+ tak wygląda przyjaciel Dave'a : kliknij więcej szczegółów będzie w następnym rozdziale. 
+ zapraszam na te dwa blogi: Welcome to dark paradise i Our restless souls
PS. zmieniłam nazwę na twitterze: twitter
Wszelkie pytania tutaj: ask
Chciałam podziękować dziewczynie, która pisze Chance Purpose za stworzenie cudownego szablonu! :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

44 comments:

  1. Czy tylko ja mam wrażenie, że to nie będzie randka tylko oni chcą je wykorzystać do wyścigu? Rozdział jak zwykle świetny i czekam na następny.

    ReplyDelete
  2. Ohh , a miałam nadzieję, że Justin i Sam zaczą inaczej patrzeć na siebie przez pocałunek a tu BUM i tak po prostują maja o nim zapomnieć :( ...
    Jestem ciekawa, co stanie się na wyścigu, mrrrr :D

    chance-purpose.blogspot.com/ @ymmaxo

    ReplyDelete
  3. Rozdział świetny!

    ReplyDelete
  4. Belieberka.♥5/04/2013

    będzie się działo na wyścigu :D

    ReplyDelete
  5. Gabi:)5/04/2013

    Świetne *.*
    Chcę już następny ;*

    ReplyDelete
  6. Rozdział jak zawsze zajebisty. A w następnym dopiero się będzie działo :D

    ReplyDelete
  7. ojaa jak zawsze cudny ! chce już następny ! :c ;3 @swaggiies

    ReplyDelete
  8. Anonymous5/04/2013

    owww świetne.! czekam na nn x

    ReplyDelete
  9. Anonymous5/04/2013

    świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego <3 @luvbiebsswaag

    ReplyDelete
  10. Anonymous5/04/2013

    kjhgfdfghjk. chce już następny! @dominikall2

    ReplyDelete
  11. ale się dzieje, jej! Justin i Sam spotkają się na wyścigach, ciekawie! *o*

    ReplyDelete
  12. PEWNIE, ŻE JAMMY *O* jeju jeju jeju, czekam nn :33

    ReplyDelete
  13. Aaaa czekam na nastęny!!!!!! <3

    ReplyDelete
  14. Anonymous5/04/2013

    Jak to zapomnieć? Buuu.. Rozdział ekscytujący *_*

    ReplyDelete
  15. aaaaa, czekam na następny<3 Jammy brzmi świetnie:D @kasnkjs

    ReplyDelete
  16. Anonymous5/04/2013

    O JEZU! kocham to opowiadanie i ciebie, że je piszesz! BOSKIEEEE!

    ReplyDelete
  17. Tak Jemmy jest ok!:D A co do rozdziału,jest zajebisty:) Mało mnie ciekawi reakcja Justina jak zobaczy Sam na tych wyścigach,i reakcja Sam na to gdzie pojadą XDD

    ReplyDelete
  18. Wkurza mnie ten ojciec Sam i postawa dziewczyny względem niego -.- Nie powinna tak po prostu tego wszystkiego znosić. Skoro Justin chciał jej pomóc, powinna się przełamać i opowiedzieć mu o wszystkim.
    No i Justin jako zabójca - super. Strasznie mi się podoba. Zastanawiam się, jak on dalej wpłynie na Sam i co zrobi z tej dziewczyny :D
    Świetny rozdział i czekam na następny!
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  19. Pisz! Pisz! Pisz!
    Ja chcę już następny!
    Zaraz!
    Teraz!
    Już!

    Cholernie mi się podoba. ;D

    ReplyDelete
  20. Anonymous5/04/2013

    habsha zajebisty jak zawsze zresztą :D coś mi się wydaje że w następnym rozdziale będzie się działo :p

    ReplyDelete
  21. Boże, jak zwykle cudowne! Tak strasznie się cieszę, że miałam szansę je po raz pierwszy przeczytać i od razu się w nim zakochałam. Uwielbiam Justina charakter tutaj i Justin morderca, jejku. A Sam mogłaby mu o wszystkim powiedzieć, są słodcy i już sobie wszystko wyobrażam jak się potoczy dalej. Chcę Ci podziękować za to, że piszesz takie wspaniałe opowiadanie i z całego serca pogratulować pomysłowości, kreatywności i weny. Twoje opowiadanie jest takie inne niż te wszystkie, nie wiem czemu, ale tak jakoś mi się wydaje. To czekanie na nowy rozdział jest jak czekanie na Dangera, coś w tym stylu. Nie mogę się doczekać kolejnego, dlatego pisz kiedy będziesz tylko mogła. Dziękuję, kocham Cię i czekam <3 / @justinsladyx

    ReplyDelete
  22. omnomonom... *_* asdhjlahdfj

    @biebergirl_001
    www.becauseofyou-jb.blogspot.com

    ReplyDelete
  23. Anonymous5/04/2013

    coś czuję, że ta randka to nie będzie randka tylko kolejny wyścig... :) a tak w ogóle to - ŚWIETNY ROZDZIAŁ! <3 JAK ZAWSZE ZRESZTĄ! :D już się nie mogę doczekać NN *___*

    @saaalvame

    ReplyDelete
  24. Świetne ciekawe jak zareaguje Justin raczej będzie wkóżony :D

    ReplyDelete
  25. Yummi :D twoje opowiadanie wciaga hA jak narkotyk :D czekam na nn mam nadzieję że pojawi się szybko :) xoxo

    ReplyDelete
  26. asdfghjkuhygfcgfrd*.*
    @_fidelidad

    ReplyDelete
  27. Anonymous5/05/2013

    tuwieoa;ufidpejjcxoi<3 następny ;]

    ReplyDelete
  28. Anonymous5/05/2013

    Boże! Jak ja kocham to opowiadanie *.*

    ReplyDelete
  29. Anonymous5/05/2013

    B.O.S.K.O <3

    ReplyDelete
  30. Anonymous5/05/2013

    Uwielbiam to i nie mogę doczekać się następnego rozdziału *.*

    ReplyDelete
  31. Anonymous5/05/2013

    Nie byłoby tylu wejść gdyby nie to wspaniałe opowiadanie *.*

    ReplyDelete
  32. jakie cudownee *.*
    ja chcę już kolejny rozdział! <3

    @aania46

    ReplyDelete
  33. Zasługujesz na te wyświetlenia oraz na tonę komentarzy, bo to co piszesz jest asdfghjkjhgfdfghkjljhg. Sądzę, że jeszcze trochę i ta historia będzie jedną z najbardziej kultowych w historii polskich FF o Justinie, mówię poważnie. Jestem ciekawa reakcji Justina, kiedy zobaczy Sam w towarzystwie Dave'a. Igrasz z moimi emocjami! BARDZO, BARDZO, BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA REKLAMĘ ASDFGHJKJHGFDFGHJKLKJHGFGHJKL! Kocham i czekam z utęsknieniem na dwunastkę! :)

    @glass_child
    [our-restless-souls.blogspot.com]

    ReplyDelete
  34. Anonymous5/06/2013

    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału <3

    ReplyDelete
  35. Anonymous5/06/2013

    Ale super :) genialny ten rozdział

    ReplyDelete
  36. omg. bezwzględny justin. z lekka przerażające. haha, nie mogę się doczekaç tych wyścigów. coś czuję, że będzie ciekawie :) ogólnie rozdział świetny i czekam na następny <3

    ReplyDelete
  37. Anonymous5/08/2013

    omgomgomg*__*
    świetny.
    uwielbiam Twój styl pisania :)
    Masz wielki talent, którego zazdroszczę :)
    @magda_nivanne

    ReplyDelete
  38. 4 dni i nie ma nowego rozdziału ;((( zakochałam się w twoim blogu szczerze i otwarcie mogę powiedzieć, że to opowiadanie jest lepsze od dangera <3

    ReplyDelete
  39. Anonymous5/09/2013

    Wszystko mi mówi, zę Justin nie będzie kontenty z tego że Sam idzie w jakiekolwiek miejsce z Davem ;_;. Nie mogę się doczekać nn :D

    ReplyDelete
  40. Anonymous5/10/2013

    Ale się dzieje ;o.
    Dopiero dziś znalazłam twojego bloga i całego od razu przeczytałam :D.
    Czekam na następny ! :*.

    ReplyDelete
  41. Anonymous5/18/2013

    zajebistyy! rozdział!! <333 Awwwr

    ReplyDelete
  42. Anonymous5/22/2013

    ŚWIETNY BLOG! czekam z niecierpliwością na następny rozdział ♡

    ReplyDelete
  43. Anonymous5/25/2013

    ciekawe co zrobi gdy zobaczy ją w samochodzie Jadena, już widzę tą wściekłość ! :3

    ReplyDelete
  44. Anonymous7/09/2013

    WOW *__* Ciekawe czy Justin sie wścieknie jak ją zobaczy xx tzn....no na pewno się wścieknie :))) - coffehl

    ReplyDelete