21/04/2013

Seven

- Możesz mi powiedzieć.- zapewniał mnie, ale ja pokręciłam głową.- Dobra, jak chcesz.
 Odwróciłam głowę i przyglądałam się jak mijamy inne samochody, drzewa, domy..
- Mam prośbę do ciebie.- zdziwiłam się, kiedy to powiedział. Od razu mój wzrok padł na twarz Justina, która swoją drogą, była dosyć idealna. Przygryzłam wargę i kiwnęłam głową, pokazując mu, iż słucham.- Nie ważne, gdzie teraz pojedziemy, ty nie uciekniesz, dobra?
 Daję uciąć sobie głowę, że moje serce na sekundkę stanęło, a moja wyobraźnia zaczęła działać pełną parą. Przewinęły mi się obrazki, że Justin zaciąga mnie jakiegoś lasu i tam morduje...
 On nie jest taki, daj spokój.
- Cz-czemu miałabym uciec?- wymamrotałam, czując jak moje ręce zaczynają się pocić.
- Nie wiem.- wzruszył ramionami.- Jedziemy w miejsce, w którym się praktycznie wychowałem, ale nie wiem czy tobie się spodoba.
 Poczułam ogromną ulgę, kiedy powiedział, że jedziemy do miejsca, gdzie on się niemalże wychował. Wytarłam dłonie o bluzkę i kiedy na mnie spojrzał wyczekująco, uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ucieknę, obiecuję.
 Po raz pierwszy Justin się uśmiechnął. I to nie tak groźnie, pożądliwie, tylko tak... Normalnie. Po chwili jednak prychnął pod nosem i skupił się całkowicie na drodze.
- Jak uciekniesz, to cię zabiję.- powiedział nagle, a ja aż wzdrygnęłam się, kiedy to powiedział.
- Nie ucieknę.- powtórzyłam przełykając ślinę.
- Jednak nie jesteś taką suką, jak myślałem.- parsknął śmiechem, a ja przymrużyłam oczy.
 Frajer.
- Pozory mylą.- mruknęłam i oparłam się wygodnie o siedzenie. Justin zaśmiał się cicho na moją odpowiedź i wyciągnął papierosa, którego po chwili odpalił i się nim zaciągnął.
 Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Całą drogę wyobrażałam sobie to miejsce Justina. Może to jakaś mała restauracja z dzieciństwa, w której dosyć często bywał. Albo jakiś stary, opuszczony budynek. A może jakieś małe, jednak cudowne i magiczne miejsce w lesie. Miliony pomysłów rodziły się w mojej głowie co sekundę. Byłam ciekawa owego miejsca i pierwszy raz nie mogłam się doczekać, aż dojedziemy.

Perspektywa Justina.
 Już dawno tak podekscytowanej dziewczyny nie widziałem. Ona faktycznie chyba nie wie, gdzie zmierzamy. Nie była świadoma faktu, że jest moją pomocniczką i dzisiaj jest na tyle ważna, że musi się ścigać ze mną. MUSI.
 Kiedy zobaczyłem kilka sportowych samochodów, uśmiechnąłem się, wiedząc, gdzie jestem. Jedno mogę dziękować ojcu. Mogę podziękować mu za to, że pokazał mi taki świat. Świat wyścigów, sportowych samochodów, niebezpieczeństwa. To coś, co kocham. Nie wyobrażam sobie tego, że mógłbym zostawić to, ot tak. To jest we mnie. To moje życie.
 Zatrąbiłem dwa razy, a wszyscy spojrzeli w moją stronę. Odsunęli się, a ja spokojnie mogłem podjechać do Chaz'a. Prawdę powiedziawszy, nie mogłem się doczekać, kiedy zobaczy Sam. Sam, nie wiem czemu.
- Justin...- usłyszałem cichy głosik. Spokojnie spojrzałem na dziewczynę, która miała oczy większe niż pięciozłotówki. Kiwnąłem głową, żeby kontynuowała.- Co to za miejsce?- wymamrotała. Nie odpowiedziałem, tylko zaparkowałem tam, gdzie było wolne miejsce i wysiadłem z samochodu. Obszedłem auto i otworzyłem drzwi i pomogłem wyjść Sam z samochodu.
- To, shawty, jest miejsce, w którym się wychowałem.- wyszczerzyłem się szeroko i objąłem ją ramieniem, prowadząc w stronę mojego przyjaciela.
- Ale, mówiłeś, że... I my... Ale...- zaczęła się jąkać, a wtedy przystanąłem na przeciwko niej mierząc ją wzrokiem.- Co my tu będziemy robić?- powiedziała w końcu, a ja spojrzałem na nią, jak na idiotkę.
- Jak to co? Ścigać się.
- My?- powtórzyła połykając głośno ślinę. Kiwnąłem głową. Lekko irytowała mnie ta wymiana zdań. No bo to chyba logiczne, prawda?- Ale po co ja? - jęknęła.
- Tu są takie zasady, że, żeby się ścigać, musisz mieć osobę towarzyszącą.- wyjaśniłem wywracając oczami.
- Ale dlaczego ja?- zobaczyłem jak po jej policzku spływa łza, czego zupełnie nie rozumiałem.
- Ty płaczesz? - spytałem głupkowato, a ona szybko otarła oczy i pokręciła głową.
- Coś mi wpadło do ok...
- Wcale, że nie - przerwałem jej i skrzyżowałem ręce, wyglądając jak oburzone dziecko. Zauważyłem, że wszyscy się na nas gapią, więc chwyciłem ją za nadgarstek i chowając kluczyki do kieszeni podążyłem z nią w miejsce, w którym często przebywałem z Chazem. Kiedy usiedliśmy na oponach od samochodu, Sam spuściła głowę i przygryzła wargę.- Nie pierdol i mów o co chodzi.
 Westchnęła cicho i odważyła się spojrzeć na mnie. Zobaczyłem w jej oczach smutek i ból, jakby teraz sama ze sobą walczyła.
- Nikomu nie powiem.- dodałem łagodniej, chcąc w końcu usłyszeć wyjaśnienia. Może i jestem chujem, ale dotrzymuję obietnic i nie wygaduję wyżaleń na prawo i lewo.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci, że moja mama nie żyje?- zaczęła cicho. Musiałem wytężyć słuch, żeby cokolwiek usłyszeć. Kiwnąłem głową, a ona ponownie westchnęła.- Podczas jazdy samochodem rodzice zaczęli się kłócić z mojej winy. Tata był pod wpływem alkoholu i kochał szybką jazdę, właściwie nadal kocha. Ze złości zaczął przyśpieszać i chciał wyprzedzić samochód. Mimo, że widział, że ciężarówka jedzie po przeciwnej stronie, on nie zwolnił... Jechał coraz szybciej, aż w końcu zderzyliśmy się z ciężarówką. Mama zginęła, tata ledwo wyszedł z tego żywy...
 Słuchałem tego w zupełnej ciszy. Jak na osobę, która ma wszystko w dupie - to mnie złamało. Nie wiem, czy to przez tą historię, czy przez płaczącą Sam, ale poczułem ogromne wyrzuty sumienia z powodu mojego zachowania wobec niej.
 Dla mnie każda dziewczyna, była dziwką, bo może tylko w takim towarzystwie się obracałem. Oceniam ludzi zbyt pochopnie i to samo zrobiłem z nią.
 Jednak nie jestem taki skurwielem.
- Cóż, umm... Przykro mi.- powiedziałem po chwili i podrapałem się po karku.
 Otarłem jej łzę, która spływała po policzku i włożyłem kosmyk jej włosów, za ucho.
- Przykro mi z powodu takiego ojca i straty mamy.- powiedziałem to zdanie tak szczerze jak potrafiłem.- Ale nie uciekniesz, prawda?
 Pokręciła głową.
- Obiecałam.- westchnęła, na co się uśmiechnąłem.- Jak bardzo szybko będziesz jechał?
- To zależy...- wzruszyłem ramionami.- Ale dosyć szybko.- przyznałem.
- Dobra, niech będzie już po wszystkim.- dodała niechętnie i wstała z opon.- Justin?
 Spojrzałem na nią od razu, kiedy wypowiedziała moje imię. Uniosłem jedną brew do góry, a wtedy Sam się zarumieniła.
- Dziękuję.
- Spoko.- znowu wzruszyłem ramionami.- Coś ci powiem... Ignoruj napaleńców, są nieco nietrzeźwi i będą mówili do ciebie dziwne teksty.
- Przeżyję - zachichotała, po czym ruszyliśmy w stronę mojego przyjaciela.
 Nie myliłem się, mówiąc, że ci kretyni będą mówić do niej tekstami, które były żałosne i nudne. Kiedy jednak piorunowałem ich wzrokiem, od razu się uciszali. Wiedzą kim jestem i, że nie warto ze mną zadzierać.
I bardzo dobrze.
- Bieber! - usłyszałem radosny głos mojego przyjaciela. Odwróciłem się i zobaczyłem idącego w naszą stronę Chaza.
- Yo, stary! - krzyknąłem i uścisnęliśmy sobie dłonie, po czym poklepaliśmy się po plecach. Chwyciłem nadgarstek Sam, która nie zwróciła na to uwagi i szła dalej, po czym przyciągnąłem ją do siebie.- Chaz to Sam, Sam to Chaz.
- No teraz to się stary postarałeś, o dobrą dupeczkę.- wyszczerzył się, a ja zgromiłem go wzrokiem.- Zazwyczaj brałeś jakąś stąd, skąd ta zmiana? - ciągnął dalej.
- Zamknij się.- warknąłem wzmacniając uścisk na nadgarstku Sam. Dłonią chwyciła moją dłoń, która ściskała jej nadgarstek przez co zwróciła moją uwagę. Szybko ją puściłem krzywiąc się nieco.- Przepraszam.
 Mruknęła coś pod nosem, a ja wróciłem do Chaza.
- Uważaj na słowa, stary.- warknąłem.
- Sorki, myślałem, że to kolejna.- wzruszył ramionami, na co wywróciłem oczami.- No sorry, Justin, ale dobrze wiesz, za kogo ludzie cię mają.
- Właśnie teraz zachciało ci się na takie rozmowy?- syknąłem zaciskając dłonie w pięści.
- Dobra, już jestem cicho.- uniósł ręce do góry na znak niewinności.- Lepiej przygotujcie się na niezły wyścig, bo wiesz kto do nas wpadł?
 Zastanowiłem się chwilę, po czym zmrużyłem oczy.
- Tylko mi nie mów, że...
- Tak, właśnie tak.
 Moja szczęka zacisnęła się tak mocno, jak nigdy, a kostki w dłoniach były niemalże białe. W tym momencie miałem ochotę coś rozwalić, gdyby nie dłoń Sam na moim ramieniu.
- Justin, Justin, Justin... Kopę lat, prawda?- usłyszałem ten ochrypły głos, którego tak bardzo nienawidziłem. Zacisnąłem mocno powieki, po czym je otworzył i strzepnąłem dłoń Sam z mojego ramienia. Odwróciłem się tak powoli, jak tylko potrafiłem i spojrzałem na swojego wroga.
- Jaden, tęskniłem.- spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się sztucznie.  Chłopak prychnął w mojej odpowiedzi, a na jego ohydnej twarzy pojawił się łobuzerski uśmieszek. Spojrzał na Sam, a potem na mnie.
- Niezłą dupeczkę wyrwałeś.- powiedział, a moje pięści na nowo się zacisnęły.
- Zamknij ryj, kutasie.- wysyczałem, na co on parsknął śmiechem.
- Co się denerwujesz, kochanie.- wyszczerzył się i podszedł do mnie. Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałem.
- Widzimy się na mecie, będę tam czekał, aż dojedziesz.- na moją buzię wpełzł zwycięski uśmiech, kiedy Jaden odchodził.
 Kiedy zniknął mi z pola widzenia chwyciłem nadgarstek Sam i zaprowadziłem do samochodu. Wsiedliśmy do niego i odpaliłem auto, po czym wyjechałem z "parkingu" i podjechałem pod linię startu. Zgasiłem silnik, jednak moje dłonie wciąż spoczywały na kierownicy, kurczowo ją trzymając.
- Justin?- usłyszałem cichy głosik Sam. Odwróciłem powoli głowę w jej stronę. Widziałem w jej oczach nic innego jak strach i pożałowałem, że wybrałem właśnie ją.
- Zapnij pas i nie bój się, okey?- powiedziałem ku mojemu zdziwieniu spokojnym głosem. Sam słysząc mój ton głosu rozluźniła się i posłusznie zapięła pas. Obróciłem się i wyszukałem na tylnym siedzeniu trochę alkoholu. Usiadłem z powrotem na swoim siedzeniu i wypiłem całą zawartość wódki. Zakończyłem głośnym westchnięciem i oblizałem usta. Zakręciło mi się w głowie, ale właśnie na to czekałem. Krew w żyłach zaczęła pulsować, a mi zrobiło się ciepło, dzięki czemu się uspokoiłem. Otworzyłem okno i patrzyłem ja z jednej strony podjeżdża Dave, a z drugiej Jaden, a za nimi inni. Splunąłem i zacisnąłem szczękę.
- Masz nie piszczeć, nie krzyczeć, nie drzeć się i nie ruszać, zrozumiano?- powiedziałem oschle, a Sam kiwnęła głową.- Grzeczna dziewczynka.
 Widziałem jak przełyka ślinę, kiedy między samochodami pojawiła się zgrabna blondynka z chustą w ręku. Odpaliłem silnik i rozgrzałem nieco samochód. Zauważyłem, że pozostali podeszli bliżej, ale wciąż, aby byli bezpieczni. Przepełniała mną złość i jedyne o czym myślałem to o tym, żeby rozjebać tych dwóch skurwieli.
 - Justin? - usłyszałem ponownie. Warknąłem zanim spojrzałem na Sam. Miała w oczach łzy, ale delikatnie się uśmiechała.- Masz wygrać.- szepnęła, na co się uśmiechnąłem.

~*~
Miałam trochę czasu i nabazgroliłam to. W opowiadaniu pojawił się Jaden i od razu mówię, że szybko nie zniknie :) W mojej głowie mam już dużo pomysłów i nawet wiem, jakie będzie zakończenie, ale na razie sie nie śpieszę :) Co myślicie o nagłej zmianie Justina? Nie przyzwyczajajcie się, kicie :)

Jeśli podoba Ci się opowiadanie:
- Dodaj się do obserwowanych
- Podaj swój nick z twittera w "Informowani"
- Skomentuj rozdział.
Mam do was prośbę: Jeśli możecie napisze na twitterze, na swoim fanpage'u na fb o moim blogu, obiecuję że się odwdzięczę chociażby kilkoma shoutoutami tylko napisze swojego tt :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PS. Jakiś mój czytelnik umie robić szablony na bloga? 

32 comments:

  1. Anonymous4/21/2013

    aaaaaaaaaaa az sie boje co bedzie dalej !! <3

    ReplyDelete
  2. Anonymous4/21/2013

    zajebistyyyyyyyy!!!!!!

    ReplyDelete
  3. jejku, ta cała akcja z tym wyścigiem i to wszystko. rozdział jest cudowny i nie mogłam się go już naprawdę doczekać. cały czas myślałam o Twoim opowiadaniu, jest świetne. czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i resztę wyścigu. ciekawe czy Justin wygra. życzę weny :) / @justinsladyx

    ReplyDelete
  4. Anonymous4/21/2013

    Cuuuudowne <3 Czekam na NN <3

    ReplyDelete
  5. Anonymous4/21/2013

    z każdym rozdziałem wszystko coraz bardziej się rozkręca,a ja coraz bardziej się wciągam. shipuję Jam(?) całym sercem :) / @luvbiebsswag

    ReplyDelete
  6. Jezus, ja już chcę następny :3

    ReplyDelete
  7. Gabi:)4/21/2013

    Dawaj szybciutko nexta!
    Zajebisty rozdział :D <3

    ReplyDelete
  8. Anonymous4/21/2013

    Jejku, ale boski. Kocham tego bloga! Nie mogę doczekać się nn. ♥♥ ZAJEBISTY ♥♥
    @Juliaa210

    ReplyDelete
  9. Anonymous4/21/2013

    ffjhdhd zajebisty rozdział *.* kocham to opowiadanie! już nie mogę się doczekać następnego :D

    ReplyDelete
  10. Rozjebałaś mnie po całości. No normalnie najchętniej to bym to czytała i czytała bez końca. Mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się kolejny rozdział. ;D

    P.S. Powodzenia na testach. ♥

    ReplyDelete
  11. Anonymous4/21/2013

    łooo zajebisty rozdział, wgl nie myślałam że on zabierze ją na te wyścigi. takie zaskoczenie, czekam na nn ♥

    @zxcvre

    ReplyDelete
  12. Anonymous4/21/2013

    jeju, jeju, jeju... <333 chcę więcej! więcej! więcej! <333

    hahahah xd czekam na NN :)

    @saaalvame

    ReplyDelete
  13. Ale zajebiozaaaa ♥ Szkoda, że tak długo trzeba czekać na rozdziały (ale warto! :D)

    zapraszam na: chance-purpose.blogspot.com - niedługo zaczynam pisac opowiadanie :)

    ReplyDelete
  14. ojejujejujeju ! ksjlmnxilkjgfdsertyuiolmnbvcdf *_* boskie genialne czadowe zajebiste ! awwww kochaaaam to <3 czekak na następny chce wiedzieć co się stanie na wyścigu

    ReplyDelete
  15. Justin musi wygrać ten wyścig !!!
    Twoje opowiadanie jest genialne ! Czekam na następny rozdział

    ReplyDelete
  16. Anonymous4/21/2013

    kocham twoje opowiadanie do jasnej cholery! nie mogłam przestać o nim myśleć od ostatniego razu, a co będzie teraz.. Pisz szybko następny bo nie mogę się już doczekać! ;*

    buziaki @luvmybiebs_

    ReplyDelete
  17. Świetny rozdział ♥
    Mam nadzieję, że Justin wygra i szkoda mi troszkę Sam.
    Umieram z ciekawości co będzie w następnym!

    ReplyDelete
  18. Mam nadzieję że Justin wygra ten wyścig. Świetnie, genialne opowiadanie już nie mogę się doczekać następnego :*

    ReplyDelete
  19. Anonymous4/21/2013

    Cudo! Świetnie piszesz. Kocham to opowiadanie!
    @Danger12345678

    ReplyDelete
  20. Świetny :) jak zwykle...czekam na nn.. Ja umiem robić szablony chyba...(?!)

    ReplyDelete
  21. Anonymous4/21/2013

    kocham .. czekam na nastepny :3

    ReplyDelete
  22. Anonymous4/21/2013

    uwielbiam!

    ReplyDelete
  23. nagła zmiana Justina ale nie na długo? bardzo dobrze bo wolę takie agresywnego Biebsa :D ale i tak rozdział mi się bardzo podoba, zresztą jak każdy kolejny ;)

    ReplyDelete
  24. Anonymous4/23/2013

    Strasznie wciągające.

    ReplyDelete
  25. Mało ambitna część mojego pierwszego komentarza tutaj: SDFGHJKLKJHGFDRFTGHJUHGBJKMLJUIYGHBJMKLIUYGTFRDESXDFCGVBHJNLKMJUYGVHBJLKMOIUYGVBHJKMLASDFGHJKLASDFGHJKLJHGFDSDFGHJKLJHGFDG

    Moja nieco bardziej ambitna część komentarza: Wpadałam tutaj przypadkiem chyba trzy dni temu, przeczytałam wszystko, a potem zgubiłam adres ;___; (to takie typowe dla mnie), dzisiaj ktoś go zareklamował na jakimś blogu i praktycznie zakrztusiłam się herbatą, że jednak na nowo odnalazłam to opowiadanie. Chyba każda z nas ma słabość do Justina chuja, to nie jest normalne, ale co z tego xD To co tworzysz jest strasznie wciągające, wybrałaś chwytliwą tematykę za co masz ogromniastego plusa. Nie wiem czemu ale Lucy Hale nie pasuje mi na "wygląd" Sam, ale to nie jest w sumie ważne. Gdybyś chciała to z chęcią spróbuję wykonać dla Ciebie jakiś szablon, choć nie będzie on prosty, wystarczy, że spojrzysz na to co znajduje się u mnie na blogu ;) Pozdrawiam, czekam na ósemkę *,* BUZIAKI! :)

    [reckless-dreams.blogspot.com]
    @wind_kisser

    ReplyDelete
  26. Anonymous4/24/2013

    Cuuuuudowny

    ReplyDelete
  27. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  28. Cześć, chcę cię zaprosić na nowego bloga, który dopiero startuje. Prosiłabym cię także, jeżeli to oczywiście możliwe- żebyś poleciła mojego bloga w najnowszym poście. CHANCE-PURPOSE.BLOSPOT.COM / Dziękuję ♥

    P.S.- Świetne jest to opowiadanie i nie mogę uwierzyć, że to nie jest jakieś tłumaczenie ;) No, ale w końcu Polak tez potrafi, nie? :D

    ReplyDelete
  29. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM. ♥ /@Insaaanity

    ReplyDelete
  30. Anonymous5/04/2013

    Baaaardzo podoba mi się to co czytam! Na prawdę jesteś w tym świetna. Niestety mam taka manię i wydaje mi się, że jest w tym tekście sporo powtórzeń i nie zawsze rodzaj zgadza się z płcią osoby wypowiadającej zdanie. Ale poza tym na prawdę.... GENIALNE! Oby tak dalej :)

    ReplyDelete
  31. Anonymous6/20/2013

    Loooove! :D- @JullkaS

    ReplyDelete