- Z tobą są tylko kłopoty! - warknął ojciec i przycisnął mnie mocno do ściany. Wyprostował dłoń i przycisnął ją do mojego policzka zostawiając czerwony ślad. Szybko złapałam się za policzek, a z ust wyrwał mi się błagalny krzyk, kiedy ojciec wymierzył cios jeszcze raz. Skuliłam się pod ścianą chowając głowę w dłoniach. Nienawidziłam ojca i chciałabym, aby umarł... Nic dla mnie nie znaczy.
- Nienawidzę Cię, suko! - warknął, a ja poczułam jak po policzkach spływają mi łzy.- Nie rozumiem za jakie grzechy musiałaś się urod...
Nie dokończył, ponieważ ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Wiedziałam kto to. Wiedziałam, że to Justin.
- Otworzysz drzwi i powiesz, że jest wszystko w porządku. Nie zapomnij dodać, żeby wypierdalał, a później jak grzeczna dziewczynka pójdziesz do pokoju - zarządził i opuścił przedpokój, w którym się znajdowaliśmy.
Justin uporczywie stukał w te drzwi. Właściwie to po co on tu przyszedł, skoro nie powinno go to obchodzić? Wstałam z podłogi i szybko się otarłam z kurzu, którego zapewne i tak nie było. Podeszłam do lusterka i wytarłam łzy, oraz przeczesałam włosy nakładając na twarz sztuczny uśmiech. Podreptałam pod drzwi i lekko je uchyliłam wystawiając głowę.
- Coś się stało?- spytałam zmieniając ton głosu. Byłam w takie rzeczy dobra, odkąd skończyłam 10 lat, a mama zmarła ojciec się zmienił. To co zaczął mi robić zmieniło mnie i przez to musiałam nauczyć się "grać".
Justin spojrzał na osobę za moimi plecami. Zapewne obserwował mojego ojca, który na pewno się nam przyglądał.
- Wypadła ci pomadka - mruknął i oddał mi ją. Zdziwiło mnie to, bo nie przypominam sobie, żeby mi wypadła.
- Och, dziękuję - wysiliłam się na chichot i wzięłam ją.
- Poza tym słyszałem jak krzyczysz, wszystko w porządku?- spytał o wiele ciszej, kiedy usłyszał jak ojciec idzie do salonu.
- Tak... Po prostu widziałam pająka... Zresztą nie ważne - machnęłam ręką i zachichotałam.
- Dziwnie się zachowujesz - przymrużył oczy, po czym je wywrócił.- Zresztą co mnie to.
- No właśnie, co cię to obchodzi - powiedziałam cicho chcąc, żeby już poszedł. Chyba to wyczuł, bo trochę się cofnął wyjmując kluczyki od samochodu.
Mruknął coś pod nosem i nic nie mówiąc odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego czarnego SUV'a.
- Umm... Justin?- powiedziałam ledwo słyszalnie, jednak Jus zdołał usłyszeć, ponieważ odwrócił się w moją stronę.- Nie przyjeżdżaj po mnie - szepnęłam przygryzając wargę. Przez chwilę przeleciał przeze mnie strach, gdyż miałam wrażenie, że rzuci się na mnie z pięściami nie przyjmując odmowy. Czasami nie rozumiem, dlaczego takie mam o nim zdanie.
- Dlaczego? - zdziwił się.
Bo boję się ojca?
Bo boję się Ciebie?
Bo wiem, że wszyscy jesteście tacy sami?
- Nie mogę - odparłam w głowie wymyślając już jakieś dobre kłamstwo.
- Pięć minut temu chciałaś iść - burknął wyraźnie niezadowolony z mojej nagłej zmiany.
- Nie mogę - westchnęłam udając, że jest mi z tego powodu przykro. Justin poprawił swoje i tak idealnie ułożone włosy i potarł palcami nos.
- Mam to w dupie - warknął tak nagle, że podskoczyłam przestraszona. Nie mówiąc nic więcej odwrócił się i poszedł do swojego samochodu, po czym wsiadł do niego i od razu odjechał. Poczułam ogromne wyrzuty sumienia, bo widać, że nie był zadowolony z tego. Ale mówiąc, że nie mogę iść nie kłamałam. Nie chciałam się narażać tacie, mimo, że wiem, że tak musi być. Tak musi być, kiedy wracam ze szkoły, ze spotkania, z imprezy do domu, a ojciec czeka na mnie z pasem, lub po prostu dłonią...
Perspektywa Justina
No kurwa mać. Zrobiło mi się jej cholernie szkoda, kiedy wypomniała mi, że jej mama nie żyje. Nie miałem pojęcia, a gadałem tak, bo byłem wściekły. Ale teraz znowu mnie wkurwia. To ja podałem rękę na zgodę, żeby mieć tamtą "kłótnię" za sobą. Z dobroci chciałem zabrać ją nawet na jakąś dobrą imprezę, ale nie, ona musiała się wykręcić. Zapewne będzie siedziała w domu i gówno robiła. No bo co może robić taka zwykła i nudna dziewczyna jak ona? Znam ją ze szkoły i wiem, że jest jedną z tych, które dobrze się uczą. Pomińmy fakt, że nawet nie wiedziałem jak ma na imię, ale to świadczy tylko o tym, że mnie nie interesowała. No przepraszam, kujonki odpadają. Są nudne, cholernie inteligentne (co z drugiej strony jest pociągające) i jeszcze raz nudne. Właściwie to nie rozumiem ludzi, którzy jedynie co potrafią robić to siedzieć na książkami i nie mieć życia towarzyskiego. Z książek nie nauczysz się nic o życiu. Życie potrafi dać ci takiego kopa w dupę, że nie będzie cię obchodziły żadne zasrane książki. Los bywa okrutny, ale czasem zaskakuje. Chciałbym, żeby ten pieprzony los mnie zaskoczył, pozytywnie. Żebym w końcu miał powód, żeby szczerze się uśmiechnąć. Tak się zastanawiam... Gdyby nie mój cholerny ojciec to nie byłbym taki jaki jestem. Chociaż nie narzekam na życie. Wieczne imprezy, laseczki, które same pchają mi się do łóżka i dużo ubawu. Szkoła jest nie potrzebna.
Dźwięk dzwonka wydobywającego się z telefonu wyrwał mnie z zamyśleń. Jęknąłem przeciągle i wyszukałem telefon w kieszeni, nadal panując nad pojazdem. Na moje szczęście światło zmieniło się na czerwone, więc nie muszę się przejmować psami, które w każdej chwili mogą mnie złapać. I tak mam u nich przesrane, więc jakieś chujowe mandaty tylko mi zaszkodzą.
- Yo - mruknąłem do telefonu, kiedy odebrałem połączenie.
- Cześć, stary - usłyszałem wesoły głos mojego przyjaciela.- Co robisz?
- Oprócz tego, że zapierdalam do domu to nic - westchnąłem. Przez Sam musiałem siedzieć w domu i grzać dupsko. To znaczy mógłbym iść na imprezę, nawet teraz, ale zaraz zleci się kilka napalonych dziewczyn, które będą się do mnie dobierać. Nie, dziękuję.
- Nasz Bieber dzisiaj nic nie robi?- Chris zachichotał głośno, przez co warknąłem do telefonu.- Żartuję tylko, wyluzuj.
- Dobra, Beadles czego chcesz - syknąłem ruszając do przodu, ponieważ pojawiło się zielone światło.
- Zwolnij, kochanie - zaśmiał się zapewne słysząc jak przyśpieszam autem. Nie lubiłem wolnej jazdy, nic nie mogę na to poradzić.- Jeśli ci się nudzi, to wbijaj do mnie, bo za godzinę będzie tutaj drugi projekt x.
- Twoje imprezy zawsze chujowo się kończą, a nie tak zajebiście jak w Projekt X.- zauważyłem wywracając oczami i zakręciłem samochodem.
- Właśnie, że nie! - oburzył się, przez co cicho się zaśmiałem.- To wbijasz?
- Będę za dziesięć minut, coś przywieźć? - zapytałem z czystej uprzejmości.
- Narkotyki mam, alkohol również. Jeśli możesz przywieź dla mnie i dla siebie jakąś dobrą dupeczkę, bo trzeba się wyluzować przed jutrem.- niemalże czułem jak właśnie się uśmiechał.- I coś do żarcia.
- W takim razie będę za jakieś 20 minut.- poinformowałem go i żegnając się rozłączyłem się. Jutro ja i Chris mamy cholernie ciężki dzień. Nienawidzę swojej pracy, ponieważ jest nudna i beznadziejna, ale nie mam wyboru. To wszystko przez ojca.
Zajechałem do sklepu i zakupiłem kilkanaście paczek chipsów, jakieś ciasteczka i kilka popcornów, oraz kilka pepsi. Chociaż i tak to nie będzie potrzebne, bo każdy nażre się zielstwa lub innych pierdół, ale zawsze ktoś się znajdzie głodny. Zakupy spakowałem do bagażnika i podjechałem pod jakiś klub, gdzie seksowne dziewczyny zawsze się kręciły.
Widząc trzy piękne i gorące dziewczyny uśmiechnąłem się łobuzersko wiedząc, że ja nigdy się nie mylę. Zajechałem na pobocze, a panienki odwróciły się w moją stronę mierząc mnie wzrokiem. Wyjąłem z kieszeni papierosa oraz zapalniczkę i zapalając szluga otworzyłem drzwi od auta po czym opierając się o nie spojrzałem na dziewczyny.
- Witam miłe panie, jesteście zajęte?- spytałem, a one uśmiechnęły się i pokręciły głowami.- To wskakujcie, jedziemy na inną, lepszą imprezę - dodałem, a one bez zastanowienia wsiadły do samochodu. Obok mnie usiadła piękna blondynka, która nie spuszczała ze mnie wzroku. Dobrze, dobrze, będziesz pierwsza, kochanie.
Odpaliłem silnik i słuchałem jak lekko upite dziewczyny coś śpiewają, po czym sam przyłączyłem się do nich. Kiedy zajechałem do domu Chrisa impreza trwała w najlepsze. Było co najmniej do tysiąca osób, wtedy tez dałem sobie sprawę, że mój przyjaciel nie żartował mówiąc, że to będzie drugi Projekt X. Wysiadłem jako pierwszy zadowolony z widoków przede mną (czyli seksowne dziewczyny z odsłoniętym dekoltem, bądź pupą). Otworzyłem drzwi najpierw dla tych dwóch, które kiedy wysiadły pokazałem im Chrisa. Niech stary się cieszy i zaliczy dwie naraz. Ja się zabawię z tą blondyneczką.
Podszedłem do jej drzwi i otworzyłem je wyciągając rękę, którą natychmiast chwyciła i z moją pomocą wysiadła z samochodu. Z bagażnika wziąłem zakupy i zamykając autko poszliśmy do środka. Przywitałem się z kilkoma osobami, a na końcu z Beadlesem. Położyłem siatki i razem z Natashą (ta blondynka) poszliśmy do baru. Wzięliśmy po szklance whiskey i od razu wypiliśmy.
Pół godziny później dziewczyna nie była w stanie sama stać o własnych nogach, więc wykorzystałem tę chwilę i poszliśmy na górę. Wziąłem ją na ręce, ponieważ dojście do pokoju sprawiało jej wiele problemu, a mnie zaczynało to denerwować. Było dziesięć pokoi, a tylko jeden był wolny. Nikt się nie obija, widzę. Nogą pchnąłem drzwi i tak samo je zamknąłem. Rzuciłem dziewczynę na łóżko.
- No to nie traćmy czasu, shawty - wymruczałem do jej ucha, a ta cicho zachichotała.
Perspektywa Sam.
- Wychodzę! - usłyszałem donośny głos mojego ojca. Kiedy nie usłyszał ode mnie odpowiedzi dodał, że jestem suką i trzasnął drzwiami zabierając ze sobą tą swoją dziewczynę. Gdybym wiedziała, że będzie dzisiaj wychodził to nie odwołałabym tego spotkania. Teraz zostaje mi jakaś książka i noc spędzona przy niej.
Ubrana byłam w długą bluzę oraz spodnie od piżamy. Na nogach miałam nałożone moje ciapy, a włosy spięte były w wysoki kok. Uwielbiałam tak chodzić, zwłaszcza kiedy nie miałam nic innego do roboty. Zbiegłam na dół i nastawiłam sobie wodę na herbatę. Usiadłam na ladzie i myśli krążyły wokół jednej osoby. Justin. Podskoczyłam kiedy z moich rozmyślań wyrwał mnie czajnik, który uporczliwie gwizdał. Szybko wyłączyłam ogień i zalałam wrzątek do kubka. Nasypałam dwie łyżeczki cukru i wymieszałam po czym zadowolona wróciłam do pokoju.
- Killer! - zawołałam swojego labradora, który po kilku sekundach siedział w moim pokoju machając wesoło ogonem. Killer był wyjątkowo mądry. Wystarczyło mu powiedzieć, żeby sam wrócił do domu, bądź poszedł się "przewietrzyć" a on, jako posłuszny pies robił to. - Idziemy na spacerek?- spytałam pupila, który oblizywał moją dłoń.- To poczekaj - zachichotałam i upiłam łyk herbaty po czym wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam szare dresy, które natychmiast nałożyłam. Głęboko w szafie miałam rolki, które od czasu do czasu nakładałam wychodząc z psem na spacer. Tym razem postanowiłam je wziąć. Wypijając herbatę chwyciłam słuchawki w jedną dłoń, a drugą trzymałam rolki. Zgasiłam światło i zbiegłam na dół. Nałożyłam rolki i zaczepiając Killer'a na smyczy wyszłam z mieszkania zamykając go.
Jeździłam dłuższy czas, a w uszach dudnił mi dubstep. Kiedy byłam w jakiejś okolicy puściłam Killer'a, który od razu zaczął biegać i skakać. Wzięłam patyk i rzuciłam go w przeciwną stronę. Obróciłam się i wjechałam na kogoś tracąc równowagę. Zdjęłam słuchawki. Szybko się ogarnęłam i spojrzałam na osobę. Zamarłam widząc go. Justin.
- Proszę, proszę... Kogo my tu mamy - powiedział podniesionym głosem obejmując w talii jakąś blondynkę. Nie chwalił się, że ma dziewczynę.
- Umm.. Cześć - mruknęłam cicho zdając sobie sprawę gdzie jestem. Znajdowałam się obok domu niejakiego Chrisa, największego imprezowicza ze szkoły. Cholera.
- Coś wspominałaś, że nie możesz nigdzie iść - jego ton stał się surowszy. Spojrzał na blondynkę, która mierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Wyszłam z psem - wyjaśniłam spokojnie, a on w odpowiedzi prychnął.
- Pierdolenie - warknął i pocałował w skroń dziewczynę.- Natasho, kochanie idź do samochodu.
- Już idę - uśmiechnęła się głupkowato. Och, proszę Cię dziewczyno. Litości.
- To... Na razie - powiedziałam do Justina, kiedy dziewczyna usiadła w samochodzie poprawiając swój makijaż. Odwróciłam się i chciałam ruszyć w drogę, kiedy Bieber złapał mój nadgarstek. Pociągnął mnie w swoją stronę, a ja ledwo wyrabiając przez te cholerne rolki niemalże się wywróciłam.
- Nie skończyłem - syknął, a jego oczy momentalnie pociemniały. Dzięki rolkom byłam prawie twarzą w twarz z nim, więc nie musiałam unosić twarzy do góry.
- Ale ja tak - powiedziałam spokojnie lekko się wycofując. Cmoknęłam wołając psa, który po kilku sekundach się zjawił merdając ogonem. Ścisnął mocniej mój nadgarstek, przez lekko się skuliłam.- Puść, to boli.- jęknęłam, kiedy nie puścił nadgarstka.
- Słuchaj, dziwko - warknął przybliżając się do mnie. Znowu....- Jestem miły i zapraszam Cię, żebyś gdzieś wyszła, a ty zachowujesz się jak ostatnia kurwa i mnie spławiasz!
- Słuchaj, kurwą jest twoja laseczka - wskazałam palcem na samochód.- Jest różnica między mną a nią.- dodał i wzięłam głęboki oddech.- I nie spławiłam Cię, gdybym wiedziała, że ojciec gdzieś wyjdzie ze swoją dziewczyna to bym poszła! - wybuchnęłam machając jedną ręką, bo druga wciąż była mocno ściśnięta.
- Co tatuś nie pozwala ci wychodzić? Córeczka tatusia? - prychnął. O co on się w ogóle mnie czepia.
- Nie do końca - burknęłam pod nosem siłą wyrywając nadgarstek z jego uścisku.- Puszczaj do jasnej cholery!
Jego dłoń ścisnęła się jeszcze mocniej, druga zaś powędrowała do mojej szyi, którą lekko ścisnął.
- Coś chyba wspominałem o zachowaniu przy mnie! - warknął tak ostro, że aż się wzdrygnęłam. Wyprostowałam się czując, że zaschło mi w gardle. Wspomnienia z wcześniejszych lat powróciły.
- To twoja córka, Henry!- krzyknęła mama, rozpaczliwie próbując odsunąć tatę ode mnie. Kiedy podeszła do mnie, dostała w policzek od taty i szybko się wycofała. Zaczęła płakać widząc, jak tata wymierza mi cios w policzek. Krzyknęłam z bólu, a łzy zamazywały mi obraz. Tak było codziennie, ze mną i mamą. Najwidoczniej tak musi być...
- Kurwa mać, Sam! - krzyknął przenosząc dłoń z szyi na ramię i lekko mnie potrząsając. Killer warczał cicho na Justina, ale go uciszyłam.
- Killer, do domu - wydałam polecenie, a mój pies szczeknął dwa razy po czym pobiegł w stronę domu. Starałam się nie rozpłakać przypominając sobie tamten dzień. To był pierwszy dzień, kiedy ojciec mnie i moją mamę uderzył. To od tamtej pory regularnie nas bił. Od tamtej pory wyzywał mnie od najgorszych i życzył mi śmierci. To tego dnia po raz pierwszy go znienawidziłam...
________________________________________________________________________
- @eloziomek - nie chodziło mi o Ciebie, twój komentarz akurat strasznie mnie wzruszył. To miłe kiedy ludzie po tak krótkim czasie twierdzą, że to będzie dobre opowiadanie - to motywuje. Poza tym wielkim komplementem jest kiedy ludzie go porównują do Dangera, bo jak wspomniałam - wzoruję się na nim, był jeden komentarz w którym było czuć naprawdę dużo... takiego zniechęcenia z powodu, że to jest "podobne" do Dangera.
- Chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze, to kochane, kiedy mam tylu czytelników! <3
- Zawstydzacie mnie pisząc, że to naprawdę fajne opowiadanie. Miałam taką nadzieję.
- Rozdziały będą dodawany co 2/3 dni, więc błagam nie bądźcie upierdliwi i nie pytajcie co godzinę, kiedy kolejny rozdział, czytajcie aska i jak już to tam zadawajcie pytania odnośnie opowiadania: ASK.
- W zakładce "Bohaterowie" są dodawani inni bohaterowie, dodałam już Chrisa i Chloe :)
- Jeszcze raz spytam: Chcecie zakładkę "Pytania do bohaterów"? Będziecie mogli tam pytać Chrisa, Chloe, Sam czy Justina o co będziecie chcieli :P
- Mój twitter to: @thisswagrauuhl jakby ktoś chciał się skontaktować tam ze mną.
- Zwiastun opowiadania jest w drodze, więc wyczekujcie go :)
- Nie pytajcie się na twitterze, czy będę was powiadamiać, bo zapominam o Was. Podawajcie twittery w zakładce "Informowani"
- CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Genialny rozdział :3 Nie mogę się doczekać następnego, ale wiem, że nie można nikogo popędzać, bo sama piszę bloga :D
ReplyDelete@NickiDonut
skghSL:HdslRJmdh;nRLMHB:SRKHBJM>Skfskldgksldglgsdlksdjkgjsslglgs KIEDY NASTĘPNY? :OOOOOOOOOOOO w najlepszej akcji musialas skonczyc? NO NIE MOGE haha :D ej mam nadzieje ze to bedzie trwalo dosc dlugo te ich pogrywki. to slodkie :D / shazzus :D
ReplyDeleteNic dodać, nic ująć jest zajebiście.
ReplyDeleteJak zaczęła wspominać ten dzień kiedy ojciec zaczął ją bić i wgl to, aż mi się łzy w oczach pojawiły.
Uwielbiam to Twoje opowiadanie i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. :)
świetne, idealne, jestem cholernie ciekawa co będzie dalej ♥
ReplyDeleteHistoria sam bardzo mnie poruszyła. Były momenty, w których miałam łzy w oczach. Aczkowliek, tak jak napisałam wcześniej, trochę zniesmaczają mnie wyzwiska Justina w kierunku Sam. No cóż, mam nadzieję że twoje opowiadanie szybko się nie skończy :)
ReplyDeleteto opowiadanie jest perfekcją. jestem strasznie ciekawa co będzie dalej ;) wkurza mnie Bieber, bo ją wyzywa, no ale chyba o to chodzi w tym opowiadaniu. czekam na kolejny <3
ReplyDeletegenialne opowiadanie. ale sie w nie wkręciłam, nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. :3
ReplyDeleteSuper !
ReplyDeletewstałam rano i zabrałam się za czytanie twojego bloga i nie żałuję :D lubię Justina w roli bad boy'a ;)
ReplyDeleteCzekam na kolejny :D
ReplyDeleteŚwietny ! :*
ReplyDeletehttp://becauseofyou-jb.blogspot.com/
@biebergirl_001
Wszystko jest idealnie...kocham to! niecierpliwie czekam na następny! <3
ReplyDelete@luvmybiebs_
kcjsndkjlcnlsjol <3 genialne ! jeszcze zakończenie w takim momencie... nooo weź xd
ReplyDeleterozdział świetny ;3 tyle emocji ;D
ReplyDeletejestem strasznie ciekawa przeszłości Sam ;)
Świetne naprawdę bardzo mi się podoba :D
ReplyDeletetrafiłąm tutaj przypadkiem, ale an pewno zostanę na dłużej. ludzie mają rację próbując to do Dangera, ale jest naprawdę świetne i myślę, że spokojnie może mu dorównać :)
ReplyDeleteswojego twittera, zaraz zostawie w zakładce 'informowani', ale chciałabym również zaprosić cię do siebie. piszę o Justinie, właściwie dopiero zaczynam, a nóz ci się spodoba :) {cheat-past.blogspot.com}
+ dodaje do linków :)
yeeeah, bardzo mi się podoba to opowiadanie:D
ReplyDeleteczytam dużo opowiadań i Twoje w 100% jest jednym z najlepszych :))
i tak, zgodzę się z tym, że strasznie przypomina Dangera, ale fabuła jest inna i to będzie ciekawe doświadczenie czytając tego bloga :
czekam na następny z niecierpliwością *.*
+ mogłabyś mnie powiadamiać na twitterze o nowych rozdziałach? mój nick to @roks_m ♥
moglabys informowac mnie na twitterze ;) o nowym rozdziake? @feraveto
ReplyDeletemasz talent :) z niecierpliwoscia czekamy na kolejne rozdzily ... z tlailera wydaje sie byc to na serio zajebiste opowiadanie :)
ReplyDeletepodoba mi się bardzo ;d mam nadzieje, że szybko dodasz kolejny :)
ReplyDeleteWspaniały, czekam na kolejny! :3
ReplyDeletewow boski blog !!!!!!!!! informuj mnie o nn na twitterze @maja378
ReplyDeleteAA boski <3 Jezu ojciec Sam to chuj, szkoda że jej mama nie żyje :( Czytam kolejn rozdział <3- @JullkaS
ReplyDelete