__
Kiedy pytanie Justina doszło do moich uszu po raz drugi, przełknęłam cicho ślinę i spojrzałam na niego, po czym odwróciłam głowę. Wpatrywał się we mnie uparcie i wiedziałam, że jeśli będę także na niego się patrzyła, on zobaczy w moich oczach, że kłamię, lub próbuję coś ukryć. A nie chciałam, żeby wiedział o tym, że Jason mnie uderzył. Wolałam to zachować, bo wiem, jakby zareagował Justin. Nie byłam pewna, że jest nieco nieobliczalny, dopóki nie spotkaliśmy się przy linii startu.
- Odpowiedz mi.
W jego głosie słyszałam szorstki ton głosu, co wskazywało na to, że nie był zadowolony. Nie chciałam mu odpowiadać, ale wiedziałam, że zaraz straci nad sobą panowanie i kto wie co zrobi.
- Nic.
- Co?
- Nic mi nie zrobił - powiedziałam i w duchu ucieszyłam się, że mój głos był normalny i przede wszystkim spokojny. Jedyne czego by mi brakowało, to fakt, iż mój głos się załamał, a on zażądałby prawdy. Nigdy nie powiem mu prawdy, wystarczy, że przed chwilą omal go nie zabił.
Prawdę powiedziawszy to nie byłam zła na Jasona, za to co zrobił. Nie wiem, może jest to spowodowane tym, że ojciec bije mnie regularnie, więc to nie wywołało u mnie jakiegoś szoku, zaskoczenia, czy coś? Po prostu tak musi być.
- Nie wierzę ci.
Nie wiem jak długo nie rozmawialiśmy, ale szacuję, że prawie całą drogę. Kiedy jego głos dobiegł do moich uszu lekko drgnęłam wyrwana z własnych rozmyślań.
- Ja tobie też nie wierzę - szepnęłam. Mimo, że moja głowa było odwrócona, to kątem oka mogłam zauważyć, że spogląda na mnie, a potem zaciska dłonie na kierownicy.
- Dlaczego?
- Nie wierzę nikomu.
To nie było kłamstwem. Naprawdę nikomu nie ufam, nie potrafię. Mój ojciec wykończył cały mój limit zaufania. Nie wiem jak to jest ufać komukolwiek, jedyną osobą, której ufam i ufać będę jest moja mama. Nigdy mnie nie zawiodła i wiem, że nawet jeśli jej już tu nie ma, to mogę jej ciągle wierzyć.
Kiedy nie odpowiedział, wiedziałam, że albo dał sobie spokój, albo analizuje to co mu powiedziałam.
Westchnęłam cicho i oparłam głowę o oparcie w fotelu. Odwróciłam głowę tak, abym mogła patrzeć przez okno na mijające drzewa, lub samochody. Droga strasznie się dłużyła, a ja robiłam się coraz bardziej senna.
Justin
Kiedy Sam wciąż się nie odzywała, przez głowę przeszła mi myśl, że może się po prostu obraziła? Ale to chyba trochę nie w porządku, kiedy ja ją ratuję, a ona najzwyczajniej w świecie się obraża. Poza tym, źle chyba odebrała moje słowa "Nie wierzę Ci", bo niemalże natychmiast odpowiedziała mi tym samym. Prawda jest taka, że jej ufam i nie skąd się to wzięło, ale jestem pewien, że cokolwiek jej powiem, ona nie rozgada temu nikomu. W sumie, jeśli by cokolwiek powiedziała, to pożegnałaby się z życiem.
Westchnąłem cicho. Ostatni raz ją przepraszam.
- Umm.. Sam? Słuchaj, przepraszam. To nie tak, że ci nie wierzę, po prostu...- urwałem i po chwili dodałem, kiedy wypuściłem powietrze z ust.- Mam wrażenie, że nie mówisz mi prawdy.
Nic. Zero odpowiedzi.
Spojrzałem na nią nieco zdenerwowany faktem, że wcale mi nie odpowiedziała. Coraz bardziej zaczynała mnie irytować.
- Odpowiedz mi - warknąłem i kiedy się przyjrzałem zauważyłem, że ma zamknięte oczy.
Bieber to kretyn. Te trzy słowa przemknęły przez mój umysł, a ja miałem ochotę mocno pacnąć się w czoło. Mogłem domyślić się, że dziewczyna usnęła.
Nie mogę jej zawieść do domu, bo nie miałbym jak ją zanieść do pokoju, a za dużo bym ryzykował, gdybym miał iść przez główne drzwi. Obudzić też jej nie obudzę, bo jest zbyt słodka.
Zatrzymałem nagle samochód, przez co trochę nas odrzuciło do przodu. Zakręciłem samochodem i po chwili znajdowałem się na zupełnie innym pasie.
*
Zaparkowałem na podwórku mojego domu, po czym wyszedłem z samochodu i go obszedłem. Otworzyłem drzwi od strony brunetki i ostrożnie chwyciłem jedną dłonią jej nóg, a drugą położyłem na jej plecach i powoli ją uniosłem, po czym wyciągnąłem z samochodu. Sam wymamrotała coś pod nosem i przez sen zarzucił rękoma na moją szyję i wtuliła głowę w zagłębienie mojej szyi, kiedy objąłem ją w pasie i lekko podrzuciłem, żeby wygodniej było mi ją nieść. Nogą zamknąłem drzwi i przycisnąłem guziczek, w kluczykach, które trzymałem w dłoni. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk i wiedziałem, że samochód jest już zakluczony. Obróciłem się i ze spokojem podszedłem do mieszkania. Łokciem nacisnąłem na klamkę i ją przydusiłem, przez co drzwi się otworzyły. Od razu do moich nozdrzy dobiegł cudowny zapach cynamonu, co oznaczało, że mama zrobiła ciasto. Nie zdziwiło mnie, kiedy nie zauważyłem wychodzącej z pomieszczenia matki, żeby mnie przywitać. Dziwił mnie jedynie fakt, że jest grubo po pierwszej w nocy, a moja mama piecze ciasto.
Zamknąłem drzwi lekkim trzaśnięciem po czym zdjąłem buty, które niechlujnie rzuciłem obok szafki z butami. Wbiegłem po schodach i skierowałem się do mojego pokoju. Położyłem Sam na moim łóżku, kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu. Położyłem na nią koc i schowałem opadający na jej czoło kosmyk za ucho, po czym wróciłem się do kuchni.
- Cześć.
Kiedy mama usłyszała mój głos lekko podskoczyła i zaskoczona na mnie spojrzała.
- Cześć, synku - odpowiedziała cicho i powróciła do ciasta, które ozdabiała.
- Wiesz, że jest po północy? - spytałem i podszedłem do niej opierając się o blat stołu. Nie odpowiedziała, tylko dokończyła dekorowanie ciasta po czym gotowe schowała do lodówki. Zdjęła fartuch, który towarzyszy jej od dobrych dziesięciu lat i powiesiła je. Dopiero wtedy raczyła na mnie spojrzeć.
- Tak, wiem. Musiałam skończyć ciasto - odparła, jakby to była najbardziej oczywista rzecz.
- O tej porze?
- Od kiedy się tak martwisz o własną matkę? - spytała szorstko, zupełnie ignorując moje pytanie. Zmarszczyłem brwi zaskoczony, jej pytaniem, po czym westchnąłem głośno.
- Od zawsze.
- Jakoś mi się nie wydaje.
- Mamo...
- Jest już późno, Justin. Idź spać - westchnęła i poklepała mnie po ramieniu po czym wyszła z kuchni.
Przetarłem powoli włosy swoją dłonią i podszedłem do lodówki, którą otworzyłem. Wyjąłem z niej karton mleko i nie fatygując się po szklankę napiłem się z kartonu. Odłożyłem mleko na miejsce i trzasnąłem drzwiczkami od lodówki. Zgasiłem światło w kuchni i po ciemku wbiegłem po schodach. Wchodząc do pokoju upewniłem się, że Sam śpi i podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem bokserki i szare spodnie dresowe. Wchodząc do łazienki zdjąłem spodnie i skórzaną kurtkę z koszulką. Wszedłem pod prysznic i poczułem ulgę, kiedy gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele. Zmyłem krew z moich pięści, która zdążyła już zaschnąć, a następnie wtarłem w włosy szampon o cytrynowym zapachu. Spłukałem wodę, która spłynęła po mnie i spadała na podłoże prysznica. Zakręciłem wodę i wyszedłem spod prysznica, po czym chwyciłem fioletowy, miękki ręcznik i zawiązałem go na biodrach. Podszedłem do umywalki i umyłem starannie zęby, a kiedy byłem już suchy nałożyłem bokserki i dresy. Otworzyłem drzwi od łazienki i wyszedłem z pomieszczenia. Chłód owiał mój nagi tors, przez co delikatnie zadrżałem. Przetarłem wilgotne włosy i podszedłem do łóżka. Sammy zdążyła zająć część łóżka, więc podnosząc ją przeniosłem na jedną stronę, a drugą zająłem ja.
Sam
Zamknęłam oczy, kiedy otworzywszy je nie zobaczyłam nic oprócz oślepiającego mnie słońca, którego promienie wdzierały się przez okno. Uniosłam rękę i przyłożyłam dłoń do czoła, dając cień swoim oczom. Otworzyłam je ponownie i usiadłam na łóżku rozglądając się po pomieszczeniu. Zdawał mi się inny niż mój pokój i dopiero po chwili dotarło do mnie, że jest to pokój Justina. Ale, co ja tu robię? Ocknęłam się, kiedy usłyszałam moje imię. Obróciłem głowę i zobaczyłam śpiącego Justina, który jedną dłonią obejmował mnie w pasie. Szczerze, to nie poczułam jego ręki. Uśmiechnęłam się widząc, jak jego włosy są ułożone we wszystkie strony świata, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Wyglądał tak niewinnie, tak normalnie. Chwyciłam jego dłoń, która na moment zacisnęła się na moim pasie i zobaczyłam zaczerwienione kostki. Przyjrzałam się im dokładniej.
- Co robisz? - wychrypiał chłopak, który musiał się przed chwilą obudzić.
- Zrobiłeś sobie krzywdę - spojrzałam na niego i pokazałam mu jego dłoń.
- No i co z tego? - spytał, a chrypka wciąż go nie opuszczała. Próbowałam nie okazywać tego, że podoba mi się jego głos z rana, więc wywróciłam oczami.
- Umm.. Nic - westchnęłam i puściłam jego dłoń.- Co tutaj robię?
Usiadł na łóżku i dłonią przeczesał swoje włosy, które od razu zdążyły się ułożyć. No prawie się ułożyły. Przetarł oczy, próbując przyzwyczaić się do światła, tak jak ja przed chwilą i spojrzał na mnie.
- Usnęłaś w samochodzie, a nie chciałem cię budzić - wzruszył ramionami. Jego głos stawał się normalniejszy, a chrypka zmalała. Próbowałam ignorować fakt, że Justin siedział obok mnie bez koszulki. Co jak co, ale dużo musiał ćwiczyć na siłowni.
- Czego mnie nie obudziłeś? - spytałam.- Zaniosłeś mnie tutaj?
- No raczej - spojrzał na mnie, jakby moje pytanie było co najmniej dziwne.- Nie chciałem cię budzić, bo...- zaciął się na chwilę myśląc nad odpowiedzią.-... bo widać było, że jesteś strasznie zmęczona.
Zaśmiałam się i zrobiłam minę w stylu "pierdol, pierdol ja posłucham". Założyłam kosmyk włosów za ucho, które od razu spadło. Powtórzyłam tę czynność kilka razy, aż w końcu się poddałam. Poczułam ciepłą dłoń Justina, która opuszkami palców chwycił owy kosmyk włosów i włożył mi za ucho. Zachichotał cicho i triumfalnie, kiedy nie opadł ponownie i odsunął swoją dłoń. Poczułam jak moje policzki zaczynają piec i było nieuniknione, że zaraz zrobią się strasznie czerwone.
- Umm.. Która godzina? - spytałam odwracając głowę i modląc się, aby rumieńce już zniknęły.
Usłyszałam jak Justin mamrota coś pod nosem i chwyta komórkę leżącą na szafce nocnej.
- Po jedenastej - odparł w końcu i chwycił za róg kołdry, którą odrzucił na bok i zszedł z łóżka. Odwróciłam głowę w jego stronę i obserwowałam niemalże każdy jego ruch. Na brzuchu miał dosyć dużego siniaka i wiedziałam, że to przez Jasona. Czułam się winna, że musiał w to ingerować, że to widział. Że to właśnie tak się skończyło. Dopiero teraz zauważyłam, że ma rozciętą wargę. Skrzywiłam się i również wstałam poprawiając kołdrę. Na sobie miałam wczorajsze ubranie i zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy zrobiło mi się gorąco przez bluzę. Zdjęłam ją zostając tylko w szortach i wciągniętej w niej bluzce.
- Odwieziesz mnie do domu? - spytałam cicho po czym usiadłam na skraju łóżka. Jus odwrócił się, kiedy stał przy szafie wyciągając ubrania. Nie odpowiedział, tylko znów odwrócił się tym razem w stronę szafy i wyciągnął białą bluzkę, oraz czarne jeansy. Nałożył koszulkę, po czym zdjął szare dresy i wciągnął spodnie, które były mocno opuszczone w kroku. Wyszukał białe supry, które po chwili nałożył i w końcu raczył na mnie spojrzeć.
- Idź do samochodu, zaraz przyjdę - odparł i wszedł do łazienki. Wywróciłam oczami i wstałam z łóżka wychodząc z pokoju. Zbiegłam po schodach i zatrzymałam się na moment przed kuchnią napawając się cudownym zapachem cynamonu.
Justin
Wchodząc do łazienki chwyciłem lakier do włosów po czym zacząłem nim spryskiwać swoje potargane włosy do momentu, aż się ułożyły, tak jak chciałem. Umyłem zęby i przemyłem twarz ciepłą wodą. Chwyciłem swoje ulubione perfumy i się nimi spryskałem. Gotowy wyszedłem z pomieszczenia i chwytając skórzaną, czarną kurtkę wybiegłem z pokoju i zbiegłem po schodach.
- Jak się czujesz? - usłyszałem głos mamy. Zdziwiony chciałem jej odpowiedzieć, ale zdałem sobie sprawę, że pytanie nie jest skierowane do mnie. Zatrzymałem się tuż przy kuchni i stanąłem przy ścianie nasłuchując się.
- W porządku - odparła Sam, a ja zmrużyłem oczy zastanawiając się co ona tam robi.
- Zastanawiam się, Sam, dlaczego tak często widuję cię z Justinem.
- Sama się nad tym zastanawiam, - zachichotała i westchnęła.- ale jakoś mi to nie przeszkadza.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Jesteście razem? - spytała.
Byłem pewny, że Sam miała oczy jak pięciozłotówki.
- Co? Nie! - odparła szybko, a mama cicho się zaśmiała.
- To dobrze - po sposobie jej mówienia, wiedziałem, że właśnie się uśmiecha.- Przepraszam, za te moje pytania, ale nie dziw mi się. Każdego dnia Justin przyprowadzał nowe dziewczyny, które później wyrzucał za drzwi. Od kilku tygodni, odkąd się pojawiłaś nie widzę innej dziewczyny, prócz ciebie.
- Naprawdę?
- Tak i wydaje mi się, że cię polubił - zaśmiała się, a Sam jej zawtórowała.
Wywróciłem oczami i wszedłem po schodach, po czym zbiegłem po nich dosyć głośno. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem zdziwione miny dziewczyn.
- Cześć mamo - mruknąłem pod nosem starając się nie uśmiechnąć na ich widok. Mama kroiła duży kawałek ciasta i go położyła w plastikowym pudełeczku, które zamknęła i podała Sam.
- Cześć synku - odparła i spojrzała na Sam.- Proszę.
- Nie powinnam - jęknęła i odsunęła się nie chcąc przyjąć ciasta.
- Weź, Pattie robi najlepsze ciasta - uśmiechnąłem się nie mogąc się dłużej powstrzymać. Mama nie ukrywała zdziwienia i przyglądała mi się uważnie, a Sammy poddała się i chwyciła pudełeczko.
- Dziękuję - uśmiechnęła się uroczo, a mama przytuliła ją do siebie.
- No zmykajcie już, do zobaczenia.
Pomachaliśmy jej po czym wyszliśmy z mieszkania. Wyjąłem kluczyki z kieszeni, które wcześniej tam schowałem i podchodząc do samochodu nacisnąłem guziczek, dzięki któremu samochód został otwarty. Otworzyłem drzwi i czekałem aż Sam wsiądzie. Kiedy to zrobiła trzasnąłem drzwiami i obszedłem samochód otwierając drzwi i wsiadając do auta. Odpaliłem silnik i wyjechałem z ogródka na drogę.
- O czym rozmawiałyście? - zapytałem udając zaciekawienie.
- O niczym ciekawym - odparła po chwili i zaczęła bawić się palcami.
- Doprawdy? - uniosłem jedną brew do góry i spojrzałem na nią.
- Twoja mama pytała się, czy jesteśmy razem - powiedziała ciszej i zarumieniła się. Uśmiechnąłem się łobuzersko widząc jak działają na nią te słowa po czym odwróciłem głowę skupiając się na drodze.
- I co jej odpowiedziałaś? - spytałem, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy.
- No, że nie.- mruknęła, jakby to była oczywista rzecz.
- Szkoda, chciałbym zobaczyć jej zdziwioną minę - zaśmiałem się.
To nie było kłamstwem. Nigdy nie miałem takiej prawdziwej dziewczyny, a mama przyzwyczaiła się, że każdego dnia przyprowadzałem do domu dziewczyny. Jak to dziwnie brzmi "przyprowadzałem". Odkąd pojawiła się Sam nie patrzę już na inne dziewczyny, tak jak kiedyś. Po prostu nie obchodzą mnie już tak bardzo. Oczywiście, mógłbym teraz z którąś spędzić noc, ale to nie będzie to samo co kilka tygodni temu. Kiedyś patrzyłem na wszystkie dziewczyny, jako seksowne kobiety, które pragną mnie bardziej niż ja je. A teraz, te, które pchają mi się do łóżka postrzegam jako zwykłe, bezużyteczne dziwki. Szybka zmiana, nie?
- Twój ojciec jest teraz w domu? - spytałem, kiedy podsunął mi się pewien pomysł.
- Powiedział, że nie będzie go do południa, a co?
- Zobaczysz - uśmiechnąłem się szerzej i przyśpieszyłem, po czym skręciłem w zupełnie inną stronę niż jest dom Sam.
Sam
Siedząc spokojnie obserwowałam pojemnik z ciastem, które dała mi mama Justina. Pattie to taka dobra i miła kobieta. Nie mogę zrozumieć, dlaczego Jus jest z nią pokłócony i rozmawia z nią, jakby z przymusu. Ucieszył mnie fakt, kiedy nie chciałam przyjąć ciasta Justin powiedział, że jego mama robi najlepsze ciasta. Widziałam ten zdziwiony wzrok Pattie, co znaczyło, że naprawdę rzadko mówi takie rzeczy. Zawsze to coś, prawda?
Justin co chwilę przyśpieszał, aż w końcu jechał z tą samą prędkością. Jakoś nie wywierało to na mnie zbytniej presji, tak jakbym się już przyzwyczaiła do szybkości. Jakby to stało się moją monotonią. Kiedy Jus zaczął nieco zwalniać spojrzałam przez okno i zobaczyłam, że jesteśmy cholernie wysoko. Zatrzymał się nad urwiskiem. Po bokach rozciągał się las, a za nami była dalsza droga prowadząca albo na samą górę szczytu, albo na sam dół. Wyszedł z samochodu i podszedł do mnie, po czym otworzył drzwi i pomógł wysiąść. Zostawiłam pojemniczek i trzasnęłam drzwiami rozglądając się. Jak na lato, było dosyć chłodno, więc pośpiesznie nałożyłam bluzę i wtedy poczułam, jak Justin chwyta moją dłoń i ciągnie bliżej urwiska.
- Gotowa? - uśmiechnął się do mnie i na moment zasłonił mi oczy, a kiedy przystanęliśmy zdjął swoje dłonie z moich oczu. Ujrzałam przed sobą ogromne morze. Słońce było schowane za kurtyną chmur, które nie wyglądały przyjaźnie. Wydawać by się mogło, że zaraz zacznie padać. Morze było dosyć niespokojnie i ciągle zderzało się z ogromnymi kamieniami. Obok wielkich kamieni była nieczysta plaża, na której rzadko kto bywał. Otworzyłam szeroko oczy, a usta zakryłam dłonią. Krajobraz był naprawdę piękny i nie mogłam zrozumieć, jak ktoś taki jak Justin znał owe miejsce.
- Podoba się? - spytał wpatrując się we mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę zdejmując z ust dłoń i uśmiechając się szeroko.
- Jest pięknie - szepnęłam i znowu rozejrzałam się, chcąc zapamiętać jak najwięcej.- Skąd znasz to miejsce?
- Przypadkiem - westchnął i puścił moją dłoń, którą wciąż trzymał. Ups...- Dwa lata temu, jak pokłóciłem się z matką, to uciekłem z domu. Jeździłem i jeździłem, aż znalazłem to miejsce - uśmiechnął się delikatnie. Przyjrzałam się jego oczom. Na pozór wydawały się, że skaczą w nich iskierki radości i czegoś w rodzaju "jestem najlepszy". Ale to tylko pozory. Jego brązowe oczy choć piękne ukazywały smutek. Mówiłam już, że to z oczu można poznać jak człowiek się czuje? Jeśli nie, to mówię to właśnie teraz.
Nie myśląc dużo chwyciłam jego dłoń i delikatnie ścisnęłam. Zauważyłam, że był zdziwiony tym co zrobiłam, ale po chwili uśmiechnął się łobuzersko ukazując rząd idealnie prostych i białych zębów.
- Dziękuję - szepnęłam, ale tak, żeby mógł usłyszeć.
- Za co?
- Za to, że wstawiłeś się za mnie i czego nie popieram, pobiłeś Jasona. I za to, że zabrałeś mnie tutaj.
- Widzisz? Nie jestem jednak takim skurwielem - zachichotał i puścił moją dłoń, po czym objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Położyłam głowę na prawym boku jego klatki piersiowej i wciągnęłam do nosa jego zapach perfum.
Jesteście ze sobą? Słowa jego mamy nie dawały mi spokoju. Wiem, że nie jesteśmy ze sobą i zapewne nie będziemy, ale czy my teraz właśnie nie zachowujemy się jakbyśmy jednak byli parą?
~*~
Rozdział mi się nie podoba. Jest nudny i nic się nie dzieje, dlatego przepraszam, jeśli umarliście z nudów.
Poza tym mam wrażenie, że coraz mniej osób czyta to opowiadanie, a szkoda, bo chciałam zrobić tego drugą część. No nic.
Mam do Was prośbę: Jeśli podoba Wam się to opowiadanie, to proszę wystarczy zwykłe na twitterze "polecam blog..." nic więcej. Ja widzę kiedy to piszecie i za każdym razem daję Wam shoutouty, jeśli chcecie coś innego to piszcie "jako nagrodę"
Pokażcie mi jak jest Was dużo i skomentujcie rozdział. To dla was tak nie wiele, a mnie strasznie motywuje do pisania. Gdyby nie Wy, tego bloga by nie było - już dawno bym go usunęła, ale wy stawiacie mnie na nogi i każecie, abym pisała dalej.
To tyle, za wszystkie komentarze bardzo Wam dziękuję, jesteście niezastąpieni!
PS. Dziękuję z całego serca za 31K wyświetleń! To teraz staramy się do 50K? :D
Nie, błagam nie kończ tego opowiadania. Ja codziennie tu zaglądam z nadzieją iż ujrzę następny rozdział. Bardzo mi się podoba twój styl pisania. Masz do tego ogromny talent. Mam nadzieję, że Justin i Sam będą razem ;-). [http://kelsey-justin.blogspot.com/]
ReplyDeleteBOSKI ROZDZIAŁ! To jest mój ulubiony polski blog ( serio, inne są jakieś do dupy ) Ten jest naj, a ty masz niesamowity talent! Błagam, nie kończ tego opowiadania ... Kocham to jak piszesz i cb tez kocham <3
ReplyDeletehjbdfjhgietjhyhjrtiojr6m *-* cudowny rozdział po prostu ugh.. no nie mogę no.. nie mogę się doczekać następnego :) @luvbiebsswaag
ReplyDeleteTwoje opowiadanie jest wspaniałe!!
ReplyDeletenie mogę się doczekać tego kiedy Sam i Justin będą razem asdfghjkl;
ReplyDeletejak zwykle rozdział napisany genialnie ( jezu, dziewczyno jak ty to robisz?)
czekam na następny rozdział :)
@luvmyjdb
nudny!?
ReplyDeleteNO CHYBA NIE! :D
genialny jest, ty też (;
no mi się bardzo podoba :3 może niewiele się dzieje, ale takie spokojne rozdziały też są fajne. jestem ciekawa, czy Sam wpłynie na JB tak bardzo, by naprawił swoje relacje z mamą. :)
ReplyDelete@TheOneDreamy
Drugą część ?! O boże, czytałabym! *_* Rozdział moim zdaniem jest boski.
ReplyDeleteWiesz czytam twój blog już dłuższy czas i jeszcze go nie komentowałam.
ReplyDeleteBardo cię za to przepraszam :)Wybaczysz?
A co do rozdziału jest świetny a nie nudny. Pisz dalej <3
Podoba mi sie:) czekam. N ann
ReplyDeleteaaaa rozdział jest super!!
ReplyDeleteasdghjhgfdsasdf nie umie sie doczekać kiedy Sam I Justina będą razem asdhjkjgfdsdgjk
Cudowny rozdział. Może spokojniejszym od poprzednich, ale taki hmm magiczny :-) @Syllvi_a
ReplyDeleteChcę drugą część! Uwielbiam tego bloga!
ReplyDeleteRozdział cudowny *,*
Dawaj migiem kolejny <3
Genialnie piszesz!
ReplyDeleteRozdział jest świetny, czekam na kolejne z niecierpliwością, cudownie pijesz i ujmujesz sytuacje idealnie
ReplyDeleteASDAKHFKGKADJHGAOGUIOERGJRUIGYEBVOSUBVO
ReplyDelete@badassprenses
pisz dalej ;) świetny *______*
ReplyDeleteJaki nudny?Nie jest nudny:)! Jest świetnyyyyy! Mało nie mogę się doczekać aż się pocałuja omg...
ReplyDeleteXD
Nie przesadzaj, że jest nudny. Fakt, może nie ma Bóg jeden wie jakiej akcji, ale takie rozdziały też są potrzebne, aby w następnym wydarzyło się jakieś łał...
ReplyDeleteCzekam na nn. <33
To jest takie dcjneaidujskbcds KOCHAM CIĘ <#33
ReplyDeleteIDEALNY!
ReplyDeleteBoże to jest takie jwdqainc, że nie wyrabiam! JEST BOSKI! Tak jak już pisałam wcześniej jedno z najlepszych Polskich opowiadań.
ReplyDelete@IgrzyskaSmierci
Boskie opowiadanie <3
ReplyDeleteno ja tam nie wiem, ale tego bloga to ja lubie :)
ReplyDeleteCaroline.
O em gie. Druga część? Kocham ciebie po prostu ♥
ReplyDeleteCo do rozdziału, to może i miało się w nim dzieję, ale przyjemnie się go czyta :) Mam nadzieję, że zaskoczysz nas jakoś 14 :*
Powodzenia w pisaniu i zapraszam do siebie: chance-purpose.blogspot.com
KOCHAM TOOOOO :3
ReplyDeletelove *.*
ReplyDelete@_fidelidad
rozdział jest cudny,właśnie sie nie zanudziłam tylko ucieszyłam,że powoli cos między nimi się dzieje :** kocham cie za tego bloga <33 //@PolishSweety
ReplyDeletehjfsjhs kocham to *.* fajnie było gdyby Jus pogodził się w końcu z mamą :3
ReplyDeleteomfvajfsvjgfvajg omg niesamowite!!!!
ReplyDeleteczekam na nexta :)
ReplyDeletekurwa, jak ja kocham to opowiadanie.. jejku, jest cudowne, moje ulubione, czekam cały czas na kolejne rozdziały. Justin dla Sam jest taki opiekuńczy i w ogóle tak słodko, że ją przytulił i fajnie by było jakby pogodził się z mamą :) weź, nawet mi nie mów o drugiej części, bo wyobrażam sobie jaka będzie cudowna. czekam na kolejny rozdział <3 / @justinsladyx
ReplyDeleteTo opowiadanie jest świetne zakochałam się w niem *.*
ReplyDeleteta końcówka taka romantyczna <3 wiesz, że uwielbiam to opowiadanie? :) cudny rozdział i już się nie mogę doczekać NN <3
ReplyDelete@saaalvame
awww uwielbiam pisz dalej kochana! :3
ReplyDeleteNUDNY . ?! On był w cholerę ciekawy . :D jak usuniesz tego bloga Teraz to.cię dopadnę :D
ReplyDeleteCudowny! < 3
ReplyDeleteświetne! czekam na następny rozdział!
ReplyDeleteadjskadjskadjsk, końcówka urocza! <3
ReplyDeleteJeśli usuniesz tego bloga, to obiecuję, że cię znajdę .
ReplyDeleteHahahahahahahahaha <3 serio... nie możesz przestać pisać bo ten blog jest bardziej niż świetny *.*
cudowne *_*
ReplyDeletei błagam pisz później 2 część tego opowiadania :)
kocham tą historią i Twój styl pisania;*
@magda_nivanne
OMG ... świetny pprostu świetny .... nie moge sie juz doczekac nn. Kocam to opowiadanie i zapewne bede go czytajc jesli bd pisac 2 częśc <333
ReplyDeletejeju, cudowny *___* widać w Justinie jakąś zmianę. i to na lepsze :) oby tak dalej. <3 jeszcze to jak komplementował swoją mamę było naprawdę miłe. i jak zabrał do siebie Alex a potem pojechał z nią nad ten klif, jeju <3 cudowne, cudowne, cudowne <3 proszę informuj mnie ma tt :) / @swaggiepassie
ReplyDeleteMega cudowny skizkhs ♥ napisalabym jakis fajny komentarz z tym jak bardzo mi sie podoba ale jest po 24 i nie mam sily xd wiec napisze tylko RODZIAL JEST GENIALNY TAK JAK I CALY BLOG ♥KC ;*
ReplyDeleteRozdział był prześwietny ! <3 oni są cholernie słodcy ! wchodzę codziennie po dwa, trzy razy, żeby sprawdzić czy jest nowy rozdział <3 KOCHAM CIĘ NORMALNIE PRZEŚWIETNY ROZDZIAŁ *___*
ReplyDeleteJustin jest dla niej taki miły i opiekuńczy Jeeej! Chcę już kolejny rozdział! Chyba się nie doczekam hehe
ReplyDelete:-)
This comment has been removed by the author.
ReplyDeletemuszę przyznać że jestem czasem strasznie leniwa do komentowania lub rozdziały czytam na kom przez co zapominam komentować .. ale obiecuję ci że od teraz postaram się szczerze komentować każdy rozdział na tym blogu :) historia strasznie mi się podoba i wciągnęła mnie od samego początku ♥
ReplyDeleteNam się poprostu nie chcę komentować! TO JEST ZBYT ŚWIETNE, BY NIE CZYTAĆ!
ReplyDeleteCUDO <3
ReplyDeleteCały czas czytam to opowiadanie I jest świetne!
ReplyDeletejaki słodkii *.*
ReplyDeletecudowny rozdział. nie mogę się doczekać kolejnego!
kocham cię <3
,,Próbowałam ignorować fakt, że Justin siedział obok mnie bez koszulki.'' <3
ReplyDeletejakie nudne? prosze Cię ciekawy jak zwykle, taki fhjgsfbksjfg dużo Jam momentów c:
ReplyDelete@roks_m♥
Czytanie twojego opowiadania poprawia mi humor :D!
ReplyDeleteCzytamy dalej, a rozdział wcale nie jest nudny. Jest romantyczny ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
ReplyDeleteŚwietne czekam na nastepny rozdział <3
ReplyDeletepisz i nie koncz . 2 czesc tez <3 Kocham Coe <3
ReplyDeleteNie jest nudny jest słodki mega, mega uroczy :)
ReplyDelete@dreamjariana
przeczytałam wszystko od początku, nie mogłam się oderwać no :( piszesz bardzo fajnie, szczegółowo, jest dużo akcji, na prawdę mi się podoba :*
ReplyDeletemega *.*
ReplyDelete@landelle98
Mało komentarzy? A ja widzę około 60 xD No nic, pierwszy raz komentuję, bo wczoraj wpadłam na twojego bloga. Jest niezły. /A.
ReplyDeleteSamo opowiadanie jest na prawdę SUPER, ale czy sam to zombie??? Bo w tym rozdziale ucho jej odpadło, no chyba, że to ja źle zrozumiałam to zdanie "Założyłam kosmyk włosów za ucho, które od razu spadło."
ReplyDeleteMega i piszesz świetnie *_* -coffehl
ReplyDelete