29/06/2013

Nineteen

  W szpitalu siedzieliśmy całą noc, tak naprawdę niepotrzebnie. Sammy była ciągle zamyślona, a kiedy chciałem coś zrobić to od razu mnie odsuwała, więc po jakimś czasie się poddałem. Nie miałem najmniejszej ochoty tu siedzieć, ale zostawiając Sam w takiej sytuacji pokazałbym, że jestem jeszcze większym skurwielem. W głębi duszy miałem nadzieję, że jej ojciec się nie obudzi, przynajmniej nie skrzywdziłby już swojej córki. Jestem na siebie cholernie zły, ponieważ przed wypadkiem nie wyjebałem temu kretynowi, ale los po części zrobił to za mnie. Pragnę jego śmierci, bo taka osoba jak on nie powinien żyć. Tak czy siak, jeśli wyzdrowieje to pewna, nieznajoma osoba go zabije.
  Po tym jak przyszedł lekarz i jako jedyny przekonał Sam żeby wróciła do domu, poprosiła mnie o odwiezienie. No chyba po to tu siedziałem te kilka godzin...
  Podchodząc do samochodu, otworzyłem drzwi i czekałem, aż Sam wsiądzie. Kiedy to zrobiła szybko obszedłem samochód i po chwili znalazłem się na swoim miejscu. Odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. Atmosfera między nami była taka dziwna. Wkurzało mnie, że Sam nic się nie odzywała, tylko siedziała cicho bawiąc się palcami u dłoni. Nie rozumiem, dlaczego ona przejmuje się życiem swojego ojca. Gdyby on był jeszcze wart tego, żeby ktokolwiek się nim przejmował. Jestem świadomy, że może zostać bez ojca, ale on zasługuje na tą pieprzoną śmierć.
- Przepraszam - usłyszałem cichutki głosik brunetki. Natychmiast odwróciłem głowę w jej stronę i przymrużyłem oczy.
- Za co?
- Za to, że musiałeś siedzieć ze mną w tym szpitalu, mogłeś równie dobrze iść na imprezę... Nie pomyślałam, żeby cię stamtąd wygonić... - zaczęła się usprawiedliwiać, ale przerwała, kiedy usłyszała mój śmiech.
- Jeśli skoczyłbym za tobą w ogień i nie przeżylibyśmy, to też przepraszałabyś za to, że nie pomyślałaś? - spytałem z rozbawieniem, przez co Sammy się zarumieniła.
- Oj, no ale...
- Nie ma żadnego ale. Tak czy siak bym z tobą tam siedział - wzruszyłem ramionami i odwróciłem głowę skupiając się na drodze. Od razu przyśpieszyłem i uśmiechnąłem się pod nosem. Brakowało mi tego.

*

Wyszedłem z samochodu i zakluczyłem go, po czym podbiegłem do Sam. Wciąż wydawała się zamyślona i jakby obecna była tylko ciałem.
- Sam, zacznij funkcjonować - westchnąłem, kiedy jej humor zaczynał działać mi na nerwy. To tylko jej ojciec, który i tak jej nie szanuje. Dlaczego ona się nim tak przejmuje?
- Co? - spytała po chwili. Przystanęła i spojrzała na mnie zdziwiona. Wywróciłem oczami i pokręciłem głową. Chwyciłem jej dłoń w swoją i pociągnąłem w stronę jej mieszkania.- Justin - jęknęła patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
 Westchnąłem głośno i sięgnąłem do jej kieszonki w spodenkach, po czym wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi.
- Mówiłem, żebyś zaczęła funkcjonować.
- Przepraszam - przygryzła wargę i spuściła głowę wyraźnie zawstydzona.
- Sam - jęknąłem i siłą zaciągnąłem ją do jej mieszkania. Spojrzała na mnie niepewnie oczekując tego co powiem.- Dobra, słuchaj... - zacząłem i przez chwilę zastanawiałem się jak dobrze ubrać w słowa to co chciałem jej przekazać. Wziąłem głęboki oddech i kontynuowałem.-... wiem, że jest ci ciężko, bo twój ojciec jest obecnie w szpitalu, pod śpiączka, ale pamiętaj, że to on cię pobił - burknąłem, a żyły zaczęły pulsować, kiedy przypomniałem sobie to co ostatnio widziałem.- nie zapominaj, że to sukinsyn i zasługuje na śmierć!
- Justin! - pisnęła i uderzyła mnie w ramię.- To nadal mój ojciec, czy tego chcę czy nie.
- On cię bije i sam się sobie dziwię, że jeszcze go nie zabiłem - warknąłem. Czułem jak złość zaczyna nade mną przejmować kontrolę.
- Tak najwidoczniej musi być - powiedziała cicho, a ja przez chwilę nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
- Jak to musi tak być?! O czym ty pierdolisz? - spiorunowałem ją wzrokiem. Czułem jak moja szczęka się zaciska. Byłem wściekły.
- Nie wiem, nie krzycz na mnie - przygryzła wargę i zaczęła wchodzić po schodach.
- Sam - zawołałem ją, ale nie zareagowała.- Sammy! - ponowiłem próbę wchodząc po schodach i idąc w tą samą stronę co brunetka.- Samantho!
- Tylko nie Samantha - burknęła odwracając się w moją stronę. Uśmiechnąłem się zwycięsko i weszliśmy do jej pokoju. Energicznie podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej plecach, a drugą rękę położyłem pod jej kolana po czym ją uniosłem. Zarzuciła mi ręce na szyję i położyła głowę w zagłębienie mojej szyi. Podszedłem do łóżka i położyłem najpierw ją, a później sam się obok niej ułożyłem. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Położyła swoją dłoń na mojej, którą obejmowałem jej talię. Po kilku chwilach słyszałem jej równomierny oddech. Usnęła. Powoli zszedłem z łóżka i wzrokiem przeszukałem biurko. Odnalazłszy karteczkę i długopis, usiadłem na krześle przy biurku. Nabazgroliłem kilka słów i położyłem kartkę przy szafce nocnej, tak, aby mogła to odczytać i podszedłem do drzwi. Ostatni raz spojrzałem na Sam i wyszedłem cicho z pokoju. Po prostu mam kilka spraw do załatwienia i wiem, że to jest dobry moment, żeby zrobić to teraz. Gdybym czekał, aż Sammy się obudzi, a chciałbym wtedy pójść załatwić te sprawy, to zmuszony byłbym ją zabrać ze sobą, a nie chcę, żeby widziała co robię. To odstraszyłoby ją, odeszłaby ode mnie, a tego szczerze nie chcę. Odkąd wyznałem jej, że no cóż... że ją kocham, to zacząłem inaczej na nią patrzeć. Po prostu boję się ją stracić, mimo, że mnie wkurwia to tego nie chcę. Zwłaszcza teraz.

Sam
  Szłam ciemną uliczką, kiedy usłyszałam dosyć przerażający głos mężczyzny i delikatny - kobiety. Kłócili się o coś, a ja nie rozumiałam, dlaczego w takim miejscu. Schowałam się za pudłami, które tam leżały i wytężyłam swój słuch, żeby cokolwiek móc usłyszeć.
- Ty kurwo... Jak mogłaś to zrobić! - wrzasnął mężczyzna.
- Och, Henry... Przepraszam - jęknęła kobieta. 
 Każdy facet mógł mieć na imię Henry, ale.. Czy to nie dziwne, że akurat ten facet, w takich okolicznościach ma tak na imię? 
- Dla Ciebie zdradzałem swoją żonę, ale ty musiałaś dać dupy komuś innemu!
 Ten głos przypominał mi kogoś, wiedziałam, że musiałam znać tę osobę. Usłyszałam głośne zderzenie dłoni do zapewne policzka kobiety i głośny krzyk z jej strony. 
- Zamknij się, dziwko! - znów warknął. Niemalże widziałam oczami wyobraźni jak dziewczyna się skula, gdyż boi się kolejnego ciosu.- Tak mi się odwdzięczasz?!
- To nie tak jak myślisz...
- A jak mam myśleć? Idziesz z jakimś palantem za rękę i co chwile się całujecie, jak to niby inaczej miałoby wyglądać?!
- Sam mówiłeś, że nasz związek jest bez zobowiązań... - pisnęła cicho. Jej głos też skądś rozpoznawałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał ten głos.
- Ale szacunek mi się należy, kretynko! - wrzasnął i znów dało się słyszeć głośny plask. 
 Chciałam stąd jak najszybciej uciec, jednak kiedy wstałam zahaczyłam o pudło, które poleciało na podłoże, przez co mężczyzna i kobieta spojrzeli na mnie zaskoczeni. Moje źrenice się rozszerzyły, a usta delikatnie rozchyliłam. To był mój tata i Carly.

 Obudziłam się cała zalana potem. Mój oddech był szybszy niż wtedy, kiedy po raz pierwszy spotkałam Justina. Poczułam ulgę, kiedy przypomniałam sobie, że Justin był obok mnie. Obróciłam się, żeby zobaczyć, czy śpi, ale nie zastałam nikogo. Natychmiast usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju.
- Justin? - zawołałam chłopaka, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Wstałam pośpiesznie z łóżka. Ostatnią rzeczą jaką chciałabym, to fakt, że jestem sama w domu. Bałam się teraz samotności i miałam nadzieję, że chociaż Justin ze mną zostanie. Wzięłam kilka głębokich oddechów i podeszłam do szafy, z której wyjęłam krótkie spodenki i długą ciemnoszarą bluzę z białym napisem. Zmieniłam ubranie i z powrotem usiadłam na łóżku przecierając dłonią włosy. Spojrzawszy na szafkę nocną w poszukiwaniu telefonu ujrzałam małą karteczkę, którą od razu chwyciłam.

Pojechałem załatwić kilka spraw, niedługo wrócę. Obiecuję.
                                                                                            ~Justin

 Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że jednak Justin nie uciekł ode mnie, tylko poszedł coś załatwić. Po kilku chwilach moje serce zaczęło znowu normalnie bić, a oddech wrócił do normalności. Coraz częściej zaczynałam odczuwać brak mojej matki. Bałam się, że znowu zacznę się staczać, tak jak na początku, kiedy jej zabrakło. Nie mogłam sobie poradzić, mój ojciec też. Wcześniej już pił, ale kiedy mama zmarła zaczął robić to codziennie, po kilka razy. Kiedyś brał nawet narkotyki, ale zmusiłam go do terapii, która go uleczyła. Szkoda, że z alkoholizmu się go nie dało wyleczyć. Przez to stał się jeszcze bardziej agresywniejszy. Zdarzało mu się, że uderzył mnie, kiedy mama była z nami, ale to było naprawdę rzadko. Teraz robił to każdego dnia. Kilka miesięcy po jej śmierci, ojciec przyszedł z tą Carly, która na pierwszy rzut oka wydawała się być fajna. No własnie, wydawała. Jest okropna i chamska. Przede wszystkim ma w dupie to, że moja matka nie żyje i przepłaca wszystkie nasze pieniądze razem z ojcem. On na alkohol, a ona na ubrania. Jeszcze doszedł do tego wszystkiego mój sen. Czułam, jakbym była tam naprawdę, a to co widziałam działo się w rzeczywistości. Jeśli ojciec faktycznie zdradzał moją matkę z tą suką, a potem z nią jeszcze był to nienawidzę go jeszcze bardziej. Po tym śnie, jakoś przestało mi zależeć nad tym, czy umrze czy nie. Tak czy siak zostanę sama, bo gdy wyzdrowieje pójdzie siedzieć. A prędko pewnie nie wyjdzie. Niedługo i tak mam urodziny, więc będę już pełnoletnia, co znaczy, że będę mogła się wyprowadzić jak najdalej od niego. Zacznę nowe życie, bez niego i Carly. Nawet jeśli będę musiała spać pod mostem to uważam, że to jest lepsze życie niż to z moim ojcem. 
 Nie wiem ile siedziałam bezczynnie rozmyślając nad wszystkim, ale głośne pukanie do drzwi przerwało to wszystko. Moje serce natychmiast zaczęło bić jak szalone. Powolnym krokiem zeszłam ze schodów i podeszłam do drzwi. Usłyszałam kolejne pukanie, tym razem głośniejsze, jakby osoba stojąca po przeciwnej stronie drzwi była zniecierpliwiona.
- Już idę! - krzyknęłam. Nie byłam pewna, czy dobrze robię informując go, że jestem w domu. Powoli przekręciłam klucze i nacisnęłam klamkę, po czym otworzyłam drzwi. Rozejrzałam się, ale nikogo nie zobaczyłam, więc wyszłam z mieszkania i ponownie się rozejrzałam. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa dłonią moje oczy i przyciąga do siebie, oplatając mnie w pasie. 
- Nie krzycz - drgnęłam kiedy usłyszałam ochrypły głos przy uchu. Od razu rozpoznałam do kogo należy ów głos. Odwróciłam się w stronę właściciela i oplotłam rękoma jego szyję.
- Przestraszyłeś mnie - wymamrotałam patrząc na tęczówki Justina.
- Domyślam się - zaśmiał się i musnął moje usta. Dłonią, którą zakrył moje oczy położył na kolanach i szybkim ruchem podniósł mnie.- Dawno wstałaś? - zapytał, kiedy wszedł do domu i nogą zamknął drzwi. Pokręciłam przecząco głową i położyłam ją w zagłębieniu jego szyi.
- Gdzie byłeś?
- Załatwić kilka spraw, przecież napisałem na kartce.
- Wiem - uśmiechnęłam się blado i musnęłam ustami jego szyję.
 Wbiegł po schodach i skierował się w stronę mojego pokoju. Drogę do niego znał już pewnie na pamięć z palcem w nosie. Ponownie pocałowałam go w szyję, na co zareagował dosyć szybko. Podrzucił mnie, tak, że teraz oplatałam go na nogami wokół pasa, ręce wciąż miałam zarzucone na jego szyi. Przycisnął mnie do ściany i zachłannie wpił się w moje usta. Dłonie przeniósł na moje pośladki, które natychmiast ścisnął, przez co jęknęłam, dzięki czemu miał dostęp do mojej buzi. Wepchał swój język do środka moich ust i zaczęła się walka między naszymi językami. Położyłam dłonie na jego policzkach i przygryzłam delikatnie jego dolną wargę, przez co wydał z siebie cichy jęk. Oderwaliśmy się od siebie cicho i nierównomiernie oddychając.
- Jeśli nie chcesz, żebym cię przeleciał to nie całuj mnie w szyję - wymamrotał. Teraz rozumiem skąd jego reakcja na pocałunek w szyję. Uśmiechnęłam się łobuzersko. Dobrze wiedział, że nie raz to jeszcze wykorzystam.- No i jest jeszcze jedna sprawa - musnął moje usta.- mianowicie, chciałbym - kolejny raz pocałował mnie w usta.- zaprosić cię na kolację - i znowu. 
 Zachichotałam cicho i wtuliłam się w niego. Odszedł od ściany i usiadł na łóżku, wciąż mnie nie puszczając przez co siedziałam na niego okrakiem.
- Kiedy? - spytałam i położyłam dłonie na jego torsie, by móc lepiej go widzieć. Jego oczy ilustrowały każdą część mojej twarzy, a usta były wykrzywione w delikatnym uśmiechu. Był taki idealny.
- Dzisiaj, jutro, pojutrze. Każdego wieczoru.
- Czyli mam zapisać sobie, że każdy wieczór spędzam z tobą, tak? - spytałam, na co energicznie kiwnął głową.- Zgoda - uśmiechnęłam się i poprawiłam dłonią jego lekko potargane włosy. Oblizał usta i postawił mnie na podłodze, po czym sam wstał. Podszedł do mojej szafy i zaczął w niej grzebać, dopóki nie odnalazł kremowej sukienki przed kolano z kołnierzykiem. Na zwykły, śliski materiał wszyta była koronka, która dodawała wdzięku i delikatności sukience. 
- Załóż to - wyszczerzył się i spojrzał na mnie. Popatrzyłam w jego oczy, w których tańczyły miliony iskierek. Wydawał się szczęśliwy. 
- Teraz mam to założyć? - zdziwiłam się.
- Jest prawie dwudziesta pierwsza, mamy wieczór... tak mi się zdaje - zaczął się droczyć. Przedrzeźniłam go i pokazałam mu język, po czym wyrwałam sukienkę i weszłam do łazienki.
- Poczekaj chwilę. Nie popsuj niczego - wyjrzałam na sekundę z łazienki i zmroziłam wzrokiem Justina, który miał minę niewiniątka.
- Obiecuję - uśmiechnął się i ponaglił mnie, żebym szła się przebrać. 
 Pośpiesznie zdjęłam ubrania oraz bieliznę i weszłam do wanny, po czym odkręciłam wodę i wzięłam szybki prysznic. Nałożywszy na dłoń malinowy balsam, wtarłam energicznie w moje ciało i spłukałam pianę. Wyszłam z wanny i okryłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra i poprawiłam swój makijaż, po czym rozczesałam włosy. Postanowiłam je zostawić rozpuszczone. Wyszłam w puchatym ręczniku do pokoju, w którym siedział Justin i szperał coś w telefonie. Słysząc otwierane drzwi łazienki natychmiast podniósł głowę, zapewne chcąc mnie zobaczyć w wybranej przez niego kreacji.
- Myślałem, że będziesz w sukience, ale tak też mi sie podoba - poruszył śmiesznie brwiami. Pokręciłam głową z dezaprobatą i z szafki wyciągnęłam białe koronkowe majtki i tego samego koloru stanik.
- Przyszłam tylko po to, zboczuchu - odparłam i pokazałam mu bieliznę, po czym ponownie schowałam się za drzwiami łazienki. Szybko nałożyłam bieliznę, a na nią sukienkę, którą dał mi Jus. Z tyłu było zapięcie, z którym męczyłam się dobre pięć minut, ale po tych męczących kilku minutach w końcu udało mi się ją zapiąć. Chwyciłam perfumy o zapachu wanilii i prysnęłam się nimi kilka razy. Otworzyłam drzwi od łazienki i wyszłam z pomieszczenia. Justin już wolniej podniósł głowę do góry, by na mnie spojrzeć. Rozchylił delikatnie swoje usta, które po chwili zamknął. Wstał z łóżka i podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając.
- I jak? - spytałam, kiedy nic nie odpowiadał.
- No wiesz... Wyglądasz... Naprawdę... woooow - przedłużył ostatnie słowo i zakłopotany podrapał się po włosach. Zaśmiałam się głośno i pocałowałam go w policzek. Dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie jeansowe spodnie i białą bluzkę, a na to czarną kurtkę. O dziwo nie skórzaną. Wyglądał elegancko, ale na luzie. 
- Ciekawe jakbyś wyglądał w garniaku - pomyślałam na głos, a Justin natychmiast spojrzał na swój strój. 
- Jeśli chcesz, to jutro się poświęcę i przyjdę - odparł i poruszył śmiesznie brwiami.
- Jeśli tak bardzo chcesz to czemu nie - wyszeptałam do jego ucha i przygryzłam delikatnie jego płatek, po czym odsunęłam się i wyszukałam w szafie czarnych czółenek. 
- Zrób tak jeszcze raz, a rzucę się na ciebie - ostrzegł mnie, ale w jego głosie słychać było nutę rozbawienia. Skrzyżowałam ręce i spojrzałam w jego oczy.
- Żebyś się nie zdziwił, że tak zrobię. Fajnie mieć tę świadomość, że jesteś pod moją władzą w takich momentach - wyznałam i oblizałam swoje usta. Chwyciłam kremową kopertówkę, do której włożyłam portfel i telefon, po czym złączyłam nasze dłonie i pociągnęłam szatyna w stronę schodów. Zbiegliśmy po nich i skierowaliśmy sie w stronę drzwi głównym. Justin chwycił z wieszaka klucze i otworzył drzwi przepuszczając mnie. Kiedy on zamykał drzwi, moim oczom ukazała się wielka, czarna limuzyna.
- Czy to aby na pewno, zwykła kolacja? - spytałam.

~*~
no cóż, mamy już 19 rozdział. od razu mówię, że nie wiem kiedy pojawi się 20 rozdział. skoro mamy już wakacje, to myślę, że rozdziały będą cześciej, w zależności od mojej weny. mam pomysł na drugie opowiadanie, dlatego jeśli ktoś byłby chętny do zrobienia mi szablonu na bloga {i go wstawienia, bo ja to ciemnota jestem} to byłoby mi baaaardzo miło! {jak były chętny to pisać na asku, bądź tt}
byłabym bardzo wdzięczna, bo chciałabym już zacząć dodawać rozdziały, gdyż iż mam już prolog i jeden rozdział {;oooo}

dobrze by było, gdybyście wciąż polecali mojego bloga, gdyż iż to jest bardzo kochane, a ja wciąż widzę jak ktoś na tt dodaje i robię shoutouty! 
zapraszam na bloga: Ostatni raz Justin, fajny jest.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
no i follownij Sam i Justina

42 comments:

  1. Anonymous6/29/2013

    Jezu, jakie to urocze. <3

    ReplyDelete
  2. zdaje mi się, że coś się stanie w nn ;>

    ReplyDelete
  3. ojj mam przeczucie,że w nn będzie się działooo < 3
    kocham i czekam ^^

    ReplyDelete
  4. to jest takie urocze ;')

    ReplyDelete
  5. Anonymous6/29/2013

    aww.. jak uroczo :3

    ReplyDelete
  6. Anonymous6/29/2013

    ndbfjhdbhjsbjhfsbfbsj genialny ja zawsze z resztą :D masz talent dziewczyno i zajebiste pomysły na opowiadania xx

    ReplyDelete
  7. Kocham to opowiadanie :) czekam na nn:)

    ReplyDelete
  8. awww... świetny rozdział, w sumie jak każdy ♥
    czekam na następny <3

    ReplyDelete
  9. Anonymous6/29/2013

    awww, jaki Justin teraz jest słodki i taki opiekuńczy :D
    uwielbiam *_*
    @magda_nivanne

    ReplyDelete
  10. Anonymous6/29/2013

    Mam przeczucie, że w następnym będzie się dużo działo
    @Syllvi_a

    ReplyDelete
  11. Anonymous6/29/2013

    cuuudo! *o*

    ReplyDelete
  12. Anonymous6/29/2013

    dgajsbddkh ! *o* ~@TakDirectioner

    ReplyDelete
  13. Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Uwielbiam go ghhdgd fajnie, że będziesz miała czas i zaczynasz 2 opowiadanie. Mam nadzieję, że nie zaniedbasz tego, a wręcz przeciwnie rozdziały będą częściej x

    ReplyDelete
  14. Anonymous6/29/2013

    sxhdnseycdeshdscbhjensacjuesclba *_____________* coś mi się wydaje, że następny rozdział będzie bardzo ciekawy... co nie oznacza, że ten taki nie był ;) cieszę się, że zaczynasz 2 opowiadanie, na pewno będę czytać. ale mam nadzieję, że nie zaniedbasz tego bloga <3

    @saaalvame

    ReplyDelete
  15. Anonymous6/29/2013

    cudowny rozdział, nie mogę się doczekać następnego <3 @biebursx

    ReplyDelete
  16. Świetne! :D Mimo błędów, które czasem można znaleźć i tak mi się podoba. Naprawdę lubię Twoje opowiadanie i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
    A no i jestem ciekawa też pomysłu na drugie opowiadanie :D
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  17. Swietneee kocham <3 czekam na nn

    ReplyDelete
  18. Anonymous6/29/2013

    świetny

    ReplyDelete
  19. Anonymous6/29/2013

    Rozdział zajebisty .Czekam nn :) Życzę weny <3

    ReplyDelete
  20. Anonymous6/29/2013

    Kocham to opowiadanie <3

    ReplyDelete
  21. Anonymous6/29/2013

    Kocham <3

    ReplyDelete
  22. Nie no , kocham to!! Justin staje się taki słodki <3 To zdecydowanie moje ulubione tłumaczenie zaraz bo Danger's back ;DD

    Zapraszam do mnie :

    http://whatdoesitmeaniloveyou.blogspot.com/

    ReplyDelete
  23. Anonymous6/29/2013

    Aww ♥ Świetny rozdział ♥ Jestem bardzo ciekawa co będzie w następnym ♥

    ReplyDelete
  24. Jak uroczoo *.*
    Świetny rozdział, czekam na kolejny :)
    Buziaki <3

    @NowSuitUp

    ReplyDelete
  25. Aww to takie guherjklds;v fudiaokcxl

    ReplyDelete
  26. Anonymous6/29/2013

    Boziuu, uroczy... ♥
    @juliaa210 :)

    ReplyDelete
  27. Anonymous6/30/2013

    Genialny. ! ;)

    ReplyDelete
  28. Anonymous6/30/2013

    o matko matko matko ! bombowy, genialny, ś♦wietny nie wiem jak opisać hehe cudo ! pisz szybciutko kolejny :D < 3

    ReplyDelete
  29. Zajebisty ten rozdział,Ten Blog jest świetny niecierpliwie czekam na następny :-D Wręcz cię kocham no :-)

    ReplyDelete
  30. Anonymous7/01/2013

    Justin jest taki gpottgpmwmjapgtdwmj jak to opowiadanie xx

    ReplyDelete
  31. Nie widzę żadnych błędów, hahahha serio.Opowiadanie kocham, od kiedy znalazłam do niego link gdzieś na twitterze.Justin jest tutaj bad boy'em, ale nie dla Sam i to cholernie urocze. @biebzuhl
    http://ostani-raz-justin.blogspot.com/

    ReplyDelete
  32. Anonymous7/02/2013

    Najlepsze <3

    ReplyDelete
  33. Anonymous7/03/2013

    kocham to!

    ReplyDelete
  34. Uwielbiamtwoje opowiadanie <3 kiedy nastepny rozdział nie moge sie doczekać :p

    ReplyDelete
  35. Anonymous7/06/2013

    wow *_* trafiłam na ten blog całkiem przypadkiem i nie żałuję. Z zapartym tchem czytałam wszystkie jak dotąd napisane rozdziały i z niecierpliwością czekam na następne. xd Mam zamiar czytać twojego drugiego bloga, jak tylko podasz do niego link. ;D

    ReplyDelete
  36. Anonymous7/09/2013

    Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały. Dziewczyno jesteś naprawde niesamowita, świetnie piszesz to opowiadanie. Teraz jest moim ulubionym ♥ @kidrauhl169

    ReplyDelete
  37. Anonymous7/09/2013

    <3 - coffehl

    ReplyDelete
  38. Anonymous7/21/2013

    Jak zwykle wspaniały.:33 Skąd ty masz te wszystkie pomysły.?:33 Jesteś niesamowita.:** @Swaggiee6969

    ReplyDelete