11/10/2013

3

Październik, 20. 2019r.
Londyn, Kingston
           
            Była sobota, więc z wstaniem wcale mi się nie śpieszyło. Wiedziałam jednak, że muszę wstać, aby zrobić śniadanie Chrisowi i Ho. Weekendy miałam wolne, tak samo jak Chris, więc wspólnie staraliśmy się jakoś spędzać wspólnie czas. Chciałam po prostu, aby moja córeczka miała normalne życie, mimo, że bez Justina nie jest już takie normalne. Nasze życie leci tak zaskakująco szybko teraz. To trochę niesprawiedliwe, bo pomijasz w swoim życiu tak wiele rzeczy, które mogłyby być bardzo ważne. Wchodząc do kuchni zauważyłam Chrisa robiącego kanapki z pomidorem i szczypiorkiem.
- Co to za zmiana? – spytałam i usiadłam przy stole.
- Co masz na myśli?
- Robisz śniadanie… - zauważyłam. - … w sobotę.
- Jestem leniwy, ale bez przesady, nie możesz ciągle robić śniadań dla mnie – uśmiechnął się i położył przede mną talerz z trzema kanapkami.
- Wiesz, że robienie Ci śniadań, obiadów, czy kolacji to dla mnie zwykła rzecz. Chociaż tak Ci się odwdzięczam za to wszystko.
- Sam, gdybym nie chciał Cię zabrać ze sobą do Londynu, to bym tego nie zrobił. Nie zrobiłem tego też z litości, bo byłaś w ciąży. Nie zrobiłem tego, bo Justin w jakimś stopniu Cię zostawił. Chciałem Ci pomóc i wciąż chcę Ci pomagać i będę robił to tak często jak to możliwe.
- Wow, Beadles… Nie wiem co powiedzieć – uśmiechnęłam się nieśmiało. Zrobiło mi się w sercu cieplej, kiedy usłyszałam odpowiedź Chrisa. Teraz miałam stu procentową pewność, iż nie robi tego z litości, lecz pomaga mi jako przyjaciel. Przyjaciel mój i Justina.
- Po prostu jedz – zaproponował i sam zaczął spożywać kanapki. Jedliśmy w ciszy co chwilę popijając jedzenie ciepłą cieczą, zwaną herbatą. Uwielbiałam soboty, bo mogłam siedzieć w domu i kompletnie nic nie robić. Zwłaszcza teraz, kiedy Ho jest już starsza i bardziej samodzielna. I oczywiście potrafi zająć się samą sobą na calutki dzień. Czasami chciałabym ot tak po prostu uciec na jakąś wyspę i tam odpocząć od wszystkiego. Ale nie da się. Niestety.
            Skończywszy spożywać śniadanie odniosłam talerze do zmywarki i poszłam na górę, do pokoju Hope. Dziewczynka siedziała na swoim łóżku i bawiła się zabawką, którą dostała od nieznajomego. Najbardziej z tego wszystkiego przestraszył mnie fakt, że ten facet wiedział, co moja córka kocha, czyli Nowy Jork. Przecież mógł dać miśka z flagą Wielkiej Brytanii, lub zwykłego miśka, lizaka czy co podsunęło by mu się na myśl. Ale z flagą NYC? Czy to nie jest dziwne? I jeszcze ta gra. Ten list. Jaka gra? Jeśli ten „Jay” myśli, że będę grała w jakąś grę, to grubo się myli. Czuję się taka bezbronna, bo kompletnie nie wiem jak mogłabym się skontaktować do niego, aby powiedzieć mu, żeby się odczepił. Co ja i moja rodzina mu zrobiliśmy? Ów list dostałam w poniedziałek i od tamtej pory nie dostałam nic, co podobno miało mi rozjaśnić zasady tej gry. Z jednej strony moja ciekawość była tak wysoka, iż chciałam poddać się wyzwaniu. Z drugiej zaś strony boję się, że przez moją głupotę ucierpi na tym Christian i Ho.
- Mamuś, co dzisiaj robimy? – spytała się mnie szatynka, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia. Usiadłam na jej łóżku i obie położyłyśmy się na nim, okrywając kołdrą. Obróciłam głowę w jej stronę i ucałowałam jej czółko.
- Na co masz ochotę?
- Hmm.. – zaczęła myśleć tym samym marszcząc brwi. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Spojrzała na mnie po jakimś czasie i zrobiła smutną minę. – Nie wiem.
- Może pojedziemy nad basen? – spytałam, a Ho szybko kiwnęła głową. Uwielbiała pływać i starałyśmy się tam spędzać dużo czasu, by mogła uczyć się coraz to nowszych rzeczy. Zeskoczyła z łóżka i nałożywszy różowe kapcie podeszła do mnie szturchając mnie.
- Jestem głodna.
            Zaśmiałam się w odpowiedzi i poszłam razem z nią na dół. W kuchni leżał talerzyk z kanapkami dla Ho, ale Chrisa nigdzie nie było. Podeszłam do lodówki, aby wziąć sok pomarańczowy, kiedy ujrzałam przyczepioną karteczkę.
„Będę za godzinę, lub dwie, bo w pracy mnie potrzebują. Do zobaczenia, Chris x”
- Poczekamy na Chrisa i wtedy pojedziemy na basen, co? – spojrzałam na córeczkę, która smakowała kanapki. Kiwnęła tylko głową i popiła sokiem, by móc przełknąć.
- Gdzie pojechał?
- Do pracy, niedługo wróci – uśmiechnęłam się i ucałowałam ją w czubek głowy, by wyjść z kuchni i pójść do salonu. Usiadłam na kanapie i chciałam chwycić pilot, kiedy zauważyłam jeszcze jedną karteczkę. Serce niemalże podskoczyło mi do gardła, kiedy poczułam te same perfumy co tydzień temu. Przełknęłam głośno ślinę i powoli wzięłam w dłoń karteczkę, którą rozłożyłam. Znów zauważyłam idealne pismo wyglądające Justina.

Jaka szkoda, że Chris zostawił Was same… A może i nie? Słyszałem, że chcecie jechać nad basen, fajnie się składa. Dawno Was nie widziałem. W ogóle muszę Ci powiedzieć, że nic się nie zmieniłaś. Wciąż wyglądasz tak jak na początku wakacji 2013 roku. Pamiętasz jak zgubiłaś tą swoją przyjaciółeczkę i poszłaś nad staw? Pewnie nigdy nie sądziłaś, że Twoje życie potoczy się tak dalej.. Żyje potrafi zaskakiwać.
PS. Gdzieś w salonie jest druga kartka, na której zapisane są zasady gry. Miłej zabawy, shawty.
Jay x

            Moje dłonie trzęsły się niemiłosiernie. Miałam cichą nadzieję, że to głupi sen, z którego zaraz się obudzę. Ujrzę twarz Justina obok siebie, który przytula do siebie naszą kruszynkę. Jednak prawda jest inna. Justin nie żyje, a ja sama wychowuję Ho, z małą pomocą Chrisa. Rozejrzałam się po salonie, ale nigdzie nie widziałam tej cholernej karteczki. Myślę, że jak szybko skończę tą grę, to Jay w końcu się od nas odczepi. Raz na zawsze. W pewnym momencie zauważyłam malutką karteczkę leżącą na pufie, przy kominku. Podchodząc do niej dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że ten człowiek był w naszym domu… Co jeśli jeszcze tu jest? Po całym moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, starając się wyrzucić tę myśl ze swojej głowy. Chwyciłam w dłoń karteczkę i szybko ją rozłożyłam, chcąc dowiedzieć się co jest napisane.

Brawo, shawty, znalazłaś karteczkę. Skoro ją czytasz, to znaczy, że zgadzasz się na branie udziału w mojej ulubionej grze. Spokojnie nie będzie nic krwawego ani strasznego. Bynajmniej dla mnie. Jeśli będziesz grzeczna i posłuszna to Tobie, Twojemu kolesiowi i Księżniczce nic się nie stanie.
A o to zasady:
1.       Co jakiś czas będziesz dostawała tego typu karteczki z różnymi zadaniami, będziesz musiała je rozwiązać, inaczej spotka Cię kara.
2.       Jeśli chcesz wyjść z tego cało musisz robić rzeczy, które nie będą dla Ciebie przyjemne.
3.       Wygrana jest dosyć ciekawa, bo dzięki niej będziesz mogła spotkać kogoś, kogo straciłaś jakieś sześć lat temu.
4.       Dzięki tej grze dowiesz się kilku ciekawych rzeczy o Twoim Justinie. O takich rzeczach nawet nie miałaś pojęcia.
5.       Czasami będziesz musiała grać nie fair, tak samo jak ja, ale co z tego skoro życie jest równie nie fair, więc dlaczego w grze ma tego nie być?
6.       Jeśli się wkurzę, jestem nieobliczalny. Pamiętasz kto jeszcze był nieobliczalny?
7.       Pamiętaj, że zawsze Cię widzę, więc słyszę odgadnięcia moich zagadek.
PS. Jakie to zwierzę, które o świcie chodzi na czterech łapach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech?
Odpowiedź jest prosta, gorzej z uzasadnieniem. Podpowiem Ci: uzasadnienie ma być na poziomie Twojego „zmarłego” chłopaka. Powodzenia, shawty
Jay x

      Czy ten człowiek ma coś z głową, czy mi się wydaje? Jeśli myśli, że będę „grała nie fair” to się myli. Nie mam zamiaru bawić się w jakąś gierkę z nieznajomym, które wręcz mnie przeraża. Cholera, powinnam pójść na policję, albo powiedzieć o tym Chrisowi, ale mam wrażenie, że jeśli powiem, to stanie się coś złego. Nie chcę po raz kolejny cierpieć z powodu straty bliskiej mi osoby. Usiadłam na fotelu i schowałam twarz w dłonie biorąc kilka głębokich oddechów. I co ja mam teraz zrobić? Skąd ten Jay zna Justina i dlaczego wciąż do niego nawiązuje? Dlaczego to ja mam grać w tą chorą grę zapewne z dużymi konsekwencjami? O jakiej dokładnie karze mówi? Tyle pytań kłębiło się w mojej głowie, lecz nie dostawałam żadnej odpowiedzi. To najbardziej mnie przytłaczało.
- Mamusiu, nudzi mi się – usłyszałam cichutki głosik mojej córeczki, która stała we framudze drzwi i wpatrywała się we mnie. W tej samej chwili do mieszkania ktoś wszedł, a moje serce na moment przestało bić. Co jeśli to ten facet? Przygryzłam wargę i podeszłam do Ho biorąc ją szybko na ręce.
- Wróciłem! – krzyknął Chris, a ja natychmiast poczułam ulgę. Postawiłam na ziemię Hope i podeszłam do Chrisa witając się z nim.
- Przestraszyłeś mnie – powiedziałam z wyrzutem, a ten cicho zachichotał biorąc na ręce moją kruszynkę.
- Wybacz – odparł i ucałował Ho w policzek.- Jak tam, słoneczko?
- Nudzi mi się – jęknęła i wtuliła się w chłopaka.- Mama obiecała, że pójdziemy nad basen.
- No to zbieraj się  - zaśmiał się puszczając ją i lekko popychając na górę. – Stało się coś? – spytał przyglądając mi się uważnie.
- Umm.. Nie nic – uśmiechnęłam się sztucznie. – Pojedziecie sami nad basen? Chciałabym… gdzieś wyskoczyć na chwilę  - skłamałam.
- Spotykasz się z kimś? – wyszczerzył się i szturchnął mnie żartobliwie w ramię. Oddałam mu marszcząc przy tym brwi.
- Oczywiście, że nie – burknęłam.
- Żartowałem tylko… I auć – jęknął i pomasował bolące ramię. – To my wrócimy za jakieś dwie godzinki, a Ty nie musisz się śpieszyć.
      Uśmiechnęłam się tylko w jego stronę i nakładając mój szary płaszcz oraz czarne koturny wyszłam z domu. Dzisiaj było wyjątkowo ciepło, więc nie musiałam marznąć na tym mrozie. Prawdę powiedziawszy to nie miałam pojęcia gdzie idę, chciałam po prostu to wszystko przemyśleć. To było dla mnie tak dziwne, że nie mogłam pogodzić się z myślą, że to dzieje się naprawdę. Tak bardzo pragnęłam, aby Justin był przy mnie i po prostu przytulił. Powiedział, że ktoś robi sobie ze mnie żarty i jeśli dowie się kto to, to ma przesrane. Potrzebowałam go, ale nie mogłam go mieć ani w tej chwili, ani już nigdy. Jakie to popieprzone. Wzięłam kilka głębszych oddechów i usiadłam na jednej z ławek w parku. Była oddalona od wszystkich innych i to na niej zazwyczaj przesiadywałam. Chociażby żeby pomyśleć. Co takiego zrobiłam, że Bóg tak bardzo mnie karze? Najpierw śmierć mojego ojca, później moja przyjaciółka mnie zostawiła. Następnie Justin, który zmarł przez ten pieprzony wyścig i teraz ten facet, który jest cholernie nieprzewidywalny. Kto normalny wysyła komuś karteczki z jakimiś zadaniami?
„ Dzięki tej grze dowiesz się kilku ciekawych rzeczy o Justinie” Skąd ten mężczyzna może wiedzieć czego ja nie wiem o Jusie a co wiem? Dlaczego ten facet po prostu ingeruje w nasze życie, które od dawna nie istnieje? „Wiesz kto jeszcze jest nieobliczalny?”, „Musisz robić rzeczy, które nie będą dla Ciebie przyjemne”. Wszystko z tej karteczki odbijało się echem po mojej głowie nie dając mi spokoju. Jedynie czego chciałam się dowiedzieć to tego, kim jest ten człowiek i dlaczego to mnie się uczepił.
- Cholera – szepnęłam do siebie i schowałam po raz kolejny twarz w dłoniach. Czułam się bezradna. Otarłam kilka łez, które mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Kiedy się już uspokoiłam wyjęłam z kieszeni karteczkę, którą wcześniej włożyłam i przeczytałam jeszcze raz zagadkę.
- Jakie to zwierzę, które o świcie chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech? – powiedziałam na głos, a wtedy dosiadł się do mnie jakiś mężczyzna. Zwykły pijak.
- Ma pani kilka pieniędzy na chleb? – usłyszałam, ale prychnęłam w odpowiedzi.
- Dam panu dziesięć funtów, jeśli odgadnie pan zagadkę – odparłam zadowolona z swojego pomysłu. Zastanowił się chwilę, ale po chwili kiwnął głową.
- Dawaj maleńka.
- Jakie to zwierzę, które o świcie chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech?
      Mężczyzna zastanowił się chwilę. Miałam wrażenie, że już się poddaje, kiedy uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie.
- To proste. Odpowiedź to człowiek. Rano chodzi na czworakach, ponieważ się rodzi, w południe na dwóch, bo dorasta, a wieczorem na trzech, ponieważ pomaga mu kula w chodzeniu – wyrecytował jak z jakiejś książki. Uśmiechnęłam się szeroko i podziękowałam dając mu piętnaście funtów. Odszedł zadowolony z pieniędzmi.
- Słyszałeś wariacie? Masz odpowiedź – powiedziałam jakby sama do siebie, ale tak, aby mógł usłyszeć. Mój telefon zawibrował, a kiedy przesunęłam palcem po ekranie ujrzałam jedną wiadomość od nieznanego numeru.

„ Bardzo dobrze, shawty… Ale masz złe uzasadnienie. Oczywiście to uzasadnienie jest poprawne, gdyż to jest zagadka Sfinksa i tak powinno się uzasadniać.. Jednak jak pamiętasz chcę uzasadnienia w stylu Twojego Chłopaka. Podpowiem Ci: Justin często był pijany. Jay x”

      Westchnęłam zrezygnowana. Miałam nadzieję, że pierwsza część za mną, jednak się myliłam. Musiałam dobrze pomyśleć o co mu chodzi. „            Justin często był pijany” i mam to nawiązać do uzasadnienia zagadki? Co za popierdoleniec to wymyślił? Wyprostowałam się, kiedy zdałam sobie sprawę, iż jestem obserwowana przez tego szaleńca. Wstałam na równe nogi i zaczęłam szybkim krokiem iść w stronę, gdzie było więcej ludzi. Po jakimś czasie usiadłam przy fontannie ponownie wyjmując karteczkę. Skoro wiem, że to człowiek i, że musi to być powiązane z pijanym Justinem to… Westchnęłam głośno. Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie pijanego Justina. Pijany Justin chodzący na dwóch nogach i wypija coraz więcej wódki, później podpiera się ręką o ścianę, żeby nie upaść, a na końcu nie jest w stanie podejść do łóżka, więc idzie na czworaka… Otworzyłam szeroko oczy. Chwyciłam telefon i wyszukałam wiadomość od nieznajomego.
- O świcie na czworaka, ponieważ jest na kacu, w południe na dwóch, gdyż wytrzeźwiał, a wieczorem na trzech, bo nie jest w stanie chodzić na dwóch nogach i musi podpierać się drewnianą laską lub ręką – powiedziałam na głos moją wiadomość i wysłałam. Dostałam iż dostarczono wiadomość. Chciałam schować telefon, ale poczułam jak urządzenie mi wibruje, więc przesunęłam palcem po ekranie odblokowując go.

„ To było takie trudne? Gratuluję, shawty. To Twoja pierwsza zagadka, którą odgadłaś. Powodzenia przy następnej.
PS. Wyglądasz przepięknie. Czy mi się wydaje, czy tą czapkę podarował Ci Bieber? Jay x”

To zaczyna robić się chore…


~*~
Od Autorki: dodaję dziś mimo wielkieeeego zmęczenia, ale to dlatego, że tak nie możecie się doczekać :D cieszę się, że spodobała Wam się druga część, miałam taką nadzieję. od razu powiem, że z czwóreczką może być trochę problem, bo przez ten weekend mnie nie będzie aż do poniedziałku, potem kac i szkoła, więc myślę, że 4 będzie dopiero za tydzień. och i jedna rada: jeśli chcecie mieć fajne niespodzianki to po prostu nie domyślajcie się kim jest ten "Jay", albo że Justin wrócił, ok? :)
pytania: ask

Czytasz = komentujesz 

45 comments:

  1. Anonymous10/11/2013

    *.* cudoo KOCHAM ;***

    ReplyDelete
  2. Anonymous10/11/2013

    Boże najlepsze opowiadanie ever ! Takiego jeszcze nie było ! Jesteś niesamowita . Rozdział jak zawsze świetny . Czekam na nowy xx |
    @LoveDreams_x

    ReplyDelete
  3. Anonymous10/11/2013

    Jezu to jest świetne *.* Zabijasz mnie dziewczyno . - @thisswaggirl_JB

    ReplyDelete
  4. Anonymous10/11/2013

    KOOOOCHAM ! NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ NOWYCH ROZDZIAŁÓW. <3..PO PROSTU CUDO..ODDAJ TROCHĘ TALENTU.

    ReplyDelete
  5. Już się domyślać nie będę, chociaż lubię, ale jak prosisz to przestanę. ;) Rozdział niesamowity. Ktoś stale obserwuje każdy krok Sam. To robi się troche przerażające. ;p Tak się tylko zastanawiam czy... nie.. to byłoby głupie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. I Hope jest taka słodka. ♥♥♥ @fuckthelove0

    ReplyDelete
  6. Anonymous10/11/2013

    Czy to nie starzy wrogowie Justina ? Oo

    ReplyDelete
  7. JEZU KOCHAM TO JEST CUDOWNE

    ReplyDelete
  8. o mój Boże, nie wiem co wymyśliłaś, ale to jest genialne, czekam z niecierpliwością na następny xx

    ReplyDelete
  9. Anonymous10/11/2013

    to jest genialne ! jeszcze nie było takiego opowiadania. jesteś wielka dziewczyno <3

    ReplyDelete
  10. Anonymous10/11/2013

    aaaaaaaaa! *_________* z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie to wciąga i intryguje. <3 ten Jay jest faktycznie jakiś chory, czy coś... ale lubię takie 'klimaty' więc mi się podoba. <3 czekam już na NN.

    @saaalvame

    ReplyDelete
  11. Anonymous10/11/2013

    djwgjhgjhwggwhjg *.*
    kocham <33

    ReplyDelete
  12. Powiem, ci ze to tqk skomplikowwne, ze nie wiem co myslec, ale bardzo mi sie podoba. @sylwuniek

    ReplyDelete
  13. najlepsze opiwiadanie, kocham <3

    ReplyDelete
  14. Anonymous10/11/2013

    Jakie to jest świetne!
    Kobieto,zachwycasz!
    Skoro mamy się nie domyślać to ja nie wiem jak mam funkcjonować hahhahahahahha
    OMGF hahshshshhshsjsyruhddjcjc
    Obyś szybciej wytrzeźwiała i dała nam czwóreczkę bo już nie mogę się doczekać jsjncnrjdcmdk

    ReplyDelete
  15. Anonymous10/11/2013

    W końcu dotarłam tutaj i od teraz jestem na bieżąco skoro w końcu mam czas :D I jak mówiłam to jest cudo, jest tak cholernie ciekawie i jak czytam też mnie przechodzą takie dreszcze... Czekam na nn i pozdrawiam naszą Kinię :) x @luvmybiebster

    ReplyDelete
  16. Anonymous10/11/2013

    to jest takie cudowne <3

    ReplyDelete
  17. Gbxbfhfvnjfxvnkdbfjcjdkfywibbc*-*

    ReplyDelete
  18. Anonymous10/12/2013

    hbhjdfbhd o mój boże ale sie wciągnęłam a to dopiero początek :D

    ReplyDelete
  19. kooocham to ♥ ,kmjnhbgvbhnj

    ReplyDelete
  20. Anonymous10/12/2013

    Matko ,matko ,matko *.* to opowiadanie z każdym rozdziałem jest coraz lepsze

    ReplyDelete
  21. Kocham to :3 /@MeowBelieve

    ReplyDelete
  22. Anonymous10/12/2013

    Hahaha dziwnie się składa bo Antygona to teraz moja lektura :D
    Kocham ten blog i zaczyna robić się bardzioej ciekawie, ale jak może otrzymać osobę która umarła 6 lat temu? :O /@siemajus xx

    ReplyDelete
  23. Anonymous10/12/2013

    Na początku myślałam, że będzie to dno bez Justina ( bez obrazy.. ;) ) , ale gdy teraz to czytam to jestem strasznie ciekawa dalszych części. ^^ Niesamowity ten blog. <3 :D

    ReplyDelete
  24. awwww kocham <3 każdy rozdział z tej części jak i z poprzedniej jest genialny ! <3 no ale musze przynać że wyobraźnie to ty masz wielką kobieto! <3

    ReplyDelete
  25. Awww cudowny <3 masz ogromna wyobraźnie i świetnie piszesz ! ;*

    ReplyDelete
  26. Jejku to takie fajne i nieprzewidywalne :D
    Czekam na następny ;)

    ReplyDelete
  27. Anonymous10/12/2013

    ale super ten rozdział nie wiem jak ty możesz nam kazać czekać tak dłuugo :D pisz szybko nooo ;c <33
    xoxo ♥.

    ReplyDelete
  28. Anonymous10/12/2013

    Nie zgadlabym tego. Chyba wolałam 1 część opowiadania ale Niewiadomo może mi się odmieni

    ReplyDelete
  29. Anonymous10/12/2013

    BOŻE *-*

    ReplyDelete
  30. Anonymous10/13/2013

    super <3

    ReplyDelete
  31. Tak, tak, tak! O kurde! Jak mi się podoba to opowiadanie :o Już dawno nie czytałam czegoś tak dobrego!

    ReplyDelete
  32. dkfgufgibdfilyfgdil *o*

    ReplyDelete
  33. Anonymous10/14/2013

    Gdtydjdjrdgdfhdje mam jakąś obsesje na punkcie tego że to Justin , bardzo bym chciała żeby wrucił, opowiadanie mnie tak cholernie wciągneło że nie mogę się doczegać następnego roździału

    ReplyDelete
  34. Anonymous10/14/2013

    Czy Justin jest nagroda ???:))))) omg czuje to zagadkowosc :3

    ReplyDelete
  35. Anonymous10/14/2013

    Mam przeczucie kto to... i nie, nie mam na myśli Justina. Czuję, że ten gość zaprowadzi Sam prosto do Justina. Kurde, już sobie wyobrażam tą scenę *.*
    @swaaag76

    ReplyDelete
  36. Anonymous10/15/2013

    Jejku to jest takie uacgyuaifhicviwi myślałam, że jak nie będzie Justina to będzie nudno a to jest boskie, czekam na nn

    ReplyDelete
  37. Anonymous10/16/2013

    zmieniłam username z @kidrauhl169 na @biebsluvrauhl :)

    ReplyDelete
  38. Anonymous10/20/2013

    Swietne, tajemnicze kochaam ♥

    ReplyDelete
  39. jesteś wspaniała! mam nadzieję, że przez tego Jay'a nic się nie stanie +zapraszam do mnie http://onslaught-opowiadanie.blogspot.com/

    ReplyDelete
  40. o matko! czytałam z taką miną - :O
    Jay mnie strasznie intryguje, ale co dziwne, w pozytywny sposób.
    @cojawera

    ReplyDelete
  41. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete