Listopad,
06. 2019r.
London,
Kingston.
Z dnia
na dzień robiło się coraz zimniej, a ja wręcz nienawidziłam chłodu. Powinnam
się przyzwyczaić skoro od kilku lat mieszkam w Londynie – mieście, w którym
zawsze jest chłodno. Z utęsknieniem czekałam na pierwszy dzień maja bądź
czerwca, bo właśnie wtedy będzie już o wiele cieplej. Poza tym zapowiadają, że
tak jak w 2013 roku ma być przez kilka tygodni gorąco. Więc nie zdziwi Was
fakt, że cholernie nie mogę się doczekać wakacji. Ale z drugiej strony nienawidzę
czasu, kiedy są wakacje. Każdy dzień, każda noc, każda minuta czy sekunda
wakacji 2013 roku powracają do mnie i siedzą w mojej głowie przez całe dwa
miesiące. Później są tylko urywki i wspomnienia, które wciąż bolą. Może
powinnam pójść do psychiatryka? Może on mi jakoś pomoże z zapomnieniem o
tamtych momentach… o Justinie? Już dawno poszłabym do jakiegoś lekarza, gdyby
nie fakt, że… Ja po prostu nie chcę zapomnieć o Jusie. Mogę cierpieć przez całe
życie, ale nie przeżyłabym, gdyby Justin został wymazany z mojej pamięci. To
chore, ale lubię kiedy kładę się spać i w wyobraźni widzieć uśmiechniętego
Justina, który mówi mi jak bardzo mnie kocha podając przy tym różne powody. To
pomaga mi, żeby nie poddawać się tak łatwo i żyć, chociażby dla naszej córeczki.
Ja od kilku lat nie potrafię inaczej funkcjonować. Czuję się taka pusta, kiedy
nie ma przy mnie osoby, która sprawiała, że świat wydawał się inny, lepszy.
Ludzie odchodzą zbyt szybko, zwłaszcza niektórzy. Wiem, że powinnam znaleźć
sobie kogoś innego, może i lepszego niż Justin, ale nie wyobrażam sobie kogoś
innego jak nie Jusa. To z nim wiązałam swoją przyszłość. Wszystko przepadło.
-
Mamo, o czym myślisz? – spytała Hope wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.
Westchnęłam tak cicho jak potrafiłam i chwyciłam mocniej rączkę Ho, którą
trzymałam w swojej dłoni.
-
O niczym – odparłam i wolną dłonią otworzyłam drzwi od mieszkania, po czym
weszłyśmy i natychmiast się rozebrałyśmy. Dziewczynka pobiegła do kuchni, a ja
podążyłam za nią nastawiając wodę na herbatę. Chwyciłam kubki, do których
wrzuciłam torebkę herbat i nasypałam dla siebie dwie łyżeczki cukru, a dla Ho
jedną.
-
Ale jesteś smutna, to musisz o czymś myśleć.
Dlaczego
ona musi być taka spostrzegawcza?
-
Myślę o Twoim tacie – wyznałam w końcu i usiadłam koło szatynki wolno głaszcząc
ją po włosach. Wydała z siebie nieme „aaa” i po dłuższej chwili uśmiechnęła się
do mnie pocieszająco, lecz po chwili posmutniała.
-
Mamusiu, bo ja Ci musze coś powiedzieć – powiedziała i spuściła główkę. W tym
samym momencie czajnik zaczął piszczeć, więc podeszłam do niego, wyłączyłam gaz
i wlałam wrzącej wody do kubków. Pomieszałam wszystko w obu kubkach i torebki
wyrzuciłam do śmietnika. Usiadłam koło Ho i spojrzałam na nią wyczekująco.
-
W takim razie słucham.
-
Pamiętasz co mówiłam Ci o tym panu, który przyszedł do mojego przedszkola? –
spytała, na co kiwnęłam głową. Pominęłam fakt, że miałyśmy do tego nie wracać.
– Niedawno znowu przyszedł, ale nie pozwolił mi nic Tobie mówić.
-
To, że Ci nie pozwolił nic powiedzieć, nie znaczy, że nie powinnaś tego zrobić!
– podniosłam głos zdenerwowana i tym, że moja córka nic mi nie powiedziała i
tym, że ten facet znowu do niej przyszedł. Przecież mówiłam opiekunkom, że mają
nikogo nie wpuszczać do Hope prócz mnie i Chrisa!
-
Nie krzycz, mamusiu – poprosiła trochę przestraszona moim zachowaniem. Wzięłam
ją na ręce i pocałowałam w czubek główki chcąc by kontynuowała.
-
Przepraszam, poniosło mnie.
-
Ten pan był dla mnie bardzo miły i powiedział, że zna mojego tatę – uśmiechnęła
się radośnie mówiąc to zdanie. Zmarszczyłam brwi powstrzymując się od
komentarza. – I powiedział mi też, że go niedawno widział.
-
Przecież Twój tata nie żyje – westchnęłam nie wiedząc co ten mężczyzna sobie
ubzdurał.
-
No wiem i to powiedziałam temu panu… Ale on odpowiedział mi, że go zna i widuje
go bardzo często. I że żyje. Co o tym myślisz, mamusiu?
-
Myślę, że ten mężczyzna po prostu sobie żartuje. I jeśli znów do Ciebie
przyjdzie masz mi o tym od razu powiedzieć, dobrze? Nie podoba mi się, że masz
jakieś tajemnice przede mną – powiedziałam wywołując wyrzuty sumienia u
dziewczynki. Pocałowałam ją w skroń i postawiłam ją na ziemi. Wzięłam jej
herbatę, która zdążyła już nieco ostygnąć. Poszłyśmy do salonu, gdzie włączyłam
Hope bajki i zostawiłam ją w pokoju.
-
Tylko dmuchaj, zanim się napijesz! – krzyknęłam z kuchni, a kiedy usłyszałam
„Dobrze, mamo” uśmiechnęłam się i chwyciłam swoją herbatę siadając w kuchni.
Miałam nadzieję, że ten człowiek
przestał nas nawiedzać, ponieważ nie dostałam od tamtego dnia żadnego listu.
Zaczynałam już przestawać się bać na każdym kroku. Jednak się myliłam. Ten
mężczyzna ma coś w zanadrzu i nie odpuści nam tak łatwo. Miałam już powoli
serdecznie go dosyć, jednak to nie ode mnie zależało czy odpuści czy dalej
będzie to drążył. Czyli ta cała gra jest brana na poważnie? Dlaczego powiedział
mojej córce, że Justin żyje? Przecież to nie możliwe. Pamiętam jakby to było
wczoraj, kiedy go chowaliśmy. Widziałam jego śmierć na żywo i nie jest to dla
mnie najlepszym wspomnieniem. Czemu okłamuje Hope mówiąc, że widział Jusa?
Nawet jeśli jakimś cudem by żył na pewno by starał się mnie odnaleźć, prawda?
Mówił, że mnie kocha i zawsze będziemy razem. Myślę, że chciałby się ze mną
zobaczyć, tak bardzo jak ja. Prawda?
Nie będę kłamać mówiąc, że to mnie
nie przerażało. Byłam zdruzgotana i pragnęłam żeby to się zakończyło. Nie
wiedziałam kim jest ten Jay, ale miałam wrażenie, że to jest jakiś psychiczny
wróg Justina. No bo kto normalny wysyła jakieś liściki z „grą” każąc w nią
grać?
Chciałabym po prostu usnąć i już się
nie obudzić. Chciałabym odnaleźć Justina i na nowo być szczęśliwa. Nie proszę o
tak wiele. Jednak mi chyba jest dane żyć, jak w jakimś chorym filmie. A może to
tylko sen, z którego za moment się obudzę? Może jakiś znak, żebym wiedziała czy
po prostu śnię…
-
Boo! – krzyknął ktoś do mojego ucha. Czułam jak moje serce podchodzi do mojego
gardła, zanim podskoczyłam i prawie upadłam z krzesła. Obróciłam się w stronę
osoby i ujrzałam Chrisa.
-
Chris, kretynie! – krzyknęłam i uderzyłam go w ramię. Zaśmiał się i pocałował
mój policzek na przywitanie.
-
Przepraszam – znów zachichotał.
A
więc to nie sen, to szara rzeczywistość.
-
Jesteś nienormalny – skomentowałam go, kiedy upił łyk mojej zimnej już herbaty.
Uśmiechnął się szeroko i cmoknął mnie w policzek. Chris to taki człowiek, kiedy
pracuje wygląda i zachowuje się jak typowy biznesmen, lecz w domu na nowo staje
się tym roztrzepanym i pełnym życiem chłopcem, którego poznałam. To niesamowite
jak on potrafi szybko zmieniać swój charakter lub humor, ja tak nie umiem.
Chciałabym chociaż udawać, że staję się szczęśliwa z dnia na dzień, ale tak nie
potrafię.
-
O czym myślisz? – spytał Chris widząc moją nieobecną minę. Cóż się dziwić.
Wyłączanie się ze świata rzeczywistego należało do moich codziennych i normalnych
rzeczy. Wszyscy, którzy mnie znają zdążyli przyzwyczaić się do tego.
-
O niczym konkretnym – skłamałam i uśmiechnęłam się w jego stronę. – Wiesz, że
tak czasami mam.
-
Mogę się Ciebie o coś spytać, Sam?
-
Jasne – odparłam nieco zdziwiona jego poważnemu głosowi, lecz uśmiechnęłam się
ciepło by dodać mu odwagi. Zmierzwił dłonią swoje włosy i oblizał wargi
wlepiając swój wzrok w moją twarz.
-
Justina nie ma już sześć lat, a Ty nie byłaś na żadnej randce, ani nic z tych
rzeczy… - chciałam mu przerwać, ale nie dał mi nawet otworzyć ust. – Wiem, że
Ci ciężko, bo straciłaś ważną osobę, ja też, ale życie toczy się dalej, a ty
masz córkę, która powinna mieć ojca.
-
Ma Ciebie – odparłam krótko nie rozumiejąc jego toku myślenia.
-
Ale ona potrzebuje kogoś, kto będzie darzył Ciebie i ją miłością. Kocham Was,
ale nie tak jak powinienem.
-
Chris, nie chcę się z nikim na razie związywać. Gdybym mogła od razu
zapewniłabym inną rodzinę Ho, ale tak życie się potoczyło. Poza tym ona uważa
Cię za przybranego ojca i jej w pełni to wystarczy.
-
Spróbuj chociaż.. Może akurat napotkasz chłopaka, który Ci się spodoba? W sercu
zawsze będziesz miała Justina, tak samo jak ja, czy Hope. Lecz nadejdzie ten
dzień, kiedy każde z nas znajdzie kogoś, a Justin będzie musiał zrobić miejsca
w sercu dla nowej osoby – uśmiechnął się ciepło i wstał z krzesła, na którym
już dłuższy czas siedział. Podszedł do mnie i musnął delikatnie swoimi ustami
moje czoło, po czym dotknął mojego ramienia w geście pocieszenia i wyszedł z
kuchni.
Dlaczego Chris właśnie teraz
postanowił robić takie kazania? Zawsze obawiałam się takiej rozmowy, bo
wiedziałam, że mój rozmówca będzie miał rację. Tyle, że nie wyobrażam sobie
nikogo poza Jusem przy moim boku. Chyba jednak muszę pogodzić się z faktem, że
za jakiś czas ktoś wstąpi na miejsce Justina.
Moje ciągłe rozmyślania przerwał
głośny stukot o drzwi. Westchnąwszy wstałam z krzesła i podążałam w stronę
odgłosów. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi, ale ku mojemu
zdziwieniu nie zastałam nikogo. Zmarszczyłam brwi i wyszłam na taras, żeby
rozejrzeć się, czy ktoś się przypadkiem nie chowa. Kiedy chciałam wrócić do
domu, biała karteczka leżąca na huśtawce przykuła moją uwagę. Moje serce
momentalnie przyśpieszyło swoje bicie, gdyż wiedziało co to jest za kartka.
Powoli podeszłam do huśtawki, siadając na niej i biorąc w dłoń karteczkę.
Powoli ją rozłożyłam.
„ Tęskniłem! Wybacz, że tak dawno nie zaglądałem, ale miałem kilka spraw do załatwienia. Zapracowani ludzie nie mają łatwo. Jak wiesz to jedną zagadkę już rozwiązałaś, czas na kolejną! Jest bardzo prosta, lecz podchwytliwa, dlatego pomyśl, zanim coś powiesz. Pamiętasz jak dzięki Justin’owi nauczyłaś się, żeby nie mówić wszystkiego co ci język naniesie? Pamiętasz jak zastanawiałaś się dziesięć razy zanim coś powiesz? Ten nasz Bieber to jednak się do czegoś przydawał…
Zagadka: W pokoju
stoi lampa naftowa i świeca. Co zapalisz najpierw?
Powodzenia, Shawty!
Jay x”
Jęknęłam głośno z frustracji. Miałam dosyć tego faceta,
działał mi na nerwach. Chciałam, żeby w końcu skończył te swoje gierki i dał mi
święty spokój. Wiem, że mogłabym pójść na policję i to zgłosić, lecz ta
nagroda.. Intrygowało mnie to, co napisał na początku, że nagrodą będzie ktoś
kogo bardzo kocham. Nie mógł mówić o Justinie, bo przecież on nie żyje. To
byłoby całkowicie chore, gdyby dał mi jego szczątki.. Fuu, Sam ogarnij się!
-
Sam, gdzie jesteś! – głos Chrisa spowodował, że natychmiast schowałam kartkę do
kieszeni spodni i położyłam nogę na nogę kładąc dłonie na kolanach.
-
Na huśtawce – krzyknęłam, tak, żeby usłyszał. Po kilku sekundach Christian
siedział obok mnie delikatnie nas kołysząc.
-
Robi się ciemno, czemu tu siedzisz? – zapytał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,
że jestem cała zmarznięta. Niebo było całkowicie ciemne i pojawiały się już
pierwsze gwiazdki. Musiałam naprawdę długo tutaj siedzieć.
-
Chciałam pomyśleć.
-
Pamiętasz jak obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy mówili sobie o wszystkim? –
spytał, dając nacisk na słowo „zawsze”. Niepewnie kiwnęłam głową na znak, aby
kontynuował. Para zaczynała lecieć z moich ust, dlatego wstałam biorąc w swoją
dłoń, dłoń Chrisa i weszliśmy do mieszkania. Poczułam natychmiastowe ciepło
oblewające moje ciało i wielką ulgę. Kilka sekund dłużej i nie wiem czy
wytrzymałabym ten mróz.
-
Sam.. Co się dzieje? – zapytał wzdychając głośno. Zaprowadził mnie do salonu, w
którym usiedliśmy. Spojrzałam na niego uważnie chcąc odczytać to co chodziło mu
po głowie.
-
Nic się dzieje…
-
Widzę – powiedział sarkastycznie i zmierzwił dłonią swoje włosy.- Od kilku
tygodni chodzisz nieobecna i ciągle zamyślona. Chcę tylko wiedzieć co się
dzieje.
-
Chris, nic się nie dzieje – powtórzyłam kładąc dłoń na jego ramieniu. Spojrzał
na mnie takim wzrokiem, jakby starał się wypalić dziurę w środku mojej głowy.
Dzielnie wpatrywałam się w niego, aż w końcu odsunął się kiwając tylko głową i
odszedł. Wzięłam głęboki oddech i poszłam do swojego pokoju natychmiast
wchodząc do łazienki, którą miałam w swoich czterech ścianach. Rozebrawszy się
weszłam do kabiny prysznicowej i wzięłam krótki, lecz intensywny prysznic.
Wychodząc owinęłam się ręcznikiem wokół ciała, a na włosach zrobiłam „turban” i
podeszłam do umywalki. Obmyłam twarz z makijażu i umyłam zęby wychodząc z
łazienki. Podeszłam do szafy i wyjęłam czystą bieliznę, spodenki oraz bluzkę na
ramiączkach. Podeszłam do okna chcąc zasłonić je, kiedy zobaczyłam jak jakiś cień porusza się przy drzewie. Schowałam się i wyjrzałam tylko głową by móc przyjrzeć się czy nie mam zwidów. Patrzyłam się dłuższy czas na osobę, która ewidentnie stała obok naszego domu. Poczułam jak moje serce prawie wyrywa się z piersi, kiedy człowiek uniósł głowę do góry i nasze oczy się napotkały.
Przynajmniej moje zobaczył, bo ja widziałam tylko iskierki tańczące w jego
tęczówkach. Skąd wiedziałam, że to mężczyzna? Widziałam jego sylwetkę, mimo
ciemności jakie panowały na dole. Schował głowę do kaptura i zaczął biec tam
gdzie było najciemniej. Przełknęłam głośno ślinę szybko zasłaniając okno.
Miałam wrażenie i byłam niemalże stu procentowo pewna, że to ten Jay, który
wciąż pisze do mnie listy. Lecz… To chore, ale jego budowa ciała była strasznie
proporcjonalna do Justina... Ale to głupie, to na pewno nie on.
Uspokoiwszy się poszłam sprawdzić,
czy Ho śpi, a potem czy wszystkie okna i drzwi są pozamykane. Na wszelki
wypadek. Pobiegłam do pokoju gasząc wszystkie światła, następnie chwyciłam
zwiniętą karteczkę schowaną w kieszeni moich jeansów po czym weszłam pod ciepłą
kołdrę włączając lampkę nocną. Rozwinęłam papierek i jeszcze raz przeczytałam
zagadkę.
-
W pokoju stoi lampa naftowa i świeca. Co zapalisz najpierw? – spytałam samą
siebie, lecz byłam zbyt zmęczona żeby myśleć nad odpowiedzią. Westchnęłam cicho
i włożyłam kartkę pod poduszkę wygodnie się układając. Nie zamknęłam nawet
oczu, kiedy mój telefon rozświetlił prawie cały pokój, a po chwili słychać było
dźwięk przychodzącego sms’a. Moje serce kolejny raz tego dnia zamarło, kiedy
sięgnęłam po urządzenie. Odblokowałam ekran i zobaczyłam, że wiadomość jest od
numeru nieznanego.
Od: Numer Nieznany.
Masz czas z zagadką do
jutra, Shawty. Chyba, że masz ochotę na karę.
PS. Wyglądasz seksownie
tylko w ręczniku, ale bez niego było Ci kiedyś o wiele lepiej. Jay x
Mój
umysł krzyknął z frustracji, tak jak każdy narząd mojego ciała.
~*~
Od Autorki: hej, cześć i czołem. możecie zabijać, że nie dałam wam rozdziału ani w piątek, ani w sobotę, ani w niedzielę, ale ja się cieszę, bo przyszedł mi ciekawy pomysł do tego rozdziału i cieszę się, że mogłam go tu dopisać, hihi.
nie przestawajcie komentować, bo każdy wasz komentarz jest dla mnie bardzo ważny :)
Czytasz = komentujesz
Matko takie emocje, już nie mogę sie doczekać kolejnego ;) To jest poprostu ASDFGHJ !!
ReplyDeletecudocudocudo *.*
ReplyDeleteBoże , jaki ten blog jest zajebisty . Każdy rozdział zaskakuje mnie coraz bardziej. Chce już następny ♥ / @mona_Lovelove
ReplyDeleteJEJJU. hjkbfbf <3 Kocham x1000. hahha. Czekam na nn. i czekam coś z Justinem... hę-hę-hę.. haha.:"D
ReplyDeleteJestem ciekawa rozwiązania tej zagadki... /@MyCuteBiebur [its-like-youre-screaming.blogspot.com]
ReplyDeleteTA CZĘŚĆ JEST LEPSZA NIŻ 1 *.*
ReplyDeleteŚwietny rozdział !!!!!!!
ReplyDeleteKocham to csfdsadcsgfhd
ReplyDeleteBoskie, czy to justin, jezu ten JAY wydaje mi sie ze to jus, tylko po co... uh hffddcrghjk @sylwuniek
ReplyDelete♥
ReplyDeleteNo, no. Ta gra robi się coraz ciekawsza :D
ReplyDeleteKurcze...no ciekawa jestem:P
@ameneris
askfdsafsdxz
ReplyDeleteo Holender, tak mocno kocham Twoje ff! masz niesamowity talent, dziewczyno, a Jay, co jest dziwne, strasznie mi się podoba hahaha. jestem ciekawa, co wymyśli dalej, lubię jego grę.
ReplyDeletebuziaki i ściskam, czekam na nowy
@cojawera
czyżby rozwiązanie to zapałka ;? jejku cudowny rozdział <3
ReplyDeleteJej jake emocje *-*
ReplyDeletejezu, kocham to opowiadanie! wiedziałam, że 2 część będzie świetna, ale nie że aż tak! nie mogę sie doczekać następnego rozdziału! <3
ReplyDeletejezu Just wraca ? :DDDDD
ReplyDelete<33333
ReplyDeleteJesteś genialna serio, świetne<33
ReplyDeleteJa już chce następny rozdział ! :)
ReplyDeleteGenialnie piszesz , nie mogę sie doczekać kolejnego :*
szczerze to mi samej na myśl co dla nas wymyśliłaś skręca mi wnętrzności. ughh.. czekam z wielką niecierpliwością na następny. ♥
ReplyDeletete emocje jejuuu ! <3 miazga ! *_*
ReplyDeleteOmg kiedy next czekam :)))
ReplyDeleteZapałka !!!!! Yeah !!!! <3 kocham to opowiadanie, takie tajemnicze i w ogóle asdhjursyna
ReplyDeletebjhbjhbj geanilne juz się nie mogę doczekać nastepnego :D
ReplyDeletehohohoo świetny ^^ <3
ReplyDeleteo matko!! to jest świetne ! czekam z niecierpliwością na następny ;) mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej, bo jestem strasznie ciekawa co się będzie działo ;))
ReplyDeleteJeju to tak intryguje i ciekawi *-* Jak mam długo czekać do rozwiązania tego!? Pogubiłam się już i szczerze mówiąc trochę się boję ale chcę już wiedzieć ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejny, weny xx
ReplyDeleteNatalia aka @luvmybiebster
Brak slow BOSKIE :** !
ReplyDeleteJezu uwielbiam to jak piszesz djjdjndkksooskdmsm, chce kolejny juz:(
ReplyDelete@mudzinse
OMFG ja już chce następny , *___*
ReplyDelete@scute4
super super super super ......... a tak końcówka to już wogóle *_____* CZEAKAM NA NASTĘPNY i mam dobre przeczucie co to tego rozdziału coś się święci :)
ReplyDeleteBooskie *.*
ReplyDeleteKocham <3
sadnsdakjsdznkjd *_______* Boże jak ja to kocham <3 ta część jest chyba jeszcze ciekawsza od poprzedniej. :) cuuuudowne. a ta końcówka: OMFG! *o* czekam już z ogromną niecierpliwością na NN <3
ReplyDelete@saaalvame
kocham to opowiadanie najlepsze jakie czytam ;p
ReplyDeleteBoski rozdzial *_*
ReplyDeleteCzekam na nastepny ;)
Nagrodą zapewne będzie Justin... upozorowana śmierć czy coś takiego.
ReplyDeleteA Jay? Moim zdaniem to zaginony brat bliźniak Justina. Kurde, wszystko na to wskazuje... oczy jak Justina, postura jak Justina... brat bliźniak jak nic! :D
No ale to moje rozumowanie, więc bez hejtów proszę xd
@swaaag76
chce następny!!!
ReplyDeleteNie mogę się doczekać następnego rozdziału! Dodawaj je częściej!! <3
ReplyDeleteSuper rozdział a końcówka najlepsza :)
ReplyDeleteCzyli juz nie bedzie trust issues?
megaaaaa!!! pisz szybciutko next :D <3333
ReplyDeletexoxo.♥
Boże, kocham Twoje opowiadane. Naprawdę, nie mogę doczekać się następnych rozdziałów, naprawdę świetnie piszesz. / @nickidonut
ReplyDeleteTwoje opowiadanie jest takie zajebiste *o*kocham <333 @kochamcie3609
ReplyDeleteKocham *O*
ReplyDeleteTy jesteś kobieto genialna ♥
ReplyDelete♥♥♥
ReplyDelete