24/01/2014

12

Sam
         Byłam wściekła na siebie za to, że nie zareagowałam tak jak trzeba. A zwłaszcza wtedy, kiedy Chris przyłożył Justinowi. Naprawdę nie spodziewałam się takiej reakcji po Christianie. Byłam świadoma, iż Beadles byłby zszokowany, ale nie sądziłam, że go uderzy. Byłam wściekła na Christiana za to, że kazał Jusowi wynosić się z naszego domu i najlepiej żeby zniknął z naszego życia na kolejne sześć lat. A później byłam wściekła na Justina za to, że bez żadnych zbędnych kłótni po prostu wyszedł. Tamten Justin już dawno by się kłócił i nie dał za wygraną… Reszta potoczyła się bardzo szybko. Najpierw ja pobiegłam do Justina i zatrzymałam go, Chris zaczął się drzeć i szantażować. Następnie ja wkroczyłam do akcji każąc im, żeby się uspokoili. Oczywiście nie posłuchali się mnie i zaczęli się bić. Zakończyło się tym, że Chris ma złamany nos, a Justin podbite oko i krwotok z nosa. Dzięki Bogu, że na tym wszystko się skończyło.
- Czy to naprawdę było warte tego wszystkiego? – mruknęłam po raz setny.
- Czasami trzeba – skwitował Chris, na co głośno prychnęłam.
- Na litość Boską, Chris. Macie po 25 lat, a zachowaliście się gorzej niż pięciolatki!
- To nie ja – mruknął Justin.
- To Ty, Bieber. Nie byłoby tego wszystkiego gdybyś się nie pojawił – warknął Chris. Spojrzeli na siebie wrogo, a Justin wstał i podszedł do Christiana. Beadles widząc to zrobił to samo przez co delikatnie mnie popchnął.
- Wszystko zaczynało się układać. A Ty, jak gdyby nigdy nic pojawiłeś się i co? Myślisz, że ja Ci wybaczę jak Sam? Myślisz, że Twoja matka także Ci wybaczy? – prychnął.
- Mojej mamy w to nie mieszaj, ona mi wybaczy – mruknął niepewnie Justin, jakby sam zaczynał się obawiać, że tak się nie stanie. – Poza tym daj mi do cholery wytłumaczyć to wszystko!
- Ale co tu jest do wyjaśniania, Justin!
- Uwierz mi, Chris, że jest – wtrąciłam się odsuwając ich od siebie. Spiorunowali mnie wzrokiem co starałam się zignorować.
- Masz pięć minut – westchnął Christian i usiadł na krześle. Po twarzy Justina przeszedł cień uśmiechu, a wtedy zaczął wyjaśniać to samo co mi.
         Widziałam jak mina Chrisa diametralnie się zmienia, kiedy Jus zakończył swoją przemowę. Tak naprawdę każdy z nas zignorował fakt, że mój chłopak miał mieć tylko pięć minut. Byłam zaskoczona, kiedy Christian zaczął się śmiać.
- Człowieku i myślisz, że ja w to uwierzę? – prychnął. – Okej, pamiętam Zayna i Louisa, ale skąd wziąłeś manekin? I jak moglibyśmy się nie domyślić, że to nie Ty? Tam byli ratownicy, Justin. Przestań pierdolić i wynoś się stąd.

Justin
         Miałem ochotę rozszarpać go na strzępy. Patrzyłem na niego, a złość zaczynała przejmować nade mną kontrolę. Miałem dosyć tego, że nigdy mi w nic nie wierzył. No może z tym manekinem to trochę wyolbrzymiłem, ale po co im całkowita prawda? To wszystko zaczynało się mieszać, ale nie mogę im powiedzieć zupełnej prawdy. Muszę trzymać się jednej wersji, którą sobie wymyśliłem. Inaczej cały plan pójdzie się jebać. A tego nie chcę. To, co zdążyłem sobie zaplanować przez te sześć lat nie może ot tak się popsuć. Wszystko musi wyjść idealnie. Inaczej wiele osób przez to ucierpi…
         Ostatni raz spojrzałem na swojego „przyjaciela”, a później swój wzrok skierowałem na moją dziewczynę.
- Wracam do siebie – odparłem. Potrzebowałem chwili na zorganizowanie tego wszystkiego, bo i tak dużo się pokomplikowało. Przygryzła delikatnie swoją dolną wargę i niechętnie pokiwała głową.
- I dobrze – mruknął cicho Chris i wstał z krzesła wychodząc z kuchni. Wyciągnąłem dłoń ku Sam. Chwyciła swoją drobną dłonią moją, dzięki czemu mogłem ją pociągnąć w swoją stronę. Oparty byłem o stół, dzięki czemu mogłem wpatrywać się w moją dziewczynę tak długo jak chciałem. Jej dłonie ułożone były na moim torsie, a twarz zwrócona ku mojej. Jej oczy nic się nie zmieniły, może poza tym, że straciły swój dawny blask.
- Spotkamy się jutro? – szepnęła z nuta nadziei w głosie. Pokręciłem przecząco głową.
- Skarbie, chciałbym.. Ale lepiej będzie, jeśli jutro się nie spotkamy. Hope wraca do domu, powinnaś się nią zająć.
- Przyjdź, wyjaśnimy jej to wszystko.
- Sam, nie jutro. Niedługo jej to wytłumaczę, ale nie teraz – westchnąłem i odepchnąłem delikatnie Sam. Musnąłem delikatnie jej usta swoimi, po czym chwyciłem kurtkę, która leżała na blacie i puszczając do niej oczko wyszedłem z ich domu. Będąc przy swoim samochodzie odwróciłem się w stronę mieszkania, gdzie ujrzałem Chrisa w oknie. Uśmiechnąłem się do niego i wsiadłem do swojego auta.
         Droga na szczęście minęła mi znacznie szybciej niż kiedy tam przyjeżdżałem. Byłem wściekły za tą całą sytuację. Chris od zawsze był moim najlepszym przyjacielem, potrafił wyczytać ze mnie wszystko. Teraz też tak było. To nie tak miało być. Nie miałem zamiaru znikać na sześć lat. To miały być góra trzy lata, nie więcej. Ale potem wiele rzeczy się pokomplikowało.
         Otworzyłem drzwi od swojego mieszkania i wszedłem do środka trzaskając drzwiami. Niezdarnie zdjąłem kurtkę, a następnie buty. Byłem zmęczony tym wszystkim i w tym momencie nie wiedziałem co dalej robić. Musiałem przestać myśleć, bo to zdecydowanie nie szło w dobrym kierunku. Kiedy człowiek zbyt długo myśli nad jednym i ma setki pomysłów, domyśleń i poglądów zaczyna świrować i wszystko staje się albo nierealne, albo zbyt realne. I wtedy coś się pieprzy. Czasami żałuję swojego odejścia, ale wtedy to był dla mnie najlepszy moment. Poza tym myślałem pod wpływem emocji. To wszystko jest takie popieprzone…

Sam
         Po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiedziałam co mam zrobić w takiej sprawie. Gdybym wiedziała, że mój chłopak postanowi się ujawnić i powiedzieć, że jednak nie żyje inaczej bym się do tego przygotowała. Jeszcze po tym jak Jus opowiedział Chrisowi historię… Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że coś tu nie gra. Chris również to zauważył. Ale Justin jest moim chłopakiem, powinnam mu wierzyć, prawda?
- Chris, porozmawiaj ze mną – mruknęłam wchodząc do jego sypialni. Leżał na plecach na swoim łóżku. Głowę opartą miał o stosik poduszek a sam zajęty był odbijaniem piłeczki w ścianę. – Chris.
- Nie mam ochoty.
- Chris, proszę Cię – jęknęłam i usiadłam obok niego. – Wiem, że to dla Ciebie nowe. Uwierz mi, że dla mnie też…
- Nie wierzę mu – przerwał mi i spojrzał na mnie nie odbijając już piłeczką.
- To Twój przyjaciel.
- Co z tego? Zniknął na sześć lat. Co lepsze był tutaj, w Londynie cały czas. Widział nas, widział jak wasza córka dorasta. Wiedział, że tu jesteśmy i nie zrobił nic w kierunku, żeby pokazać nam, że żyje.
- Zrobił to.
- Po sześciu latach, Sam! – krzyknął i się podniósł do pozycji siedzącej. – Jeszcze ta jego bajeczka. Naprawdę mu wierzysz?
- Jest moim chłopakiem…
- Ale spójrz racjonalnie! Skoro myślał pod wpływem chwili, to skąd do kurwy nędzy jego manekin? Naprawdę nie wiem jak to się stało, że wszyscy wzięli go za martwego, a teraz jak gdyby nigdy nic stąpa sobie po ziemi, ale ufam mu.
- Daj mu szansę.
- Dałem mu w życiu już wiele szans.
- Proszę Cię, przemyśl to – westchnęłam i położyłam się na jego łóżku. Zrobił to samo, dzięki czemu mogłam się wtulić w swojego przyjaciela. – Przeżyliście ze sobą długi okres czasu. Skoro jednak żyje, trzeba go wysłuchać i dać mu ostatnią szansę.
- Obyś się nie myliła, Sam.
- Nie mylę – uśmiechnęłam się delikatnie i przymknęłam oczy. Cieszyłam się, że Chris postanowił sobie to wszystko przemyśleć. Ja sama przestałam o tym myśleć. Im więcej myślę, tym coraz głupsze mam wymysły. Powinnam spróbować zrozumieć całą tą sytuację i ją zaakceptować. Nic więcej. Najbardziej boję się tego jak zareaguje nasza córka. Dobrze pamiętam dzień, kiedy tłumaczyłam jej, że jej tata nie żyje. I jak źle to przyjęła, ale powiedziała, że rozumie. A teraz? Podejdziemy razem z Justinem i powiemy, że jej tatuś jednak żyje? To chore…
         

       Siedziałam w salonie na fotelu. W dłoni trzymałam gazetę z dzisiejszego dnia. Pisali o różnych gwiazdach i ich wybrykach z ostatnich dni oraz prognozę pogody na jutro. Było lato, więc spodziewałam się zwykłej, londyńskiej pogody mimo, że w gazecie przepowiadali ciepły, przyjemny dzień. Postanowiłam, że jutrzejszy dzień spędzimy dosyć „rodzinnie”, zwłaszcza, iż jutro będzie sobota.
- Mamusiu! – usłyszałam radosny krzyk mojej córeczki. Uśmiechnęłam się szeroko i odstawiłam gazetę na stolik, wstałam z fotela i podeszłam do Hope, która wesoło skakała w przedpokoju.
- Cześć, słoneczko – podniosłam ją i mocno przytuliłam. Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszę się, że mam tą istotkę przy sobie. – Coś szybko wróciliście – odparłam do Chrisa, który zdejmował swoje buty.
- Mała wolała pobawić się tu, na podwórku – uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek na przywitanie. – Jest coś do jedzenia?
- W lodówce jest makaron, odgrzej sobie – odpowiedziałam chłopakowi i spojrzałam na swoją kruszynkę. – Jak było w przedszkolu?
- Fajnie – uśmiechnęła się i wtuliła się we mnie.
- A teraz co zjesz?
- Kanapkę! – pisnęła i spojrzała na mnie obejmując swoimi drobnymi rączkami moją twarz. Cmoknęła mnie w nos, na co zareagowałam chichotem.
- Z miodem? – spytała, a moja córeczka kiwnęła główką. Postawiłam ją na podłogę i ruszyłam w stronę kuchni. Maleńka podreptała za mną trzymając się mojej sukienki, która miałam na sobie. W kuchni przy stole siedział Chris zajadając się makaronem z sosem. Obok niego usiadła Hope, która zabrała jednego kluseczka Christianowi.
- O Ty, mała złodziejko – zaśmiał się Chris i ucałował Hope, która głośno zachichotała. Pośpiesznie zrobiłam jej kanapkę z masłem i miodem, do tego podgrzałam jej w kubeczku mleka i podałam jej na stole.
- Smacznego – odparłam zarówno Chrisowi jak i Hope.
- Dziękuję! – krzyknęli w tym samym czasie. Zajęłam się zmywaniem naczyń, kiedy Ho postanowiła się odezwać.
- Mamusiu, gdzie jest mój tatuś?
         Zaprzestałam zmywania naczyń i spojrzałam na Chrisa, który przestał jeść i spojrzał na mnie. Kiwnął głową na znak, żebym jej opowiedziała co stało się z Justinem. Przełknęłam głośno ślinę, nie czując się zbyt pewnie. Czułam, że jest to zbyt wczesna pora na mówienie o takich rzeczach, ale byłam świadoma, iż w końcu musiałam jej o tym powiedzieć.
- Słoneczko… - zaczęłam dosyć niepewnie. Podeszłam do mojej kruszynki i usiadłam obok niej. Patrzyła na mnie wyczekująco dokańczając swoją kanapkę. Mój wzrok padł na twarz Chrisa, który jedynie kiwnął głową. – Twój tatuś nie żyje.
- Czemu? – spytała mrużąc oczy.
- Kiedyś ja i Twój tatuś byliśmy o wiele młodsi i głupsi. Postanowiliśmy urządzić wyścig na motorach. Pojechałam razem z nim i mieliśmy wypadek. Ja przeżyłam, a Justin nie.
- I gdzie teraz jest tatuś?
- W niebie, słonko. Patrzy na Ciebie z góry i cieszy się naszym szczęściem – uśmiechnęłam się przez łzy. To było trudne dla mnie, zwłaszcza, że wciąż nie mogłam pozbierać się po tym wszystkim.
- I tęsknisz za tatusiem? – spytała. Na jej twarzy nie widniał już uśmiech. Wyciągnęła ręce, więc wzięłam ją posadziłam na swoich kolanach. Wtuliła się we mnie mocno.
- Bardzo tęsknię.
- Jak Ty tęsknisz, to ja też – szepnęła i przymknęła oczka. Uśmiechnęłam się delikatnie do niej i cmoknęłam ją w czółko.
- Dałaś radę – szepnął Chris i wyszedł z kuchni zostawiając nas same.

         To zdecydowanie będzie najbardziej szalona rzecz w moim życiu.

~*~
Od Autorki: przepraszam was, że nie dodawałam rozdziału przez dwa tygodnie. dostałam jakiejś blokady i nie mogę nic konkretnego napisać. oraz przez to, że zaprzestałam interesować się unpredictable tak jak kiedyś zapomniałam tego co powinno być w drugiej części. ale spokojnie mam plan B i go wykorzystam. będzie bardzo wszystko pomieszane, ale na koniec może wszystko się ogarnie. trzymajcie kciuki <3>

pytania: a s k
  
     homicidal - killers                                       reachable - point

Czytasz = komentujesz

34 comments:

  1. Aw wspaniały rozdział :> Teraz najbardziej mnie ciekawi prawda związana z wypadkiem Justina i reakcja Hope :)

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    ReplyDelete
  2. Anonymous1/24/2014

    Jeju niesamowity i już myślałam ze to taki mój schiz ze ten manekin mi tu nie pasuje do niczego, a tu BOOM miałam rację. @Sleepwalker_x

    ReplyDelete
  3. Anonymous1/24/2014

    No nie powiem. Justin zachował się trochę po chamsku że się nie pojawiał przez 6 lat. Ale rozdział cudowny <3

    ReplyDelete
  4. Anonymous1/24/2014

    Świetny rozdział niech Chris przebaczy Justinowi :)

    ReplyDelete
  5. Teraz będę się zastanawiała, co Justin przed nimi ukrywa. Rozdział cudowny, jak zawsze. Życzę weny :)

    ReplyDelete
  6. cudowny. szkoda, że Sam nie powiedziała Hope prawdy, że Justin jednak żyje :( Ciekawe co Justin ukrywa ;oo Czekam nn <3

    ReplyDelete
  7. JEEEST W KONCU <3 BOSKI ROZDZIAŁ JAK ZAWSZE KCKC :*** CZEKAM NA KOLEJNY

    ReplyDelete
  8. Anonymous1/24/2014

    koooocham <3

    ReplyDelete
  9. kocham <3
    namieszałaś mi w głowie tym fragmentem z perspektywy Justina..... już nic z tego nie rozumiem, ale.... ciekawi mnie dalszy ciąg <3

    @saaalvame

    ReplyDelete
  10. Wspaniały rozdział hdbevdhegdyjbeg *.* czekam na nn! :) @Shawty_ff

    http://scary-secret.blogspot.com/

    ReplyDelete
  11. Anonymous1/24/2014

    Cudo. <3

    ReplyDelete
  12. Świetnie i ciekawie piszesz! Bardzo lubie twoje opowiadanie i nominowałam cię do nagrody Liebsten Awards. Więcej na ten temat dowiesz się na http://ourlifeislottery.blogspot.com/p/coz-przyznam-szczerze-ze-kiedy-zostaam.html <3 Poinformuj pod tą notką jeśli odpowiesz. ;)

    ReplyDelete
  13. Anonymous1/24/2014

    <3
    @yolowithjus

    ReplyDelete
  14. Anonymous1/24/2014

    Cudo, więcej Hope! I Jusa i Hope-->moi ulubieńcy^^

    ReplyDelete
  15. Anonymous1/24/2014

    A teraz pozdrawiam dziewczynę ktòra shejciła cię pod poprzednim rozdziałem za tego manekina, bang!
    A co do tego jak często dodajesz rozdziały - spokojnie słoneczko, mogę czekać nawet miesiąc ;)
    Pozdrawiam cieplutko - @yoirishboy ;*

    ReplyDelete
  16. Anonymous1/24/2014

    Rozdział jak zwykle świetny. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi Sam koedy Hope zapytała o tate :( moze za niedługo wszystko sie wyjaśni.
    Duzo weny zycze ;) /@ordinary_girl_7

    ReplyDelete
  17. Anonymous1/25/2014

    Świetny. Ciekawe co będzie dalej ? czekam na nn <3

    ReplyDelete
  18. Anonymous1/25/2014

    Genialny rozdział <3 I uwierz mi, że twoja robota jest niesamowita!

    ReplyDelete
  19. Anonymous1/25/2014

    kocham ten blog i Ciebie ♡
    @kasq_00

    ReplyDelete
  20. Anonymous1/25/2014

    Kocham ten blog i ciebie. Mam nadzieje ze wszystko sie ułoży :)

    ReplyDelete
  21. Anonymous1/25/2014

    Jak zawsze rewelacyjny :* Jesteś genialna :*

    ReplyDelete
  22. świetny rozdział, jezu jestem mega ciekawa jak sam wytłumaczy hope nagłe pojawienie się justina skfjgbdjkfgbjkdbjkd
    kocham cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    cojawera

    ReplyDelete
  23. Anonymous1/26/2014

    Kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM <3 <3 <3

    ReplyDelete
  24. Anonymous1/26/2014

    świetne !

    http://myreal-lifee.blogspot.de/
    ZAPRASZAM ♥

    ReplyDelete
  25. Uwielbiam to Swietny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego ;)
    Jeśli masz ochotę to wpadnij do mnie ;)
    http://not-good-enough-zayn.blogspot.com/?m=1

    ReplyDelete
  26. Anonymous1/26/2014

    świetne, dzisiaj wieczorem musiałam nadrobić aż 3 rozdziały :D ~@niall_wanted

    ReplyDelete
  27. Anonymous1/27/2014

    Boskie <3

    ReplyDelete
  28. Anonymous1/27/2014

    Super rozdział :)

    ReplyDelete
  29. Anonymous1/28/2014

    Nie wiem jakim cudem dopiero teraz ogarnęłam, że jest nowy rozdział lol :P
    Ale fajny. Podoba mi się. Nie dziwię się Chrisowi, że tak ostro zareagował. Ale liczę, że chłopak trochę wyluzuje ;)
    Hmm...nie wiem czemu Sam nie powiedziała Hope, że jednak jej tatuś żyje. Sama namieszała bo później trudniej będzie jej to wyjaśnić. Ale cóż. Widocznie tak musiało być :)

    @ameneris

    ReplyDelete
  30. Anonymous1/28/2014

    kurwa tak bardzo cudowne
    nie wyobrazasz sobie jak bardzo cie kocham kurcze
    dzis znalazlam twoj blog czytam go od poczatku z kilka godzin
    plakalam jak pojebana czytajac epilog pierwszej czesci o tym ze Justin 'umarl' takiegl pomyslu sie nie spodziewalam chociaz mialam nadzieje ze jednak przezyje lub Sam popelni samobojstwo i spotkaja sie w niebie czy inne pierdoly. Jestem ciekawa co tak naprawde Justin ukrywa.
    kocham to
    kocham
    kocham
    Dziekuje Ci za kazda literke i wszystko co w to wlozylas co sie oplacalo ,efekt jest zajekurwabisty <3<3<3<3
    do nn oraz weny
    (przepraszam ze nie dawalam kom do innych rozdzialow ale nie moglam sie oderwac)

    ReplyDelete
  31. Anonymous2/02/2014

    MÓWIŁAM JUŻ JAKIE TO JEST WSPANIAŁE ? <3

    ReplyDelete
  32. Anonymous2/03/2014

    Jak ja to kocham to nikt nie wie .. Czekam na nastepny blagam nie zostawiaj juz nas !

    ReplyDelete