Uważajcie mnie za debila, kretyna czy kogo chcecie, ale ja naprawdę od czasu dostania wiadomości zacząłem się szykować i stresować tym spotkaniem. Co powinienem zrobić? Podejść do Hope, wziąć ją na ręce, uściskać i powiedzieć "Hej! To ja twój tata!" ? To byłoby głupie... A co jeśli Ho zacznie się mnie bać? Co jeśli ucieknie do Sam i powie, że nie chce, abym był jej tym prawdziwym tatą? Co wtedy?
Może i jestem tym skurwielem, którego powinien nienawidzić cały świat, ale naprawdę nie przeżyję faktu, że moja własna córeczka nie będzie chciała mnie znać. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo żałuję, że to wszystko tak wyszło. Że moja księżniczka wychowywała się beze mnie. Że nie mogłem przy niej być, kiedy pierwszy raz zaczynała mówić, kiedy po raz pierwszy wstała i ruszyła przed siebie. Kiedy nie zaprowadziłem jej pierwszy raz do przedszkola, nie bawiłem się z nią.. Nie pokazywałem tych cudownych stron życia. Od zawsze marzyłem o tym, że nauczę takie rzeczy moją córkę, a tak naprawdę to spieprzyłem. Czy można być większym debilem, niż ja?
Pomimo tego wszystko jestem zdeterminowany, żeby ją poznać i przekonać do siebie. Pokazać jej, że to ja jestem jej ojcem i, że ma moje geny. Chcę od teraz uczestniczyć w jej życiu. Już na zawsze. Chcę być przy niej, kiedy pójdzie do szkoły, kiedy pozna swoje przyjaciółki. Chcę być przy niej, kiedy zacznie spotykać się z jakimiś chłopakami, a ja będę ich odstraszał, bo będę uważał ich za nieodpowiednich. Chcę być przy tym, jak oświadczy mi, że cieszy się z tego, iż jestem jej ojcem. Chcę brać udział w jej ślubie i być obecny podczas porodu. Chcę być z moją księżniczką do końca życia i nic mnie przed tym nie powstrzyma. Sprawię, że będzie najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, z pełną rodziną. Naprawię to wszystko.
Ostatni raz zerknąłem na zegarek i kiedy zauważyłem, że jest dziesięć po trzeciej wyszedłem z domu. Zakluczyłem drzwi i zdziwiło mnie słońce, które widniało wysoko na niebie. Boże, czy ja proszę o normalną pogodę, która nie jest zmienna każdego dnia? Kurwa mać. Jęknąłem i poszedłem do garażu, gdzie otworzyłem drzwi od mojego auta i wyciągnąłem okulary przeciwsłoneczne. Wyszedłem z garażu, stwierdzając, że się przejdę, bo plac zabaw mam praktycznie pod nosem. Miałem wystarczająco czasu, by zajść do sklepu z zabawkami mieszczącego się za placem zabaw, kupić coś Hope i przyjść na ów plac zabaw.
Tak jak myślałem - droga minęła mi zaskakująco szybko. Wszedłem do dużych rozmiarów sklepu i przywitałem się ze sprzedawczynią. Była młoda, nie wiem dokładnie ile mogła mieć lat, ale na pewno była młodsza ode mnie. Miała ładne, zgrabne ciało, przyjazną twarz i wzrok utknięty na mojej osobie. Och, ależ ja działam na kobiety. Puściłem do niej oczko, a dziewczyna niemalże się rozpłynęła. Pokręciłem rozbawiony głową i wybrałem średniego misia, który trzymał w dłoni pluszowego kwiatuszka. Na sobie miał nałożoną bluzkę z logo spidermana. Podszedłem do lady, gdzie była brązowowłosa dziewczyna i podałem jej pluszowego misia. Z lady, z ogromnego pudełka wyciągnąłem jeszcze ogromnego lizaka w kształcie serca i położyłem na ladzie, by też mogła policzyć.
- Dla kogo takie cudowne rzeczy Pan kupuje? - zapytała. Jej głos dziwnie, aczkolwiek zabawnie drżał. Uśmiechnąłem się wiedząc, że za chwilę to co powiem, pewnie ją smutno zaskoczy. Spojrzałem na jej plakietkę, na której było napisane jej imię.
- Dla mojej córki, Panno Christine - uśmiechnąłem się łobuzersko i podałem jej kartę kredytową. Znieruchomiała i spojrzała na mnie. Chrząknęła cicho i podała mi urządzenie, bym mógł wpisać kod.
- Och - wyrwało jej się, na co cicho się zaśmiałem. Normalnie bym coś wymyślił, na przykład, że kupuję dla siostry, lecz teraz... Wręcz chciałem się chwalić tym, że mam córeczkę. Oddała mi po chwili kartę, którą schowałem do kieszeni i wziąłem w dłonie zakupy, po czym skierowałem się do wyjścia.
- Do widzenia - pożegnałem się spoglądając ostatni raz na dziewczynę, która chyba wciąż była w szoku.
- D-do widzenia - wydusiła z siebie. Zaśmiałem się i wyszedłem kierując się w stronę placu zabaw.
Zostało mi jeszcze dziesięć minut, zanim Sam i Hope miały się zjawić. Chciałem je już zobaczyć, przywitać, podarować Ho prezent.. Ale niestety musiałem wykazać się odrobiną cierpliwości. Usiadłem na ławce, niecierpliwie czekając na dziewczyny. Boję się, że wszystko wyjdzie sztucznie.. Mi naprawdę zależy na tym aby wszystko się ułożyło. Jestem taką ciotą.
Nagle ujrzałem dwie postacie. Jedną dobrze znałem, wysoka i szczupła kobieta, która trzymała za rączkę malutką kruszynkę. Szły w moim kierunku. Przełknąłem cicho ślinę i wstałem z ławki idąc w stronę dziewczyn. Schowałem za plecami prezenty i podszedłem do nich. Przywitałem się z Sammy krótkim buziakiem w usta. Dzisiaj chciałem wykazać się przy Hope i być ciągle przy niej. Sam kiwnęła do mnie głową, bym zainterweniował w sprawie Ho. No dalej, Bieber. Dasz radę!
Przykucnąłem i powoli pokazałem misia i lizaka Hope. Złapała się rączkami mocniej dłoń Sam i nieśmiało się na mnie spojrzała.
- Cześć, Księżniczko - uśmiechnąłem się delikatnie. Patrzyłem na nią z bliska, a moje serce waliło jak oszalałe i po raz pierwszy chyba tak się czymś stresowałem. Moja córka była przepiękna. Miała długie kasztanowe włosy, ciemne oczy z odrobiną koloru miodowego, piękne i pełne usta, które wykrzywione był w delikatnym uśmiechu oraz zaróżowione policzki. Jej nosek był lekko zadarty. Była uderzająco podobna do mnie, co jeszcze bardziej mnie uradowało. Ucieszyłem się, że widzę ją: taką dużą i śliczną. Była moją córeczką, czy mógłbym być jeszcze bardziej szczęśliwy?
- Mam coś dla Ciebie, Hope - odparłem i podałem jej misia i lizaczka. Niepewnie wzięła je ode mnie i przyjrzała się im.
- Ty jesteś moim prawdziwym tatusiem? - zapytała. Moje serce mocniej zabiło, lecz jak typowy debil jedynie pokiwałem głową. Nie często rozmawiam z dziećmi.
- A chciałabyś żebym nim był już na zawsze?
Delikatnie pokiwała główką.
To był znak, to był ten moment, kiedy odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem teraz, że będę robił wszystko, aby nasze relacje były coraz to lepsze, aby już się mnie nie wstydziła... Aby wiedziała, że to ja jestem jej ojcem. Co prawdą ojcem idiotą, ale jednak. Uśmiechnąłem się szeroko i przyciągnąłem ją do siebie zamykając ją w mocnym uścisku. Moja Księżniczka wtuliła się we mnie bardzo mocno, a ja miałem wrażenie, że wszystko wraca do normy. Wciąż nie mogłem wybaczyć sobie tego, że na tyle lat zostawiłem Sam z takimi problemami. Ale dorosłem i nie mam zamiaru znowu tego zrobić. Cieszyłem się jak dziecko trzymając moje maleństwo w objęciach. Cholera, czułem się taki szczęśliwy. Podniosłem ją na rękach i otworzyłem jej lizaka.
- Smakuje? - zapytałem, na co kiwnęła główką. - Będziesz mi niedługo musiała opowiedzieć wszystko o sobie, dobrze?
- A ty mi powiesz coś o sobie, tato?
Tato... Jak to pięknie zabrzmiało z jej usta. Tak magicznie, tak... cudownie. Chciałbym, żeby częściej do mnie tak mówiła.
- No pewnie, spytasz mnie o wszystko co będziesz chciała.- Cmoknąłem ją w czółko. Spojrzałem na Sam, która stała i patrzyła na nas z ogromnym uśmiechem i wyrazem ulgi na twarzy. Jedną ręką mocno trzymałem Hope, a drugą dłonią chwyciłem dłoń Sam i splotłem nasze dłonie. Czułem się jak prawdziwy ojciec, który powinien być odpowiedzialny. Chciałem być odpowiedzialny, mieć dobrze płatną pracę i wychowywać moją córkę, no i rzecz jasna opiekować się swoją dziewczyną. Teraz jak o tym myślałem, poczułem się przytłoczony tak nagłą zmianą, lecz jestem w stanie to wszystko zrobić. Najpierw muszę się rozprawić z Zaynem i Louisem.
Hope zaczęła się wiercić więc puściłem ją, a dziewczynka pobiegła na plac zabaw. Objąłem w pasie Sam, która cicho zachichotała.
- Nie wyobrażałam sobie że kiedykolwiek będzie taka sytuacja. Ty, ja i nasza córeczka - westchnęła. Skrzywiłem się i musnąłem delikatnie swoimi ustami jej skroń.
- Przepraszam cię za to co się działo przez te sześć lat. Naprawię to, obiecuję.
- Nie obiecuj, kiedy nie jesteś pewny, że mógłbyś czegoś dokonać, Justin.
- To dokonam - mruknąłem nieco urażony, podkreślając pierwsze słowo.
- Rozmawiałam z Chrisem - zmieniła temat. I dobrze, bo miałem wrażenie, że jeszcze chwila abyśmy się posprzeczali.
- O czym?
- O Tobie.
- No i? - zaciekawiłem się. Usiedliśmy na ławce tak blisko, byśmy mogli obserwować naszą córkę. Spojrzałem wyczekująco na Sam.
- Da Ci drugą szansę, jeśli będziesz wykazywał zainteresowanie mną i Hope.
- A tego nie robie? - zmarszczyłem brwi.
- Robisz - uśmiechnęła się ciepło i przejechała opuszkiem palca wskazującego wzdłuż mojego policzka do brody. Przymknąłem oczy, czując tęsknotę za jej dotykiem.
- Z mojego przyjaciela zrobił się straszy gbur - skomentowałem go i cicho się zaśmialiśmy.
- Wydoroślał, Jus - zachichotała i położyła głowę na moim ramieniu obserwując biegającą Hope.- Zaakceptowała Cię, aż dziwne, że tak szybko.
- Co masz na myśli?
- Jest bardzo ostrożna i pomimo tak młodego wieku stara dobierać się ludzi ostrożnie i bardzo powoli. Jesteś jedynym, który mógł ją tak szybko przytulić i od którego przyjęła prezent.
- To ta niewidzialna więź, wyczuła ją tak samo jak ja - wzruszyłem ramionami.
- Co ty pieprzysz - zaśmiała się głośniej i spojrzała na mnie.
- Nie wiem - znowu wzruszyłem ramionami. - Posłuchaj, Sam... Niedługo będę kupował nowy dom, jakieś dwadzieścia kilometrów od was. Chciałbym, żebyś wprowadziła się razem z Ho do mnie.
Znieruchomiała i spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- A co z Chrisem?
- Poradzi sobie. Znajdzie dziewczynę, pozwoli jej zamieszkać u siebie. Będziemy go odwiedzać, mimo wszystko jestem mu wdzięczny za opiekę nad wami.
- No nie wiem...
- Sam, już wróciłem. Nie chcę, żebyście mieszkały u mojego przyjaciela, kiedy ja już jestem i będę miał naprawdę duży dom - mruknąłem niezadowolony z jej odpowiedzi.
- Justin...
- Sam, proszę Cię. Nad czym tu się zastanawiać - westchnąłem głośno.
- Muszę porozmawiać z Chrisem.
- Jak chcesz - mruknąłem trochę zły i wstałem kierując się w stronę mojej córki. Chciałem z nią spędzić trochę czasu, aby nabrała do mnie zaufania. Bo to jest teraz najważniejsze.
Sam została na ławce obserwując nas i co jakiś czas się uśmiechając. Podszedłem do huśtającej się Hope. Zobaczywszy mnie uśmiechnęła się szeroko.
- Pohuśtaj mnie - poprosiła i mocniej złapała się rączkami łańcuch. - Tylko nie wysoko.
- Masz lęk wysokości? - zapytałem, na co kiwnęła główką. - A co lubisz robić?
- Lubię pływać - odpowiedziała. - Chciałabym kiedyś zobaczyć morze.
- Zabiorę Cię i Twoją mamę nad morze za jakiś czas - odparłem niemalże od razu. Spełnię każde marzenie swojej córki. Chciałbym już teraz dowiedzieć się wszystkiego o swojej córce, spytać o to, czy chciałaby ze mną zamieszkać, ale wiem, że dla niej to wszystko jest nowe. W końcu niedawno jeszcze myślała, że jej tata nie żyje, a tu nagle pojawiam się ja. Jestem pewny, że kiedy już będzie nastolatką będzie mi to wypominała. Jednak teraz postanowiłem skupić się na tym co jest tutaj. Uh, gdyby tylko dało się cofnąć czas... Inaczej to bym rozegrał. Serio.
Moje przemyślenia przerwała Hope, która zeskoczyła z huśtawki i pociągnęła mnie za koszulę, abym się schylił. Tak zrobiłem.
- Mama mówiła mi, że nie żyjesz. Dlaczego kłamała? - zapytała, a ja się wyprostowałem patrząc na Sam, która wyczuła napięcie i zaczęła iść w naszą stronę.
To się porobiło.
Zostało mi jeszcze dziesięć minut, zanim Sam i Hope miały się zjawić. Chciałem je już zobaczyć, przywitać, podarować Ho prezent.. Ale niestety musiałem wykazać się odrobiną cierpliwości. Usiadłem na ławce, niecierpliwie czekając na dziewczyny. Boję się, że wszystko wyjdzie sztucznie.. Mi naprawdę zależy na tym aby wszystko się ułożyło. Jestem taką ciotą.
Nagle ujrzałem dwie postacie. Jedną dobrze znałem, wysoka i szczupła kobieta, która trzymała za rączkę malutką kruszynkę. Szły w moim kierunku. Przełknąłem cicho ślinę i wstałem z ławki idąc w stronę dziewczyn. Schowałem za plecami prezenty i podszedłem do nich. Przywitałem się z Sammy krótkim buziakiem w usta. Dzisiaj chciałem wykazać się przy Hope i być ciągle przy niej. Sam kiwnęła do mnie głową, bym zainterweniował w sprawie Ho. No dalej, Bieber. Dasz radę!
Przykucnąłem i powoli pokazałem misia i lizaka Hope. Złapała się rączkami mocniej dłoń Sam i nieśmiało się na mnie spojrzała.
- Cześć, Księżniczko - uśmiechnąłem się delikatnie. Patrzyłem na nią z bliska, a moje serce waliło jak oszalałe i po raz pierwszy chyba tak się czymś stresowałem. Moja córka była przepiękna. Miała długie kasztanowe włosy, ciemne oczy z odrobiną koloru miodowego, piękne i pełne usta, które wykrzywione był w delikatnym uśmiechu oraz zaróżowione policzki. Jej nosek był lekko zadarty. Była uderzająco podobna do mnie, co jeszcze bardziej mnie uradowało. Ucieszyłem się, że widzę ją: taką dużą i śliczną. Była moją córeczką, czy mógłbym być jeszcze bardziej szczęśliwy?
- Mam coś dla Ciebie, Hope - odparłem i podałem jej misia i lizaczka. Niepewnie wzięła je ode mnie i przyjrzała się im.
- Ty jesteś moim prawdziwym tatusiem? - zapytała. Moje serce mocniej zabiło, lecz jak typowy debil jedynie pokiwałem głową. Nie często rozmawiam z dziećmi.
- A chciałabyś żebym nim był już na zawsze?
Delikatnie pokiwała główką.
To był znak, to był ten moment, kiedy odetchnąłem z ulgą. Wiedziałem teraz, że będę robił wszystko, aby nasze relacje były coraz to lepsze, aby już się mnie nie wstydziła... Aby wiedziała, że to ja jestem jej ojcem. Co prawdą ojcem idiotą, ale jednak. Uśmiechnąłem się szeroko i przyciągnąłem ją do siebie zamykając ją w mocnym uścisku. Moja Księżniczka wtuliła się we mnie bardzo mocno, a ja miałem wrażenie, że wszystko wraca do normy. Wciąż nie mogłem wybaczyć sobie tego, że na tyle lat zostawiłem Sam z takimi problemami. Ale dorosłem i nie mam zamiaru znowu tego zrobić. Cieszyłem się jak dziecko trzymając moje maleństwo w objęciach. Cholera, czułem się taki szczęśliwy. Podniosłem ją na rękach i otworzyłem jej lizaka.
- Smakuje? - zapytałem, na co kiwnęła główką. - Będziesz mi niedługo musiała opowiedzieć wszystko o sobie, dobrze?
- A ty mi powiesz coś o sobie, tato?
Tato... Jak to pięknie zabrzmiało z jej usta. Tak magicznie, tak... cudownie. Chciałbym, żeby częściej do mnie tak mówiła.
- No pewnie, spytasz mnie o wszystko co będziesz chciała.- Cmoknąłem ją w czółko. Spojrzałem na Sam, która stała i patrzyła na nas z ogromnym uśmiechem i wyrazem ulgi na twarzy. Jedną ręką mocno trzymałem Hope, a drugą dłonią chwyciłem dłoń Sam i splotłem nasze dłonie. Czułem się jak prawdziwy ojciec, który powinien być odpowiedzialny. Chciałem być odpowiedzialny, mieć dobrze płatną pracę i wychowywać moją córkę, no i rzecz jasna opiekować się swoją dziewczyną. Teraz jak o tym myślałem, poczułem się przytłoczony tak nagłą zmianą, lecz jestem w stanie to wszystko zrobić. Najpierw muszę się rozprawić z Zaynem i Louisem.
Hope zaczęła się wiercić więc puściłem ją, a dziewczynka pobiegła na plac zabaw. Objąłem w pasie Sam, która cicho zachichotała.
- Nie wyobrażałam sobie że kiedykolwiek będzie taka sytuacja. Ty, ja i nasza córeczka - westchnęła. Skrzywiłem się i musnąłem delikatnie swoimi ustami jej skroń.
- Przepraszam cię za to co się działo przez te sześć lat. Naprawię to, obiecuję.
- Nie obiecuj, kiedy nie jesteś pewny, że mógłbyś czegoś dokonać, Justin.
- To dokonam - mruknąłem nieco urażony, podkreślając pierwsze słowo.
- Rozmawiałam z Chrisem - zmieniła temat. I dobrze, bo miałem wrażenie, że jeszcze chwila abyśmy się posprzeczali.
- O czym?
- O Tobie.
- No i? - zaciekawiłem się. Usiedliśmy na ławce tak blisko, byśmy mogli obserwować naszą córkę. Spojrzałem wyczekująco na Sam.
- Da Ci drugą szansę, jeśli będziesz wykazywał zainteresowanie mną i Hope.
- A tego nie robie? - zmarszczyłem brwi.
- Robisz - uśmiechnęła się ciepło i przejechała opuszkiem palca wskazującego wzdłuż mojego policzka do brody. Przymknąłem oczy, czując tęsknotę za jej dotykiem.
- Z mojego przyjaciela zrobił się straszy gbur - skomentowałem go i cicho się zaśmialiśmy.
- Wydoroślał, Jus - zachichotała i położyła głowę na moim ramieniu obserwując biegającą Hope.- Zaakceptowała Cię, aż dziwne, że tak szybko.
- Co masz na myśli?
- Jest bardzo ostrożna i pomimo tak młodego wieku stara dobierać się ludzi ostrożnie i bardzo powoli. Jesteś jedynym, który mógł ją tak szybko przytulić i od którego przyjęła prezent.
- To ta niewidzialna więź, wyczuła ją tak samo jak ja - wzruszyłem ramionami.
- Co ty pieprzysz - zaśmiała się głośniej i spojrzała na mnie.
- Nie wiem - znowu wzruszyłem ramionami. - Posłuchaj, Sam... Niedługo będę kupował nowy dom, jakieś dwadzieścia kilometrów od was. Chciałbym, żebyś wprowadziła się razem z Ho do mnie.
Znieruchomiała i spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- A co z Chrisem?
- Poradzi sobie. Znajdzie dziewczynę, pozwoli jej zamieszkać u siebie. Będziemy go odwiedzać, mimo wszystko jestem mu wdzięczny za opiekę nad wami.
- No nie wiem...
- Sam, już wróciłem. Nie chcę, żebyście mieszkały u mojego przyjaciela, kiedy ja już jestem i będę miał naprawdę duży dom - mruknąłem niezadowolony z jej odpowiedzi.
- Justin...
- Sam, proszę Cię. Nad czym tu się zastanawiać - westchnąłem głośno.
- Muszę porozmawiać z Chrisem.
- Jak chcesz - mruknąłem trochę zły i wstałem kierując się w stronę mojej córki. Chciałem z nią spędzić trochę czasu, aby nabrała do mnie zaufania. Bo to jest teraz najważniejsze.
Sam została na ławce obserwując nas i co jakiś czas się uśmiechając. Podszedłem do huśtającej się Hope. Zobaczywszy mnie uśmiechnęła się szeroko.
- Pohuśtaj mnie - poprosiła i mocniej złapała się rączkami łańcuch. - Tylko nie wysoko.
- Masz lęk wysokości? - zapytałem, na co kiwnęła główką. - A co lubisz robić?
- Lubię pływać - odpowiedziała. - Chciałabym kiedyś zobaczyć morze.
- Zabiorę Cię i Twoją mamę nad morze za jakiś czas - odparłem niemalże od razu. Spełnię każde marzenie swojej córki. Chciałbym już teraz dowiedzieć się wszystkiego o swojej córce, spytać o to, czy chciałaby ze mną zamieszkać, ale wiem, że dla niej to wszystko jest nowe. W końcu niedawno jeszcze myślała, że jej tata nie żyje, a tu nagle pojawiam się ja. Jestem pewny, że kiedy już będzie nastolatką będzie mi to wypominała. Jednak teraz postanowiłem skupić się na tym co jest tutaj. Uh, gdyby tylko dało się cofnąć czas... Inaczej to bym rozegrał. Serio.
Moje przemyślenia przerwała Hope, która zeskoczyła z huśtawki i pociągnęła mnie za koszulę, abym się schylił. Tak zrobiłem.
- Mama mówiła mi, że nie żyjesz. Dlaczego kłamała? - zapytała, a ja się wyprostowałem patrząc na Sam, która wyczuła napięcie i zaczęła iść w naszą stronę.
To się porobiło.
~*~
Od Autorki: boże kochani, ja was tak bardzo, bardzo przepraszam! przepraszam, że znowu zawiesiłam bloga. przepraszam za to wszystko, za beznadziejny rozdział i w ogóle. jasna cholera, sytuacja z laptopem stała się tak nagle i naprawdę nie sądziłam, że będzie przetrzymywany aż dwa miesiące czy nawet więcej.
teraz jest w serwisie i próbują zbadać czy laptop jest uszkodzony czy dysk.. nie pytajcie.
wracam do was. 15 rozdział jest już napisany i zaczynam 16, staram się być do przodu na wszelki wypadek.
jeszcze raz bardzo was za to przepraszam.
mam nadzieję, że nie odeszliście...
zapraszam was serdecznie na ff werki, które mocno mocno kocham tak samo jak ją: biebers touch
trailer drugiej części unpredictable! TRAILER
trailer drugiej części unpredictable! TRAILER
jest już <33333333333333
ReplyDeleteAww cieszę się, że go zaakceptowała! Ale mała jest mądra haha
ReplyDeleteasdfghjksdfg <3 tak się cieszę że jest już nowy rozdział ♥ i jak zwykle świetny ♥ - @thisswaggirl_JB
ReplyDeletejak zobaczyłam, że jest rozdział to mało brakowało, a bym się popłakała ze szczęścia! <3
ReplyDeletecudowny rozdział... cieszę się, że Hope od razu zaakceptowała Justina, bo trochę się o to bałam... no i fajnie, że Jus chce, żeby Sam i Ho zamieszkały z nim <3
tylko.... ta końcówka. ciekawe jak oni to wytłumaczą małej....?
(AHA - JA NIGDY NIE ODEJDĘ. :*)
@saaalvame
Cudowny rozdział ! Jest świetny :) @WithJustinInBed
ReplyDeleterozdzial jest swietny, a nie beznadziejny. oplacalo sie na niego czekac! codziennie wchodzilam na tego bloga i czekalam na nowy rozdzial :d o! wlasnie. mamy pytano male: czy moglabyc mnie informowac na tt o nowych rozdzialach? :))
ReplyDeleteJestem tu z Tobą od poczatku drugiej czesci i uwazam ta historie za niesamowita i bylabym ogromnie wdzieczna jesli informowalabys mnie na twitterze :3
moja nazwa: @luuv_my_riri :)))
z niecierpliwoscia czekam na kolejne rozdzialy!
love <3
jejuu, kocham to *_*
ReplyDelete@ayejdbx
Cieszę się , że wróciłaś. Rozdział boski! Czekam nn <3
ReplyDeleteheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Jak dobrze, że znowu wrocilas ♥♥♥ pstatnio myslalam co sie stalo z tym ff ale kiedy dostal powiadomienie o nowym rozdzial tak bardzo sie ucieszylam ♡♥♡♥♥♡ @mybieber_ccole
ReplyDeleteO rany! Jak cudownie znowu przeczytać nowy rozdział :')
ReplyDeleteI wcale nie jest beznadziejny, wręcz przeciwnie! Jest taki jak myślałam i chciałam żeby był. Dla mnie idealny. Justin i Hope <3
Czekam z niecierpliwością na następny i niech oddają już tego laptopa! Co oni sobie kurde myślą no! :P
Ja nigdy nie odejdę! Nie ma opcji :)
<3
@ameneris
omg tak słodko ♥
ReplyDeleteJak fajnie że Hope tak zareagowała na niego.
ReplyDeleteKońcówka mnie zaskoczyła. Ciekawe co odpowie jej ;o
Jak zwykle cudownie napisane :)
Ale tęskniłam <3 Boski rozdział <3
ReplyDeleteach, czekalam na ten rozdział :) i nie zawiodłam sie, to opowiadanie cały czas mnie ciekawi
ReplyDeleteNajlepszy ff na świecie!
ReplyDeleteTęskniłam ! x
ReplyDeleteCieszę się, że Hope szybko i łatwo zaakceptowała Justin'a (':
Rozdział cudowny ♥
To jest moje ulubione fanfiction :)
Czekam na kolejny rozdział xx
Umarlam jaki slodki rozdzial *-*
ReplyDeleteWika.
Jest rozdział !!! Cieszę się że wróciłaś <3
ReplyDeleteUmarłam, zmartwychstałam. Świeeetne.:D
ReplyDeleteCzekam na next.xd
Zapraszam: http://ask.fm/LittleSwagger237
Wowowowowow jaki swietny !
ReplyDeleteWarto było czekać świetny rozdział
ReplyDeleteOmg koncowka najlepsza
ReplyDeletecoo teraz bedzie huh?
ejjj ja kocham chrisa:(, Justin chuju nie zapominaj o nim, on sie nimi 6lat opiekowal... Niech Chris sie z nimi przeprowadzi. Jest jak rodzina dla dziewczyn.
idk jak zamierzasz skonczyc z zaynem I Lou. Przeciez ONI ciagle ja szpiegują i wiedza wszystko na bierząco.
anyway, weny zycze <3 / HorankiTeszczo aka @BizzleStiles
Tez chce misia ze spiiideeermaaaneeem ❤😍
ReplyDeleteto moja nastepna po jb,1d,sosikach, roomach, tvd I tw tru loff💞💗
sorki, ze tu pisze ale za szybko poprzedni komentarz dodalam a fuck jaram sie jeszcze bardziej bo niedlugo niesamowity spiderman 2! 😊
Dopiero teraz "dołączyłam" do czytania tego bloga i po epilogu przez pierwsze 3 rozdziały płakałam jak głupia, bo Jus umarł !!
ReplyDeleteHope zadała takie pytanie, że już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !!!
Więc czekam na NEXT! :)
JEEJUU <3
ReplyDeleteJeju w końcu ;d
ReplyDeleteHope mnie zozwaliła XD
Ciekawe co jej powiedzą i jak Justin ich załatwi...
Czekam na nn <3
@scite4
@scute4 *
Deleteo jezuniu irmnviur uwielbiam ♥
ReplyDeleteco ile dodajesz rozdziały ? :)
ReplyDeleteDodaję się do pytania powyżej : co ile dodajesz rozdziały ?
ReplyDeleteA tak po za tym to super. Przepraszam, że nie komentowałam, ale jak tylko przeczytałam rozdział od razu musiałam zejść z kompa i nie zdążyłam. A tak a propo ciekawe co odpowie Justin .. hdbslc kocham <3
Jak miło zobaczyć nowy rozdział po takiej przerwie ;) Mam nadzieję że znajdziesz czas na dalszą kontynuacje bo zapowiada się ciekawie!
ReplyDeleteSuper czekam nn
ReplyDeleteBoze nigdy e życiu to jest takie cudowne z serio nie wiem co mam napisać. Czekam na kolejny :)
ReplyDeleteKocham to, cholera jesteś genialna.!
ReplyDelete